Maciej Jachymiak: "Mapa z Madery"

FELIETON. - W barze spotkałem sympatycznego lokalesa. Pan Tutao. Popiliśmy poncha. Takiego czegoś z trzciny cukrowej i męczennicy jadalnej (inna nazwa: passiflora). Idzie do głowy. Opowiedział mi historię. Normalnie, deja vue. - pisze Maciej Jachymiak, lekarz, były nowotarski samorządowiec i polityk.
„Już myślałem, że nic nie napiszę, bo od tygodnia jestem poza miastem i nie wiem co słychać. A prasie nie wierzę…

I… powiem szczerze
Jestem na Maderze
Plackiem leżę
Powietrze świeże
Nic się nie dzieje…

W barze spotkałem sympatycznego lokalesa. Pan Tutao. Popiliśmy poncha. Takiego czegoś z trzciny cukrowej i męczennicy jadalnej (inna nazwa: passiflora). Idzie do głowy. Opowiedział mi historię. Normalnie, deja vue.

Żyje tu dwóch przedsiębiorców. Obaj mają na imię Pedro. Robili w cle. Ale weszła Unia i biznes szlag trafił. Próbowali co innego, ale nie szło. Umieli tylko clić. Jak nie mieli co robić, to poszli na basen. Ale basen był stary, zamknięty. A woda w oceanie zimna. I słona. To zaczęli dymić, że nie ma tego basenu. Napisali do burmistrza. Ten, żeby się odczepili, bo ma inne sprawy. To się dowiedzieli ile to pieniędzy ma taki burmistrz. Łomatko! Kupili sobie książkę do polityki, jakiś Machiavelli czy coś... A może mieli to we krwi? I zaczęło się! Wszystko źle… skargi, hejt, door to door… Burmistrz dla spokoju już im ten basen wybudował, ale było za późno… Może być lepiej! Będą pałace, stadiony, imprezy… I jeszcze zwalczą wszelkie patologie władzy! Tylko niech ludzie zagłosują…

No, ale kto ma wystartować? Oni? Nie... Przecież nawet w Piśmie Świętym napisane jest co myśleć o celnikach. Może taka generalizacja niesprawiedliwą jest, ale na Maderze naród bogobojny… Celnik nie przejdzie. Szybko znaleźli. Bezpartyjny fachowiec. Cudo! Ale przegrał… Sam zawalił. Pyskaty za bardzo był i myślał samodzielnie. Poza tym rozwiedziony. I jeszcze mu jakieś lewe dziecko wymyślili.

Drugi raz poszło lepiej. Kandydat wzorowy, bez poglądów, przeszłość żadna, brak wrogów, lękliwy, posłuszny. Udało się!

Nowy burmistrz jest taki jak trzeba. Szczęśliwy, nie podskakuje. Spełnia wszystkie polecenia obu Pedro. Zatrudnił im żony, znajomych. Pogonił kilku co się przyczepili i próbowali kręcić na własną rękę. Nic wiele się nie dzieje od tego basenu… I dobrze. Teraz lekka zadyma jest, bo żonie jednego z Pedrów zachciało się pałacu. No to się buduje… Paskudnie wychodzi, ale jakoś będzie. Tych co krytykują jest niewielu. Na każdego coś się znajdzie. A jak nie to się wymyśli. Od czego Internet jest i telewizja? W miasteczku nawet nie wiedzą co jest grane. I dobrze. Po co ludzie mają wiedzieć.

Jeszcze mi ten maderski kolega naopowiadał, o związkach z grubszym biznesem, kto za kampanię płacił i co z tego ma… Z tym, że byłem już przez tę męczennicę tak umęczony, że nie potrafię odtworzyć. Ale mamy się jeszcze spotkać…

W każdem razie obudziłem się w pogodnym nastroju. Uważam, że ludzie sobie tu dobrze radzą. Nie jestem zwolennikiem demokracji. Zawsze się źle kończy. Większość nigdy nie ma racji, to już dawno udowodnione. Dyktatura też jest zła. Bo jak taki dyktator jest w błędzie, to nawet nie ma mu kto wytłumaczyć. Triumwirat też zły. Ci w Rzymie (Cesar, Krasus i Pompejusz) długo nie pociągli! Inne formy oligarchii są równie niebezpieczne, bo jak jest więcej jak dwóch rządzących, to zaraz się zaczynają koalicje, podchody i zdrady… Tak, że duowirat jest najlepszy. Zawsze muszą się dogadać. No i wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna. Tym bardziej, że nasi Pedros to różne osobowości. Pierwszy prawie gentleman, drugi taki trochę żulikowaty. I żony też mają różne. Sympatyczna krupcia i nowobogacka zołza…

Na tym kończę, bo muszę już iść. Przyjechał na Maderę James Bond i będą tu kręcić kolejny odcinek 007. Podobno Pedros zamówili u niego usługę, żeby prewencyjnie narysował im mapę zagrożeń. Kogo by tu trzeba załatwić, żeby rządzić dalej. Mieli mu za to dać skrzynkę tego naparu z trzciny i męczennicy, ale sami wypili…

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.04.2021 12:29