Mieszkaniec Nowego Targu wyleczony z COVID-19. "Do dziś nie wiem, gdzie się zaraziłem koronawirusem"

65-letni nowotarżanin, pierwszy i jedyny mieszkaniec stolicy Podhala, który jak do tej pory zaraził się groźnym koronawirusem, wyszedł w niedzielę zdrowy ze szpitala w Krakowie i wrócił do domu. Testy potwierdziły, że już nie ma wirusa. - Cieszę się, że mam to wszystko już za sobą - mówi w rozmowie z Podhale24.pl.
Czy wie Pan lub podejrzewa, gdzie i od kogo mógł się zarazić koronawirusem?

Nowotarżanin: - Do dziś jest dla mnie zagadką, gdzie tkwiło źródło zakażenia. W ostatnich tygodniach przed chorobą byliśmy bardzo ostrożni. Wychodziliśmy z żoną tylko po niezbędne zakupy. Ograniczyliśmy również kontakt z dziećmi i wnukami do minimum. Tak naprawdę była to decyzja naszych dzieci, ponieważ są aktywni zawodowo i to oni nie chcieli nas narażać na potencjalny kontakt z wirusem.

Jakie miał Pan na początku objawy?

Nowotarżanin: - Pierwszym i jedynym objawem choroby był ból brzucha, z powodu którego zostałem skierowany do przychodni. Dopiero następnego dnia, kiedy ból się nasilił, żona podjęła decyzję o wezwaniu służb ratunkowych. Wziąwszy pod uwagę zachowane środki ostrożności i obciążenie innymi chorobami, które mogły powodować wymienione objawy, nie podejrzewaliśmy, że może to być COVID.

Podczas pierwszych dni w szpitalu czułem się bardzo źle. Wystąpiła wysoka gorączka z dreszczami, a po informacji o pozytywnym wyniku testu bałem się nie tylko o swoje zdrowie, ale również o zdrowie domowników. Później z każdym dniem czułem się coraz lepiej.

Jak wyglądało Pana leczenie w szpitalu?

Nowotarżanin: - Leczenie polegało na łagodzeniu objawów, bieżącej kontroli i ocenie parametrów życiowych, wykonywaniu rtg klatki piersiowej i tomografii płuc.

Kiedy przestał mieć Pan objawy i zaczął czuć się lepiej?

Nowotarżanin: - Po tygodniu pobytu w szpitalu czułem się już dobrze. Ogromne znaczenie miały dla mnie wiadomości, że żaden z członków rodziny nie ma żadnych objawów. Po otrzymaniu informacji, że mieszkające ze mną żona i mama w zaawansowanym wieku zostały poddane testom, których wynik okazał się negatywny. Wtedy mogłem odetchnąć z ulgą.

Jak wyglądała sytuacja w szpitalu? Czy lekarze, pielęgniarki radzą sobie z sytuacją i starają się jakoś pomóc pacjentom?

Nowotarżanin: - Postawa i zaangażowanie personelu szpitala budzi moje wielkie uznanie. Trzeba mieć świadomość, że każde wejście lekarza czy pielęgniarki do sali chorych wiąże się ze zużyciem jednorazowego pakietu środków ochrony osobistej, które w obecnej sytuacji muszą być oszczędzane i stąd kontakty z chorymi są ograniczone. Pewnie nie rozpoznałbym dziś twarzy żadnej z osób, która się mną opiekowała. Pozostawałem jednak w stałym kontakcie telefonicznym z pielęgniarkami i lekarzami z mojego oddziału.

Co Pan sobie pomyślał, poczuł, gdy okazało się, że jest Pan już zdrowy?

Nowotarżanin: - Kilka dni przed wypisaniem mnie ze szpitala dwukrotnie wykonano mi test na obecność wirusa. Obydwa wyniki były negatywne. Poczułem ogromną ulgę. Pozostawałem jeszcze na oddziale, ponieważ lekarze chcieli mieć pewność, że jestem zdrowy i bezpiecznie opuszczam szpital.

Czy ma jakieś rady dla innych, jak uniknąć zakażenia?

Nowotarżanin: - Jeśli miałbym udzielać rad (chociaż to bardzo trudne), to poleciłbym stosowanie się do wszelkich wytycznych podawanych do publicznej wiadomości w mediach, a więc zachowanie zasad higieny, ograniczenie kontaktów i obserwowanie własnego stanu zdrowia.

Czy chciałby Pan jeszcze coś dodać?

Nowotarżanin: - Cieszę się, że mam to wszystko już za sobą. Mam nadzieję, że wszystko niedługo minie i nikt nie będzie zagrożony. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy mnie diagnozowali, opiekowali się mną i wspierali, a w szczególności personelowi Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, dzięki któremu tak szybko wróciłem do zdrowia.

Rozmawiał R. Miśkowiec

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.04.2020 20:00