Jarmuta ogołocona z drzew, bo inwestor się zapędził?

Kto wycina drzewa na Jarmucie - pytają mieszkańcy Szczawnicy. I po co komu tak szeroka droga na górze, gdzie znajduje się nadajnik radiowo-telewizyjny.
Od samego początku inwestycja wzbudzała zainteresowanie mieszkańców szczawnickiego uzdrowiska. Okazała się ona bardziej kontrowersyjna, kiedy okazało się, że tajemniczy inwestor wycina również drzewa na prywatnych terenach, bez zgody właścicieli, a na Jarmucie zamierza wybudować ośrodek narciarski z hotelami. O zgodę na wycinkę drzew zapomniał zapytać nie tylko udziałowców spółek leśnych, ale nawet w Nadleśnictwie Krościenko, do którego należy część ogołoconego zbocza góry.

Gdy już inwestycja stała się widoczna, inwestor rozpoczął negocjacje zarówno z leśnikami, jak i niektórymi prywatnymi właścicielami. Poszkodowani zdecydowali się jednak poinformować organa ścigania.

- Do tej pory w komisariacie Policji w Krościenku pojawiło się już 19 właścicieli działek na Jarmucie w Szczawnicy, z zawiadomieniem o bezprawnej wycince drzew na swoich działkach lub bezprawnym ich wykorzystaniu w związku z prowadzoną obecnie na tym terenie inwestycji – informuje Dorota Garbacz, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu.

Mieszkańcy poszerzeniem wąskiego do tej pory traktu prowadzącego na szczyt do szerokości 6 metrów są mocno zaskoczeni.

- O inwestycjach na tej górze mówiono od lat – mówi jeden z właścicieli działek. – Przede wszystkim planowano tutaj budowę wyciągu narciarskiego. Szło to jednak bardzo opornie. Wielu z nas podejrzewało, że obecne prace związane są modernizacją nadajnika radiowo-telewizyjnego. Nagle okazuje się, że wycinano wszystko co się da, również na naszych działkach i bez naszej zgody.

Władze miasta tłumaczą, że firma, która inwestuje na Jarmucie, zamierza postawić tam ośrodek rekreacyjno - sportowy wraz z hotelem.

O zgodę na wycięcie drzew na odcinku ponad 200 metrów i szerokości 5 metrów „zapomniała” zapytać dyrekcję Nadleśnictwa Krościenko, do którego należy ten teren. Nadleśniczy Olaf Dobrowolski nie kryje swojej irytacji całą sytuacją. Jak mówi, pojawił się u niego inwestor wraz z burmistrzem Szczawnicy, ale już kiedy drzewa zostały wycięte. Obecnie całą sprawa zajmuje się straż leśna nadleśnictwa.

- O sprawie dowiedzieliśmy się po fakcie – mówi nadleśniczy Dobrowolski. – Tereny, na których powycinano drzewa, to lasy państwowe i my zajmujemy się bezpośrednio nadzorem nad tym obszarem. Nikt nie powiedział nam o żadnym usuwaniu drzew. Za każdym razem, kiedy wykonywana jest droga leśna niezbędne jest przygotowanie dokumentacji, chociażby pozwolenie na budowę. Nawet kiedy to jest zwykły szlak, który będzie wykorzystywany tylko na czas wykonywania określonych prac leśnych, jak chociażby nasadzenia, przygotowujemy się do tego proceduralnie. A tutaj nagle ktoś sobie robi w środku lasu ulicę i tłumaczy się niewiedzą i bije się w piersi.

Jak mówi nadleśniczy Dobrowolski, wyrąb nastąpił błyskawicznie. Szacuje, że mógł trwać ok. dwóch dni. Straty dla przyrody są nie do oszacowania.

Grzegorz Niezgoda, burmistrz Szczawnicy, który uczestniczył w spotkaniu inwestora w Nadleśnictwie w Krościenku wyjaśnia, że ośrodek wypoczynkowo-narciarski w tym miejscu był planowany od lat. Włodarz Szczawnicy stara się tłumaczyć dotychczasowe poczynania właściciela firmy. Do tej pory udało mu się bowiem dogadać z częścią prywatnych właścicieli, ale trwają rozmowy z innymi, którzy też zostali poszkodowani leśną samowolką. Swoją obecność w krościeńskim nadleśnictwie, na terenie którego znajduje się Jarmuta, tłumaczy chęcią pomocy inwestorowi, który zamierza wszystkim poszkodowanym zadośćuczynić wyrządzone szkody. Sam właściciel miał nie wiedzieć, że wszedł w tereny, które nie należały do niego.

- Miasto nie wiedziało o rozpoczęciu prac na Jarmucie. Dowiedziało się o nich dopiero jak były już wykonywane – tłumaczy burmistrz, który wyjaśnia jednocześnie, że nie można mówić o budowie nowej drogi, a jedynie odtworzeniu już istniejącej. Obecnie wiadomo, że inwestor przyznaje, że nie zapanował nad robotami. Nie miały one mieć aż takiego rozmachu.

Jak informuje Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu, obecnie całe postępowanie w sprawie Jarmuty jest prowadzone przez straż leśną należącą do Nadleśnictwa w Krościenku. Służba ta posiada praktycznie takie same kompetencje jak policja. Może nawet wnosić do sądu akt oskarżenia.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.10.2020 20:35