75 rocznica brawurowej akcji 2 Kompanii Tatrzańskiej, wymierzonej przeciwko KBW w Kościelisku

22 września 1946 roku: według ubeckich akt akcja 2 Kompanii Tatrzańskiej Zgrupowania Błyskawica mjr Józefa Kurasia “Ognia” przeciwko oddziałowi KBW z Czarnego Dunajca miała miejsce na trasie Witów-Zakopane. Zachowane relacje świadków pozwalają nam jednak określić dokładniej miejsce i przebieg wydarzeń.
Po akcji na Gubałówce przy górnej stacji kolejki, dowódca 2 kompanii Stefan Ostaszewski ps. „Rysiek”, za zgodą „Ognia” podjął się zorganizowania drugiej akcji. Pierwsza z nich to wykonanie wyroku śmierci na mjr KBW. Ta została wykonana w Witowie koło tartaku przy drodze na Dzianisz. Wyrok wykonali Franciszek Gąsienica Kleryk ps. „Apostoł” oraz Andrzej Lasak ps. „Podbipięta” przy pomocy i zabezpieczeniu przez innych partyzantów - Jana Mateję ps. „Jawora” , Andrzeja Skwarka ps. „Snajpera” , Jana Molka ps. „Dobrego” oraz Władysława Tylkę ps. „Chętnego”.

Po tym zdarzeniu KBW niemalże codziennie przeczesywało wioski i przysiółki na drodze od Chochołowa do Zakopanego. Rysiek podjął więc decyzję, by dać nauczkę KBW. Przygotował zasadzkę na zmotoryzowany patrol, wcześniej obserwując trasy poruszania się czerwońców. Zasadzka została zorganizowana w Kościelisku na krętej drodze pomiędzy Nędzówką a Gronikiem. Pierwszą czujkę ustawiono w okolicach końca podjazdu z Wylotu Doliny Kościeliskiej na Nędzówkę. Przy wjeździe na pierwszy zakręt do lasu byli już ustawieni partyzanci, którzy otworzyli zmasowany ogień z dwóch stron drogi. Partyzanci przyszli bezpośrednio z obozu na Tomanowej, idąc przez Miętusią i schodząc do drogi z Przysłopu Miętusiego (przez miejscowych zwanego Jaworzynką).

Rysiek polecił, by chłopcy strzelali w powietrze tak by spowodować zatrzymanie ciężarówki. Główny wykonawca akcji miał czekać na sygnał od swego dowódcy Ryśka. Żołnierze KBW wypadli na drogę i w popłochu zaczęli strzelać we wszystkie strony na oślep. Na tą reakcję czekał Rysiek, by dać sygnał „Snajperowi”. Andrzej Skwarek, młodziutki chłopak z Szaflar obdarzony sokolim wzrokiem i opanowaniem rozpoczął dzieło. Snajperskimi strzałami położył trupem 6-ciu żołnierzy, kolejnych 3 ranił. Nie chcąc wdawać się w większą strzelaninę i widząc, że KBW zaczyna uciekać, Rysiek wydał rozkaz do wycofania.

Trasa odwrotu również była dokładnie opracowana. Grupa przeszła przez Gronikowskie Bory na Szeligówkę, a następnie udała się do dwóch miejsc na Śmiechówce - małego domku Stefanii i Bolesława Skubla, również partyzanta oddziału, oraz do Willi Śmiechówka . 6-ciu partyzantów, w tym Rysiek, wylądowali w domu „Waligóry”. Tam postanowili uczcić udaną akcję gorzałką. Chłopy poszły spać, a nad ranem koło 5-tej wszyscy niespodziewanie zerwali się na równe nogi.


Żona „Waligóry”, Stefania przygotowywała im śniadanie, a że było też zimno to napaliła w piecu. I tu się zaczęło... Partyzanci zostawili broń i ładownice wokół pieca. Pierwszym, który się zorientował, że może dojść do tragedii był „Snajper”. Zauważył, że brakuje naboi i zapytał Stefanii czy podkładała do pieca z paczki, która była koło pieca. Jak się okazało paczka była już w piecu. Chłopaki gołymi rękoma wynosili naprędce żar z pieca. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Po tym zdarzeniu Rysiek zarządził marsz na Płazówkę do kapliczki. Po modlitwach partyzanci przeszli na Siwe Skałki, gdzie część oddziału została, a reszta przez Stoły poszła na Tomanową.

Tak wspomina dziś jedno z wydarzeń Robert Krzystyniak wnuk „Waligóry”: „Wiele lat później w roku 1977 jako 13-letni chłopiec jechałem wozem konnym z bratem Babci Wilhelmem Lasakiem z mleczarni na Skibówkach. W pewnym momencie wujek stanął w maleńkiej zatoczce, gdzie stał jakiś betonowy krzyż. Wujek odpiął konia i zapiął łańcuch do krzyża. Ja siedziałem na wozie i ze zdziwieniem patrzyłem co się dzieje. Bartek (tak nazywał się koń) nawet nie jęknął, a krzyż się wywalił. Potem wujek zapiął konia, a krzyż zapakował na wóz. Pojechaliśmy do Różaka w Roztoki do pobliskiej betoniarni ( wyrabiano tam rury i kręgi do studni ) i tam ten krzyż rozwalili na pył. Po drodze zaś usłyszałem wspomnianą historię po raz pierwszy. Dowiedziałem się też co to był za krzyż ( postawiony przez komunę - pamięci pomordowanych żołnierzy Polski Ludowej ). Potem opowiadał mi ją sam Andrzej Skwarek. W tamtym roku opowiedział nam to również brat mojej mamy - Stanisław, syn „Waligóry”.”

Zdjęcie na górze strony - partyzanci z 2 Kompanii Tatrzańskiej ZP "Błyskawica" - zdjęcie zrobione po akcji wymierzonej przeciwko KBW. Na zdjęciu w tekście - Andrzej Skwarek "Snajper" - partyzant 2 Kompanii Tatrzańskiej ZP "Błyskawica"

Spadkobiercy mjr Józefa Kurasia "Ognia" i jego żołnierzy ZP Błyskawica

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 22.09.2021 20:10