Jachymiak: "Dostrzegłem na tablicy nekrolog Mariana Mirka…"

FELIETON. - Zmarł człowiek wyjątkowy, ale chyba już zapomniany – pisze Maciej Jachymiak, nowotarżanin i lekarz, były samorządowiec i polityk.
- Przede wszystkim był to wielki lekkoatleta. Podobno ocierał się o kadrę, ćwiczył dziesięciobój. Nie znam dobrze tej historii, byłem za młody. Ale pamiętam królową sportu w Nowym Targu z lat 70-tych. Odbywały się ligi na stadionie przy Ludźmierskiej. Marian przez lata trenował „lekką” w klubie Gorce. Treningi doprawiał koszykówką. Był w kosza wyjątkowy. Takiej strzelby jak on – nie spotkałem w życiu. Dystans nie robił mu różnicy, jak trzeba było, rzucał spod linii środkowej. Osobiste z wyskoku. Gorce grały w tych latach w trzeciej lidze. Poza Marianem pamiętam Jonka Liszkę. To był chłop na schwał. Janosik - mówili na niego ci z Krakowa. Pływał kajakiem po Dunajcu pod prąd. Nie wiem czy to prawda, ale wielce prawdopodobne. W kosza z Marianem mieli prostą grę. Jonek zbierał i grał do Mariana. Marian kończył. Nie podawał. Resztę trafiał szlag. Grali pick and rolle zanim się dowiedzieliśmy, że to tak się nazywa.

W latach 80-tych były już dwie koszykarskie drużyny w mieście. Gorce Mariana i my. Tłukliśmy się niemiłosiernie. W każdą niedzielę o g. 8. wieczór hala Gorce żyła koszykówką. To były ciężkie czasy. Trampek nie można było kupić, a parkiet był tak śliski, że ratowaliśmy się mokrą szmatą co leżała przy linii bocznej. Nie było uchylnych koszy, albo ktoś trafiał czysto, albo wylot…

Marian nie miał dla nas litości. Uważał, że jesteśmy fizycznie ciency i lepszy jeden jego zawodnik z LA niż cała nasza drużyna. Ale lubiliśmy go… Rzadko można spotkać takiego pasjonata.

Pod koniec lat 90. kosz zaczął bić rekordy popularności. Drużyn było tyle, że w pewnym roku liga amatorska w mieście miała 3 poziomy. Potem się ta popularność jakoś rozlazła…

Marian jeszcze jako trener lekkiej uprawiał judo. Na poważnie. Grałem też z nim kiedyś w tenisa. Choć przegrał, stwierdził, że to przypadek, trochę potrenuje i mi włoi. Zawsze był optymistą. Grał w hokeja. Jeszcze jakieś 10 lat temu chodził na nasze lekarskie treningi, był w niezłej formie. Uprawiał też jeździectwo, miał konie w Dębnie.

Gdyby ktoś nie wiedział, z zawodu był adwokatem. Prawnicy przez lata mieli na Podhalu dobrą koszykarską drużynę… ale towarzystwo się postarzało, a takich młodych, jak byli starzy, nie ma. Okazuje się, że w czasach gdy nie było trampek więcej ludzi grało w kosza niż teraz jak są… Ale nie ma co narzekać. Teraz się jeździ na rowerach…

Ostatni raz widziałem Mariana kilka lat temu. Nie wyglądał najlepiej. Sport to jednak nie jest zdrowie. To wspaniała przygoda okupiona kontuzjami i ranami na starość… A jak ktoś chce zdrowia to nie powinien się zarzynać treningiem. Lepsze spacery, rower, dieta…

Marian był dobrym człowiekiem. Próbowali z niego zrobić agenta, że pisał jakie były nastroje w klubie Gorce. A jakie miały być? Były znakomite. Kilka pokoleń się tam wychowało, na porządnych ludzi. Marian, teraz odpocznij. Albo pobiegaj, poskacz, porzucaj... Nie wiem czy w niebie się da, ale jakby co…

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 10.08.2021 14:32