Sesja z wyłączonymi mikrofonami. "Kaganiec dla opozycji"

Miało byś merytorycznie, bez emocji i przede wszystkim kulturalnie. Jednak ostatnia sesja Rady Gminy Ochotnica Dolna okazała się powtórką tej wcześniejszej. Maciej Mikołajczyk zdecydował się jednak tym razem wyłączyć mikrofon radnym… aż trzy razy.
Jak zawsze najwięcej pytań do wójta mieli opozycyjni radni, który przed objęciem stanowiska przez Tadeusz Królczyka murem stali za jego poprzednikiem Stanisławem Jurkowskim.

Długa lista zarzutów wobec zarzutów wobec wójta zakończyła się wyłączeniem mikrofonu radnemu Janowi Franczykowi, znanemu z krytyki obecnego włodarza gminy. Ta sama sytuacja spotkała radnych – już na zakończenie sesji – Andrzej Rungiera i Roberta Królczyka, których ostrej wymiany poglądów nie dane było już usłyszeć nikomu. Jak wyjaśnia przewodniczący sprzeczka pomiędzy radnymi nie odnosiła się bezpośrednio do sesji, a miała raczej formę słownej przepychanki.

Przewodniczący Rady Gminy w Ochotnicy Dolnej zapewnia, że wyłączanie mikrofonu nie będzie już standardem, a jedynie próbą walkę o kulturalną i merytoryczną dyskusje na sesjach. Ani on, ani wszyscy mieszkańcy obserwujący sesję online, nie chce już słuchać osobistych wycieczek radnych i ustawicznych wzajemnych oskarżeń. Czasami przedmiot sporu nie ma związku z debatą na konkretną uchwałą, czy interpelacją, lub zapytaniem radnych.

- Niestety nie wszyscy radni potrafią się zachowywać kulturalnie. Na początku obecnej sesji poprosiłem o merytoryczne wypowiedzi i nie przerywanie wypowiedzi innych radnych oraz o kulturalne zachowanie. Nauczony doświadczeniem chociażby z przedostatniej sesji zdecydowałem się wyłączyć mikrofon tym razem trzy razy, ponieważ wymiana poglądów radnych nie miała merytorycznego charakteru – mówi przewodniczący Mikołajczyk. - Zapewniam, że nie zamierzam z takiego sposobu korzystać często, bo sam mam w pamięci obrady z czasów poprzedniej kadencji, kiedy wtedy nasze głosy, czyli ówczesnej opozycji były w ogóle nie wysłuchiwane, a ówcześni przewodniczący ograniczali zarówno ilość wystąpień w dyskusji jak i długość wypowiedzi, chociaż pojawiały się w nich alternatywne pomysły i rozwiązania problemów istotnych dla gminy.

Dla radnych z grupy nie popierającej poczynań obecnego wójta, zachowanie takie, to zwykły kaganiec dla opozycji.
Jak mówi radny Jan Franczyk, w opisach uchwał nie ma często odpowiednich uzasadnień, więc radni sami muszą dopytywać dopiero na sesji o szczegóły. – Każdy sposób pojawi się teraz, aby zamknąć usta opozycji,. Kiedy tak w poprzedniej kadencji dopytywał o wszystko obecny wójt, nikt mu głosu nie zabierał – przypomina radny Franczyk.

js/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.10.2020 12:36