Mieszkańcy nie chcą przyłączać domów do kanalizacji

Część mieszkańców gminy Krościenka nad Dunajcem, którzy mają dostęp do kanalizacji, nie chce się do niej przyłączać.
- Obowiązkiem każdego jest podłączenie się do linii głównej kanalizacji, jeśli ma taką możliwość – mówił na ostatniej sesji Jan Dyda. - Oznacza to, że w tej sytuacji inwestycja jest mało opłacalna. Im więcej mieszkańców przyłączy się do sieci, tym niższe będą koszty ich odprowadzania. W obecnej sytuacji cierpią mieszkańcy, którzy przyłączyli się do sieci i uczciwie płacą za ścieki. To na nich trzeba rozłożyć koszty opłaty za nieczystości.

- Miejmy nadzieję, że ludzie się opamiętają. Beczka kupiona w sklepie budowlanym nie jest przydomową oczyszczalnią. Trzeba będzie podjąć decyzję o kontrolach domostw i będziemy wyciągać konsekwencje - mówił wójt. - Takim postępowaniem szkodzimy sobie nawzajem. Jeśli mieszkańcy robią odwierty studni głębinowych, a sąsiad ma otwarte szambo, to taka studnia jest zagrożona - przestrzegał.

Sytuacja w gminie, zdaniem części radnych, jest niepokojąca. - Przy budowie kanalizacji jest więcej deklaracji, jak później podłączonych. Trzeba będzie się zastanowić, co zrobić, żeby zmobilizować do przyłączania się - stwierdził. - Są domy, które mają możliwość przyłączenia, a mieszkańcy tego nie robią. Nie wywożą też ścieków w odpowiednich ilościach. To powinno być przez nas monitorowane. My jako radni też musimy poprzeć takie działania, aby wreszcie sytuację uporządkować. Może na etapie budowy kanalizacji trzeba z mieszkańcami zawierać umowę o obowiązku przyłączenia się. Obciążanie kosztami osób, które uczciwie płacą za ścieki, nie do końca jest sprawiedliwe – zwrócił uwagę radny.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.09.2021 10:04