Yumi wyższy od człowieka. Kadeci ćwiczyli z łukiem japońskim (zdjęcia)

NOWY TARG. W ramach lekcji wychowania fizycznego, kadeci z Prywatnych Szkół Średnich im. prof. Venuleta już dawno rozpoczęli treningi ju jitsu (japońska sztuka walki wręcz i obrony) oraz kenjutsu (sztuka walki mieczem), zyskując zarówno możliwość odbywania interesujących ćwiczeń, jak i rozwijania nowych pasji.
Przed pandemią ich doświadczenia poszerzyły się natomiast o kontakt z bronią tak interesującą i unikatową, jak łuk japoński yumi.

Kyu jutsu, które kadeci zaczęli trenować pod okiem swojego mistrza – sensei Aleksandra Kozieła, to sięgająca XII i XIII wieku tradycyjna japońska sztuka łucznictwa bojowego, wykorzystująca wysokie na 2,21 metra i z wielką precyzją konstruowane łuki yumi. Efektownie wyglądający łuk japoński od europejskiego różni się zarówno sposobem strzelania, jak i wyglądem. Poza wysokością charakteryzuje go bowiem asymetria – jego dolne ramię jest sporo krótsze od górnego. Wszystko po to, by można było strzelać, siedząc, kucając czy klęcząc i a łucznik miał możliwość szybkiej zmiany kierunku strzelania.

Dla celów treningowych ostre groty w łukach yumi – własnoręcznie tworzonych przez sensei Aleksandra Kozieła z twardego i sprężystego, sezonowanego trzy lata jesionowego drewna o idealnie prostych słojach – zostały zastąpione grotami gumowymi. Treningi wszystkich klas mundurowych po kolei, z udziałem w sumie ok. 90 kadetów, odbywały się w sali gimnastycznej Miejskiej Hali Lodowej. Zadaniem uczestników było z odległości ok. 10 metrów trafić w czerwony okręg malowany na worku wypchanym miękkim materiałem. Jeśli komuś się to udało – zdobywał 3 punkty. Jeśli tylko trafił worek – zdobywał 1 punkt. Gdy strzała ominęła worek – punktacja była zerowa. Następnym etapem przygody ze starą bronią, po czterech rundach ćwiczeń, miały być zawody łucznicze. W tym jednak przeszkodziła już pandemia.

Ciekawostką jest natomiast, że w tradycyjnych zawodach japońscy łucznicy rywalizowali z użyciem… metrowego sznurka. Najpierw bowiem wypuszczali jedną strzałę, następnie drugą. Ich kolejnym zadaniem było związanie sznurkiem obu tych strzał bez wyrywania grotów. Im bliżej siebie tkwiły strzały, tym więcej sznurka zostawało stającym do zawodów. Wygrywał ten, komu w rękach został najdłuższy kawałek.

Dodajmy też, że łucznictwo japońskie różni się znacznie od europejskiego. Gdy w Europie lewa ręka trzyma łuk, a cięciwa napinana jest trzema palcami prawej, tak w kyu jutsu strzała znajduje się po prawej stronie łuku, a do napinania cięciwy używa się kciuka. W Polsce rozpowszechnił się sposób azjatycki, stosowany przez Tatarów. Ponoć im ktoś jest doskonalszy w europejskiej technice łuczniczej, tym trudniej mu posługiwać się łukiem japońskim.

Kadeci z „Venuleta” są w każdym dopiero u początku tej drogi do perfekcji. Ale japońskie yumi już wzbudziło ich ciekawość.

źródło: szkoła

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.11.2020 18:10