Ciąg dalszy wojny konserwatora z wójtem

Konserwator grozi gminie Łapsze Niżne karami za niewykonanie jego poleceń, a wójt tłumaczy się brakiem pieniędzy.
Zespół dworsko-pałacowy w Falsztynie bardzo często gości w swych progach urzędników Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie. Warto dodać, że obecny kierownik delegatury w Nowym Targu Paweł Dziuban, to były wójt gminy Łapsze Niżne i kontrkandydat wyborczy obecnego wójta Jakuba Jamroza w ostatnich wyborach na to stanowisko. Obaj panowie są w sporze.

Po każdej wizycie są zalecenie wykonania niezbędnych prac remontowych i renowacyjnych samego obiektu i wokół niego. Wśród nich jest całościowy remont przeciekającego dachu, wycięcie chorych drzew i uporządkowanie terenu wokół zespołu dworsko-pałacowego, który powstał na początku XX w. Zniszczony został jednak podczas pożaru w 1996 r.
Jak podkreśla wójt Jakub Jamróz , pokłosiem kontroli są oczywiście informacje o karach, które konserwator może nałożyć na właściciela obiektu zabytkowego za niewłaściwy nadzór i opiekę nad nim. Po ostatniej kontroli, która wykazała, że gmina nie wykonała wszystkich niezbędnych robót zleconych wcześniej przez konserwatora, grożą jej kary finansowe. Sięgać mogą nawet do 50 tys. zł.

Podczas ostatniej swojej wizyty urzędnicy nowotarskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Krakowie nakazali dokonanie zabezpieczenia obiektów zespołu dworskiego przed opadami atmosferycznymi poprzez remont pokrycia dachowego wraz z rynnami. Urząd gminy ma też dokonać uzupełnienia ubytków w zniszczonej elewacji.

- Nakazano nam również uporządkować teren wokół zespołu dworskiego poprzez wykoszenie trawy i usunięcie roślinności działającej destrukcyjnie na budynek – opowiada wójt Jamróz. – Musieliśmy uporządkować teren zieleni, przyciąć korekcyjnie korony drzew, a miejsca po cięciach pokryć środkami grzybobójczymi. Dodatkowo mieliśmy zlecić dokonanie badań dendrologicznych w przypadku zniszczonych elementów drzewostanu.

Wójt Jamróz, najbardziej był zaskoczony decyzją zobowiązującą urząd do dokonanie kolejnych nasadzeń. Jak twierdzi, wykonanie prac kosztowało ok. 50 tys. zł. - Trzeba było to robić dwa razy, ponieważ pierwsze nie odpowiadały panu kierownikowi Dziubanowi - twierdzi wójt Łapsz Niżnych.

O odpowiedzi na pytania dotyczące urzędniczych „przepychanek” wokół Falsztyna zwróciliśmy się do Magdaleny Miszczyk, rzeczniczki Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie.

Jak wyjaśnia, gmina dokonywała wycinki drzew rosnących na terenie zespołu parkowego w Falsztynie w związku z faktem, iż część drzew usychała. Stwarzały one zatem zagrożenie dla osób i mienia znajdującego się w ich sąsiedztwie. - Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody za usuwane drzewa należy wykonać kompensację przyrodniczą w ilości takiej samej jak usuwane drzewa tj. za każde usunięte drzewo należy posadzić nowe – twierdzi Miszczyk. – (…) Gmina otrzymując pozwolenie na usunięcie drzew wiedziała zatem jakie wymagania muszą spełnić nowe nasadzenia, gdyż było to zapisane w treści pozwolenia. Wykonując nasadzenia zgodne z warunkami pozwolenia konserwatorskiego gmina sama naraziła się na konieczność wykonania nasadzeń zieleni powtórny raz.

Jak się bowiem okazuje, podczas kolejnej kontroli konserwator stwierdził, iż nowo posadzone drzewa nie spełniają parametrów określonych w ustawie o ochronie przyrody. Koniecznym było zatem wykonanie nowych nasadzeń.
Na szczęście na razie gminę Łapsze Niżne nie została nałożona kara finansowa za nieprzeprowadzenie wszystkich zaleceń pokontrolnych. Wójt Jakub Jamróz po raz kolejny zapewnia, że wykonuje tylko niezbędne prace, na które przy obecnym stanie finansów gminę stać. Na całościowy remont dachu nie ma w budżecie pieniędzy.

- Uporządkowaliśmy teren wokół zabytku i wykosiliśmy co się dało, aby na terenie zespołu panował ład i porządek – mówi wójt Jamróz. - Nie zrobiliśmy badań dendrologicznych, przycięć, a co za tym idzie nie posmarowaliśmy cięć środkami grzybobójczymi. Teraz czekamy tylko, czy konserwator nałoży na gminę karę za roboty, których nie zrobiliśmy, bo nie mamy zwyczajnie na nie pieniędzy.

Na razie według informacji otrzymanej od rzeczniczki WUOZ w Krakowie, kara na gminę w Łapszach Niżnych nie została nałożona. Będzie ona musiała jednak znaleźć pieniądze, na remont zabytkowego zespołu w Falsztynie, aby konserwatorskich kontroli było nieco mniej.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 27.10.2020 09:45