Nowy Targ: rodzina ukryła przed pracownikami szpitala, że pacjent ma COVID-19. Dyrekcja zawiadamia prokuraturę

Dyrekcja Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu skierowała do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez rodzinę jednego z pacjentów. Okazało się, że bliscy zdawali sobie sprawę, że chory ma koronawirusa i świadomie nie poinformowali o tym lekarzy Oddziału Wewnętrznego.
W efekcie, jak podkreśla dyrektor Marek Wierzba, zagrożone zostało życie i zdrowie wszystkich pacjentów tej części placówki jak i personelu medycznego. Na razie przyjęcia na Oddział Wewnętrzny są wstrzymane, a personel i pacjenci objęci są kwarantanną. Nie wiadomo, dlaczego rodzina chorego na demencję, przywiezionego na SOR z powodu innego schorzenia, zataiła informację o koronawirusie przed personelem medycznym.

– Najsmutniejsze i karygodne w całej sprawie jest to, że z powodu skrajnie nieodpowiedzialnego, głupiego zachowania cierpi teraz duża grupa osób – mówi Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu. - Pacjenci są skazani na pozostanie na oddziale, a dolegliwości części z nich nie mogą być odpowiednio leczone. I z tego względu składamy właśnie doniesienie do prokuratury. Nie może być tak, aby bezkarnie i świadomie narażać pacjentów i lekarzy na zarażenie koronawirusem. Rodzina jak się okazuje zdawała sobie sprawę, że ich krewny jest najprawdopodobniej zarażony koronawirusem. Wcześniej przed wezwaniem pogotowia, chory trafił do lekarza pierwszego kontaktu, a ten widząc niepokojące objawy skierował go na wymaz. Jednak rodzina chorego również na demencję mężczyzny nie zgłosiła go na wymaz i przemilczała ten fakt w czasie przyjęcia go do szpitala.

- Zmuszeni byliśmy od zeszłego tygodnia zamknąć Oddział Wewnętrzny, jeśli chodzi o przyjęcia i wypisy pacjentów, którzy pozostają na przymusowej kwarantannie, bo tam trafił bowiem ten pacjent mówi dr Aleksandra Chowaniec-Sybiga, wicedyrektor ds. lecznictwa nowotarskiej placówki. - Teraz jeśli okaże się, że personel ma wyniki dodatnie, to może stać się tak, że zabraknie lekarzy, którzy trafią do szpitala albo na kwarantannę.

Dyrekcja Szpitala podkreśla, że o fakcie zakażenia pacjenta dowiedziała się przypadkiem sprawdzając w Szpitalu Uniwersyteckim wyniki innych chorych. Pojawiła się informacja, że syn mężczyzny jest dodatni, a potem, że sam chory również jest zakażony. I wtedy trzeba było podjąć drastyczne działania, jeśli chodzi o bezpieczeństwo sanitarne placówki. Lekarze, personel medyczny oraz ich rodziny są na kwarantannie, ale medycy podjęli decyzję że nie odejdą od łóżek pacjentów.

– Proszę nie zatajać tak ważnych dla nas wszystkich informacji – apeluje Marek Wierzba. – Fakt, że ktoś ma podejrzenie zakażenia koronawirusem nie oznacza, że nie zostanie przyjęty np. na SOR i nie zostanie udzielona mu pomoc. Tylko mając taką wiedzę personel może się odpowiednio zabezpieczyć oraz zapewnić bezpieczeństwo innym pacjentom. Sytuacja jaka miała miejsca u nas jest karygodna i niech ją oceni właśnie prokuratura. Z informacji do których dotarliśmy wynika, że rodzina chorego nie umiała wytłumaczyć swojego zachowania, teraz więc ocenią je śledczy.

Źródło: PSzS w Nowym Targu, oprac. r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.08.2020 09:07