Od kelnera do bohatera. Sportowiec z Dzianisza na ustach fanów skoków narciarskich

Eksperci są zgodni, że szerzej nieznany dotąd skoczek narciarski Andrzej Stękała, bez większych sukcesów w sporcie, mocno przyczynił się do brązowego medalu naszej drużyny skoczków podczas Mistrzostw Świata w lotach narciarskich w Planicy. Po życiowym sukcesie sportowiec z Dzianisza, na co dzień kelner w karczmie Chata Zbójnicka w Zakopanem, nie krył ogromnego wzruszenia.
Stękała popłakał się przed kamerami. - Nie wiem, czemu mnie w ogóle wzięli do tego wywiadu. Chyba powinien tutaj przyjść ktoś inny - mówił wzruszony przed kamerami TVP, po swoim występie w Planicy. Był razem z Piotrem Żyłą najmocniejszym punktem naszej reprezentacji i przy słabszej formie Kamila Stocha i Dawida Kubackiego, to jego skoki, teoretycznie najsłabszego zawodnika, dały nam brązowy medal MŚ w lotach.

- W hotelu naprawdę cały się trząsł - mówił o Stękale Adam Małysz w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem z TVP Sport, który sam popłakał się ze wzruszenia i ogromnej radości Stękały. - Po pierwsze, była przed nim duża odpowiedzialność. Został wybrany do tej drużyny, a przecież były takie momenty, że on zamierzał nawet kończyć karierę. To pokazuje, że warto jest wytrwać. Druga sprawa: wytrzymać to wszystko. To jest niesamowite, jak on to zrobił.

- W hotelu była masakra. Nie mogłem jeść. Nerwy były ogromne. Kiedy zacząłem sobie wyobrażać, co się może wydarzyć, pojawiał się coraz większy stres. Co chwilę starałem się szukać kogoś do rozmowy, by nie nakładać na siebie presji. Wydaje mi się, że w 90 procentach zrobiłem to dobrze. Kiedy przyjechałem na skocznię i popatrzyłem na nią, to zrozumiałem, że to jest coś, co kocham robić. Wtedy te wszystkie emocje opadły. Poza tym wiedziałem na co mnie stać, więc skakałem na spokojnie - opowiadał w rozmowie z Onet.pl.

Andrzej Stękała za czasów poprzedniego selekcjonera Austriaka Stefana Horngachera nie załapał się do kadry i trenował z kadrą B pod okiem Macieja Maciusiaka, który pomógł mu znaleźć formę. Miał trudniej niż pozostali skoczkowie, bo treningi łączył z pracą w karczmie w Zakopanem. Formą błysnął już podczas jesiennych Mistrzostw Polski w Szczyrku, gdzie niespodziewanie zajął 2. miejsce za Dawidem Kubackim. Na inaugurację tegorocznego sezonu narciarskiego w Wiśle zajął 19, miejsce potem w konkursach w Kuusamo w Finlandii był 11 i 33. Życiowy sukces odniósł w Planicy zajmując 10. miejsce w konkursie indywidualnym.

- Bardzo wierzyłem w Andrzeja, ale nie sądziłem, że wystąpi w konkursie drużynowym w mistrzostwach świata w lotach i sięgnie po medal, będąc bardzo mocnym punktem. To zawodnik, który kiedy poczuje pewność, to idzie za ciosem. I to jest fajne u niego. Brak mi słów. On jest zwycięzcą tych mistrzostw, a ten brąz jest dla niego jak złoty medal - powiedział trener Maciej Maciusiak w rozmowie z Onet.pl.

- Zrobił naprawdę super robotę. Te dwa skoki to chyba jedne z jego najlepszych skoków na tych mistrzostwach. Wiedzieliśmy, że jest w naprawdę fajnej formie, ale nie przypuszczaliśmy, że w tym momencie stanie się głównym filarem tej drużyny - dodał Adam Małysz.

oprac. r/ Onet.pl, SportoweFakty, TVP Sport

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 14.12.2020 13:58