Pandemia bacom niestraszna. Oscypki szły jak woda, owce dobrze się pasły

Z końcem września i świętem św. Michała bacowie zeszli z owcami z hal. Ten sezon mogą uznać za udany.
Gazdowie twierdzą, że na ogólnie panujące warunki, ten sezon całkiem niezły. Dobrze sprzedawały się zwłaszcza oscypki. Ze względu na to, że wiele stoisk nie było czynnych, sery sprzedawane były już na bacówkach. Największy popyt miały oczywiście te bacówki funkcjonujące blisko szlaków turystycznych.

- Bacowie porównują tegoroczny sezon z tym z poprzednich lepszych lat – mówi Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców. – Zdarzały się dni, że i na bacówkach wręcz brakowało towaru. Warto pamiętać, że wrześniowy redyk, jednoznacznie wskazuje na koniec sezonu na oryginalnego oscypka.

Zatem - jak mówi Janczy - prawdziwego sera pasterskiego nie kupimy, a i handlarze nie powinni sprzedawać swoich produktów pod taką nazwą. Za to grożą surowe kary finansowe, a nawet sprawy karne.

Pasterze najbardziej bali się suszy. Ale i pogoda była w miarę łaskawa. Pod dostatkiem było zatem paszy dla zwierząt, a to przekładało się na ilość mleka.

Na szczęście w tym roku można mówić o mniejszej aktywności wilków. Szacuje się, że i w tym roku wilki zabiły ponad 100 sztuk owiec i jagniąt.

js/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 01.10.2020 18:10