Oscypkowy krach. Nie ma komu sprzedawać góralskich serów

Zamknięcie granic spowodowane pandemią koronawirusa dotyka finansowo również baców. Po tym, jak upadł tegoroczny skup jagniąt do Włoch, teraz przyszedł czas na oscypkowy krach. Producenci oscypków serków regionalnych nie mogą znaleźć nabywców na swój towar.
W związku z przyjętymi przez rząd ograniczeniami, turystów na Podhalu jest wielokrotnie mniej niż dotychczas. Do tego wszystkiego ograniczono ruch graniczy i na jarmarkach w Nowym Targu i Jabłonce nie na klientów ze Słowacji. Na czas epidemii przestały działać restauracje i inne punkt gastronomiczne, które były klientami producentów serów.

- Na turystów na szlakach nie ma co liczyć. O sprzedaży na Krupówkach można było podczas tegorocznego weekendu majowego zapomnieć – mówi Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. - Od lat podczas tych kilku pierwszych majowych dni bacowie zawsze nieźle zarobili. Byli nie tylko goście, zawsze pozostawały też jarmarki. Teraz nie ma na nich w ogóle Słowaków.

Ludźmierz, Krauszów, Długopole, Białka Tatrzańska, to niektóre tylko miejscowości, gdzie wytwarzane są gołki, czyli popularne sery z mleka krowiego. Ich wytwórcy od ponad trzech miesięcy nie produkują swoich wyrobów.

- Nie ma turystów, nie ma zbytu. Przecież nasze sery też szły nawet nad morze – mówi jedna z gaździna z Długopola. - To nie tylko my straciliśmy źródło dochodu, ale również rolnicy, od których kupowaliśmy mleko do wyrobu serów. Kolejni to handlarze, którym z kolei sprzedawaliśmy sery.

Wszyscy liczą, że sytuacja wróci w miarę do normalności podczas zbliżających się wakacji.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 18.05.2020 12:53