Deszczowy jarmark. Więcej spacerowiczów niż kupujących

NOWY TARG. - Jarmark nadal nie wrócił do czasów sprzed pandemii. W sierpniu obserwujemy sporo turystów, dla których stał się atrakcją turystyczną. Jednak wśród nich więcej jest spacerowiczów niż kupujących - mówi Piotr Dobosz z Nowej Targowicy.
Wydawać by się mogło, że na czwartkowym jarmarku ruch jak za dawnych czasów. Mimo deszczu, było tłoczno. Ruch koncentrował się jednak przede wszystkim przy głównej ulicy - Targowej. Tu wśród klientów zainteresowaniem cieszyły się jarzyny, kwiaty czy inne rośliny. W bocznych alejkach tłumów już nie było. Momentami świeciły pustkami.

- Jarmark budzi się z letargu, jest większy ruch, ale z punktu widzenia sprzedających sytuacja nadal jest daleka od oczekiwań - mówi Piotr Dobosz z biura spółki Nowa Targowica. - Choć zobaczymy samochody na słowackich numerach rejestracyjnych, to jednak klientów ze Słowacji ciągle jest niewielu. To ułamek tego, co było chociażby w 2019 roku. A to był nasz główny klient.



Wszystko z powodu pandemii i panujących na Słowacji restrykcji. - Liczmy jednak na to, że sytuacja się unormuje i klienci zza południowej granicy wrócą - dodaje.

W wakacje na jarmarku pojawili się turyści. - Są to jednak bardziej spacerowicze niż klienci. Jarmark stał się atrakcją turystyczną, w końcu to jeden z największych i najładniejszych jarmarków z Polsce - mówi Dobosz.



r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.08.2021 12:39