Krzysztof Wiśniowski, Jerzy Jędrysiak i Wawrzyniec Bystrzycki zostali przeproszeni przez organizatorkę Strajku Kobiet w Zakopanem. Publicznie wyczytała ich nazwiska i wskazała jako tych, którzy są przeciwni „uchwale antyprzemocowej”. Protestujący obrzucili ich wtedy wulgaryzmami.
Tymczasem wszyscy oni wstrzymali się od głosu w trakcie debaty nad skierowaniem pytania do Trybunału Konstytucyjnego, czy ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie jest zgodna z Konstytucją. Tymczasem podczas protestu zostali wskazani, jako ci, którzy byli przeciw. Cała powyższa trójka, a zwłaszcza Krzysztof Wiśniowski, oburzyła się na organizatorkę wtorkowego protestu.
Wiśniowski podkreśla, że od samego początku jest za tzw. Ustawą antyprzemocową. Warto przypomnieć, że dyskutowano nad nią już w Zakopanem 10 razy. Dlatego jego szczególnie zabolała ta pomyłka.
Kobieta, która wykrzyczała nazwiska radnych popierających przyjęcie uchwały, zdecydowała się z nimi spotkać i przeprosić osobiście.
- Popełniłam największy błąd w swoim życiu i przyznaję się do niego. Stałam się ustami Strajku Kobiet Podhale (a jest nas więcej) i dlatego biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny – mówi. - Nie zweryfikowałam informacji, jakie dostałam.
Przyznaje, że trójka radnych nie powinna znaleźć się na czarnej liście demonstrantów. Potwierdza, że popierali oni przyjęcie prawa sprzeciwiającego się przemocy w rodzinie.
Szczególne przeprosiny organizatorka skierowała w stronę radnego Krzysztof Wiśniowskiego.- Przeprosiny zostały przyjęte zarówno przeze mnie, jak i Jerzego Jędrysiaka oraz Wawrzyńca Bystrzyckiego – mówi Wiśniowski. – Pani przyznała się do pomyłki, a nam pozostaje liczyć, że jedenaste głosowanie nad uchwałą przez zakopiańską radę zakończy się sukcesem i zostanie ona przyjęta.
Radny nie wykluczył też spotkania z uczestniczkami protestu w sprawach, które poruszają one w trakcie swoich ulicznych manifestacji.
Ostatecznie protestująca podczas spotkanie wyraziła ubolewanie, że szkalowała w ubiegły poniedziałek dobre imię trójki radnych. Pozostałych zakopiańskich członków rady, których nazwiska wykrzyczała, nie zamierza przepraszać.
Józef Słowik