Strefy wpływów na Kowańcu. Oschła wymiana zdań między radnymi

NOWY TARG. Do słownych przepychanek doszło podczas sesji między Janem Łapsą, a Arturem Kretem. Powodem utarczki było zorganizowane pod koniec września spotkanie w budynku remizy OSP na Kowańcu - przedstawicieli władz Miasta, urzędników i Polskiej Spółki Gazownictwa. Zdaniem radnych Kreta i Garbacza - ludziom nie dano możliwości zabrania głosu.
Jak mówił składając sprawozdanie ze spotkania Grzegorz Watycha - spotkanie zostało zorganizowane z jego inicjatywy, a dotyczyło rozbudowy sieci gazowej w rejonie os. Szuflów oraz górnej części ul. Kowaniec. Burmistrz szeroko opisywał przebieg spotkania, dodając, że jest zadowolony z licznie przybyłych mieszkańców zainteresowanych tematem "przejścia na gaz" i zalet płynących z ogrzewania gazem ziemnym.

- Z uwagi na duże zainteresowanie mieszkańców, jeżeli tylko warunki epidemiczne pozwolą planuję zorganizować kolejne spotkanie o szerszej już tematyce. Zainteresowanie mile nas zaskoczyło, przyszła spora grupa osób - tłumaczył burmistrz, dodając, że jeśli jest dostateczna liczba chętnych w danym rejonie, to PSG gotowe jest opracować dla tego terenu dokumentację i uruchomiona zostaje procedura projektowania wraz z podaniem terminu realizacji. Stąd ważne jest, by ludzi namawiać do podejmowania decyzji.

Głos zabrał Artur Kret. Radny przypomniał, że spotkanie było efektem jego interpelacji, że przyszła do remizy spora liczna osób zainteresowanych nie tylko siecią gazową, ale i kwestią rozwoju turystycznego oraz inwestycjami. - Mowa była tylko o gazie, a byli i inni zainteresowani, a tu nagle gwałtownie zamknięto temat i ogłoszono koniec spotkania - dziwił się radny.

Burmistrz tłumaczył, że głównym tematem był gaz, a na to, by rozmawiać na temat rozwoju turystycznego "nie jest teraz dobry czas". - Do tematu trzeba będzie wrócić. Wiem, że pan radny nagłośnił to spotkanie w mediach społecznościowych, ale przyszli ludzie przede wszystkim zainteresowani gazem - upierał się burmistrz.

- Spotkanie po pierwszym punkcie zostało ucięte, co jest nie do zrozumienia. Ludzie zostali zlekceważeni. Oni wstrzymują swoje działania, bo czekają na informacje, w którym kierunku rozwoju pójdziemy. Takie tematy nie są ani rozwiązywane, ani omawiane z dnia na dzień. Sala w remizie była pełna. Stałem w połowie sali i jak zacząłem mówić to ludzie byli zainteresowani. Pan radny Łapsa dziwnie się zachował - dodał Kret, wskazując winnego gwałtownego zamknięcia spotkania.

- Tematem było gazownictwo. Spotkanie trwało półtorej godziny i na początku wyraźnie powiedziałem czego spotkanie dotyczy - odpowiedział Jan Łapsa. - Miał pan trzech słuchaczy i może pan zrobić sobie spotkanie w swojej restauracji - dodał pod adresem Artura Kreta, wyraźnie dając do zrozumienie, że remizę uznaje za swoje terytorium.

- Nie jestem pana wrogiem. Nie wiem czemu ma pan takie podejście do mnie, jakbym się w pana domu panoszył. Ja chce z panem współpracować, mieszkamy w jednej dzielnicy. Tymczasem pan - jak coś nie jest pana inicjatywą - to natychmiast to obcina. Ile pan radny zorganizował spotkań z ludźmi? - pytał radny Kret.

- Na pewno więcej, niż pan - odpowiedział radny Łapsa.

Dialog przerwał przewodniczący Rady Miasta przywołując radnych do porządku, ale temat podsumował Bartłomiej Garbacz: - Byłem na tym spotkaniu. Widziałem jak to wyglądało. I tam, i tu teraz na sali obrad naruszono kulturę wypowiedzi. Uniemożliwiono radnemu Kretowi, tak jak teraz - wypowiedzenie się. Nawet nie wiemy, czy mieszkańcy są zainteresowani rozwojem turystycznym, czy nie - bo im też nie dano im możliwości zabrania głosu - skwitował radny Garbacz.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.10.2020 14:59