Wiyrchowe myśli (6): Watra i zawaternik - czyli wakacyjny przegląd wydarzeń z bajką

Czy warto prowadzić polemiki i tracić cenny czas z kimś, kto uważa, że tylko on ma rację i monopol na mądrość? Lepiej robić swoje i nie oglądać się na ludzi, którzy uważają że są "mistrze w obracaniu niskiego w najwyższe" – pisze w swoim kolejnym felietonie Maciej Motor-Grelok, sekretarz Zarządu Głównego Związku Podhalan.

Witam serdecznie wpadających na serwis Podhale 24. Półmetek wakacji za nami i postanowiłem sobie dać urlop od zajmowania się nowotarskimi powiatowymi politykami. Niech sobie żyją jak najdłużej w swoim wirtualnym posiadaniu władzy w myśl zasady T.K.M. (tłumaczenie w wersji lajt - Teraz Kochani My). Każdy odpowiada za swoje złe i dobre uczynki, a jedno jest pewne - wszystkich nas czeka to samo. Jak mawiał wielki i poczciwy Pascal: "Gruda ziemi na twarz i koniec na wieki". Czy więc warto prowadzić polemiki i tracić cenny czas z kimś, kto uważa, że tylko on ma rację i monopol na mądrość? Lepiej robić swoje i nie oglądać się na ludzi, którzy uważają że są "mistrze w obracaniu niskiego w najwyższe".

Tytułowa "watra" to wyraz bardzo ważny dla ludzi gór, wręcz słowo kultowe. Rozumiane jest w całych Karpatach i kojarzy się nam z kulturą pasterską i życiem codziennym górali. Wokół watry spotykali się ludzie, dawała ona ciepło, była rzeczą najważniejszą w szałasie. By mogła płonąć podtrzymywał, przedłużał jej istnienie zawaternik (zawaterniok) - kawałek drewna zawsze mający w sobie żar. Dobrze, że w dzisiejszych czasach istnieje ta tradycja podtrzymywania „watry" przez zawaternik. Mam tu na myśli działalność poszczególnych oddziałów Związku Podhalan. Są one takimi zawaternikami w naszej wielkiej góralskiej watrze. Będzie ona zawsze się palić dzięki naszym działaczom, pomimo różnych przeciwności, ataków i zmian cywilizacyjnych.

W ostatnią niedzielę lipca odbyło się szereg imprez regionalnych. Chciałem wspomnieć o trzech, które były organizowane przez nasze oddziały Związku Podhalan. Ósma edycja wyborów "Nojśwarniyjsej Górolecki" tradycyjnie odbyła się w Białym Dunajcu. Podczas wyborów, które zgromadziły pokaźną widownię, kandydatki zmagały się w różnych konkurencjach takich jak układanie kopy siana, ścielenie łóżka, kręcenie powrósła, dojenie krowy. Ponadto musiały popisać się śpiewem, tańcem i wiedzą o regionie. Po wspaniałej zabawie tytuł "Nojśwarniyjsej Górolecki" przyznano Weronice Gawlak z Olczy, studentce IV roku prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wybory były zorganizowane bardzo sprawnie, a współorganizatorem było między innymi Starostwo Tatrzańskie.

W Witowie bawiono się na zorganizowanej po raz siódmy "Witowiańskiej Watrze". Po mszy św. w kościółku na Płazówce, barwny korowód przejechał przez wieś do remizy OSP, gdzie uroczyście dokonano rozpalenia watry. Były występy i szereg konkursów a najciekawszy to Mistrzostwa Świata w jedzeniu bundzu. Na zorganizowanej przez witowiański oddział imprezie wszyscy bawili się doskonale w rodzinnej atmosferze. Gościem tej imprezy oprócz miejscowych notabli, prezesa Z.G. Z.P. Jana Hamerskiego, był Zbójnik Roku Związku Podhalan w Ameryce Północnej Karol Kowalczyk.

Bawił się też tradycyjnie w ostatnią niedzielę Gronków. Duże emocje i zainteresowanie wzbudziły konkursy takie jak koszenie trawy na czas, cięcie drzewa tępą piłą czy przenoszenie ciężarów. Były też konkursy tańca solowego i loteria fantowa, na której można było wygrać furę odlotków (opał na zimę) oraz dorodne cielę. Organizatorem gronkowiańskiego święta jest tamtejszy oddział Związku Podhalan wraz z Radą Sołecką.

Podczas inauguracji 28 Dni Gorczańskich w Kamienicy powstał 74 oddział Związku Podhalan. W trakcie mszy św. nowi członkowie kamienickiego oddziału złożyli uroczyste ślubowanie na sztandar Zarządu Głównego w obecności kapelana ks. Władysława Zązla i prezesa Zarządu Głównego Jana Hamerskiego. Bardzo cieszy nas że nasza góralska rodzina obejmuje coraz większe kręgi. Niedługo pozostanie nam tylko założenie oddziału w Rabie Wyżnej, co myślę uczynimy, bo mamy już sporo chętnych chcących wstąpić w nasze szeregi.

Na koniec obiecana przeze mnie krótka bajeczka. Jej tytuł "Ofik z Le Targu".

W pięknej górskiej krainie dawno, dawno temu; a może nie; zwanej Le Targiem żyły sobie różne zwierzątka, które tworzyły swoisty system hierarchii i wzajemnej zależności. Najważniejszy był Niedźwiedź Król. Jego lennikami był Koń Paradny i Lis Wystawny. Było też w tej krainie mnóstwo innej zwierzyny pomniejszej i mniej ważnej, z której prawie każde chciało się zaprzyjaźnić z Trójcą ważniaków. Najbardziej aktywnym w pozyskiwaniu uznania władców był mały kundelek Ofik. A to merdał ogonkiem na widok Niedźwiedzia, a to głośno szczekał jak ktoś obrażał Konia i Lisa. Gryzł jak umiał, by ino mógł być pogłaskany i załatwić sobie jakiś kąsek. Jak to kundelek mały - szczeka, hałasuje, a go nie widać. Coraz bardziej szczerzył kły, aż pewnego razu w piękny targowy dzień „brym, brym” i przejechał go "dziod na motorze". Tylko przyglądający się temu w miarę niezależny Reniferek stwierdził z powagą i wysoko uniesionymi rogami :"kto szczeka i hałasuje niech się z imienia i nazwiska podpisuje". Ale na szczęście to tylko bajka, KuM Ofik przeżył, a co będzie dalej to jakiś bajkopisarz kiedyś nam dopowie. I to już koniec bajeczki.

Na koniec zwracam się z prośbą do redakcji Podhala 24 - tylu zdolnych ludzi pisze, donosi i podlizuje się na forum nowotarskim. Poproście któregoś cyngla, tofika, trafa, ozorka, może będzie miał odwagę u Was coś napisać z imienia i nazwiska. Ale na to trza chłopa.

Pozdrawiam, nisko się kłaniam i zapraszam na juzynę na swojom hole.
Zmotoryzowany i z katalizatorem Maciej Motor-Grelok.

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 04.08.2007 12:44