"Wygląda na to, że w tym roku padnie kolejny rekord wejść do TPN"

- Powoli wakacje zmierzają ku końcowi. Na razie w Tatrach nie ma symptomu końca wakacji. W każdej tatrzańskiej dolinie sporo turystów, nie ma chyba szlaku, na którym od rana do wieczora można spotkać wielu wędrowców - komentuje Adam Marasek.
Ratownik wskazuje, że "rekordy frekwencji bije jak zawsze Morskie Oko, potem chyba rejon Hali Gąsienicowej, Kościeliskiej i Chochołowskiej. Wygląda na to, że w tym roku padnie kolejny rekord wejść do TPN. Przy tak sporym ruchu nie ma się co dziwić, że dochodzi do sporej liczby wypadków. Ratownicy i w tym wakacyjnym tygodniu mieli sporo pracy. Wzywano ich głównie do urazów stawów spowodowanych poślizgnięciami i upadkami, osłabień i odwodnień, zgubienia szlaku, zachorowań".

W poprzednim tygodniu ratownicy udzielili pomocy 54 osobom.

Były to zarówno akcje ratunkowe z udziałem śmigłowca, jak i pomniejsze interwencje. Przykładowo turysta jadący fasiągiem do Morskiego Oka dostał silnej reakcji alergicznej prawdopodobnie na pot konia. W tym samym rejonie zagubił się 9-letni chłopiec. Dziecko znalazło się bezpieczne na jednym z fasiągów.

Na szlaku na Stoły zasłabł 80-letni turysta. Mężczyznę na noszach zniesiono do drogi i dalej samochodem zawieziono na Kiry, gdzie czekali członkowie jego rodziny.

Z górnej części Żlebu Kulczyńskiego sprowadzano zmęczonych, ale dobrze wyekwipowanych turystów. Z Suchej Przełęczy do szpitala przetransportowano śmigłowcem turystkę, która straciła w górach przytomność. Z Głazistego Żlebu zabrano śmigłowcem kobietę, która upadając doznała stłuczenia klatki piersiowej i kręgosłupa. Inna turystka złamała nogę, a kolejna zasłabła, a jeszcze inna miała problemy z oddychaniem.

Wędrujący po Tatrach gubili drogę, tracili orientację, słabli.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 29.08.2021 10:52