Wczoraj wieczorem policja otrzymała zgłoszenie, że w rejonie górnej stacji kolei na Kotelnicę słychać było strzał i krzyk kobiety.
Wieczorem do Białki Tatrzańskiej zjechali się strażacy z całego okolicy, którzy wspólnie z policjantami rozpoczęli poszukiwania. Zagadka szybko się rozwiązała. Najpierw znaleziono dzbanek z malinami, a potem ustalono kobietę, która - jak się okazało - krzyczała, bo ktoś zastrzelił jej psa, z którym tam była. Nie wiadomo, kto, ani dlaczego to zrobił.