111 rocznica urodzin Władysława Gazdy, członka ZWZ/AK, więźnia Palace i niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz

Poznajcie Władysława Gazdę. Urodził się 7 kwietnia 1910 roku w Nowym Targu. Był elektrykiem. Do KL Auschwitz trafił transportem z 11 sierpnia 1943 roku.
"11 sierpnia 1943 roku w KL Auschwitz zarejestrowano 24 więźniów skierowanych z więzienia Montelupich. Po dokonaniu wstępnych czynności związanych z rejestracją, osadzono ich w bloku nr 8, gdzie przechodzili kwarantannę. (...) Po zakończeniu kwarantanny więźniów przydzielono do różnych podobozów KL Auschwitz.

Prawdopodobnie pod koniec września lub na początku października 1943 roku do podobozu w Brnie skierowano m.in. Władysława Gazdę ( nr 136479 ). W czasie okupacji należał wraz z bratem Kazimierzem do ZWZ/AK. Na skutek "wsypy" aresztowany został 7 maja 1943 roku. Po parogodzinnym pobycie w areszcie policyjnym w Nowym targu, osadzono go w zakopiańskim więzieniu " Palace " , gdzie – nieustannie przesłuchiwany i torturowany – przebywał około trzech miesięcy. Z więziennej celi zdołał jeszcze ostrzec przed aresztowaniem brata, po czym przeniesiono go do więzienia Montelupich w Krakowie. Jeszcze wcześniej, bo w 1940 roku, aresztowano i zesłano do KL Auschwitz, gdzie zginął, jego ojca – Andrzeja."

KSIĘGA PAMIĘCI

Władysław Gazda stał się od tamtego czasu numerem 136479...

"Któregoś dnia zarządzono zbiórkę więźniów naszego bloku, na której kazano wystąpić ( odczytując numery ) więźniom następujących zawodów: murarze, ślusarze, malarze, elektrycy, cieśle i kowale. Do tych fachowców dołączono jeszcze sporą grupę więźniów nie posiadających wyżej wymienionych zawodów. Wszystkich wybranych przeniesiono do bloku 9. Ja spałem w sali na parterze. Na bloku tym zostaliśmy zdezynfekowani, wykąpani i przebrani w nowe pasiaki obozowe oraz obuwie. Otrzymaliśmy też różnego rodzaju puszki po konserwach, słoiki i tym podobne " naczynia " na suchy prowiant. Nocą (nie pamiętam dokładnej daty ) poprowadzono nas na dworzec kolejowy do Oświęcimia. Konwojowali nas SS-mani z psami. Na dworcu zostaliśmy załadowani do krytych wagonów bydlęcych, po 50 osób do każdego. Wagony zabito. Według mego rozeznania transport liczył około 200 osób.

Razem z transportem wyjeżdżali również blokowy bloku 8 – Alois Freiseisen oraz SS-Rapportfuhrer Palitsch. Podróż nasza trwała ok. 3 dni, aż wreszcie pociąg zatrzymał się na stacji Brünn. To było czeskie Brno. Samochodami ciężarowymi, otoczeni przez niemiecką policję, zostaliśmy przewiezieni do komanda Brünn.

(...) W kartotece figurowałem jako elektryk. (...) Przydzielono mnie do pomocy cywilnemu pracownikowi, Czechowi. (...) Najprzód zakładaliśmy prowizoryczną instalację telefoniczną, (...) potem otrzymaliśmy nowe zadanie. Trzeba było założyć nową instalację, tym razem automatycznej centrali telefonicznej. (...) Praca z Czechami układała się dobrze. Czasem poczęstowano mnie kawałkiem chleba – ja nieraz podkradałem im trochę musztardy i jakoś się żyło. (...)
Wiosną 1944, gdy ukończono większość prac wykończeniowych, część więźniów odesłano do KL Auschwitz. W Brnie pozostało tylko 35 więźniów (...) w tym i ja. Gdy zbliżał się front, na dworzec kolejowy w Brnie podstawiono pociąg towarowy. Do wagonów załadowaliśmy wszystkie urządzenia, wyposażenie poszczególnych laboratoriów – prócz centrali telefonicznej. Nas więźniów umieszczono w dwóch wagonach osobowych, razem z personelem nadzorującym, i tak rozpoczęła się ewakuacja. O ile pamiętam, podróż nasza trwała dosyć długo. (...) Miejscem docelowym był obóz Bergen w Bawarii. (...) Nas więźniów z komanda Brno umieszczono w Bergen, w jednej z hal fabrycznych. Byliśmy tam sami, nie widziałem innych więźniów. Po dwóch lub trzech dniach – był to początek maja 1945 – zostaliśmy wyzwoleni przez żołnierzy armii amerykańskiej (...)"

Źródło: APMA-B, Zespół Oświadczenia, t. 75, k. 169, oświadczenie Władysława Gazdy

opr. Sebastian Śmietana

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 07.04.2021 11:10