Redyk z widokiem na Tatry (duża galeria)

Stado ponad 500 owiec ruszyło za bacą z juhasami spod bacówki przy Polanie Szymoszkowej.
- To jest wielkie święto dla baców, bo wytrzymali cały sezon. Ta warta się paliła cały czas i nie zgasła. Tą gaździną na szałasie jest watra, a i z wodą nie można się pogniewać. Strój może nie do końca jest paradny, ale są portki góralskie i kapelusz - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski, który przyszedł pod bacówkę przy Polanie Szymoszkowej, aby pożegnać baców.

Stado ponad 500 owiec ruszyło ul. Powstańców Śląskich i Czajkami, aby wejść na zbocza Butorowego Wierchu, gdzie owcom pozwolono jeszcze się paść. - Przez tą ich pasterską służbę mamy jeszcze pięknie zachowane polany w pobliżu Gubałówki - zaznacza Gąsienica-Makowski.

Jesienny redyk i osod owiec, to część tradycji, której początek jest wiosną. - Tradycja pasterska jest piękna. Zaczyna się wiosną, kiedy zaczyna się redyk i rozpalana jest watra. Cały czas później jest wypas i dojenie owiec. Przychodzi jednak czas i po św. Michale trzeba wracać na swoje dziedziny i na osod, czyli rozdanie owiec tym właścicielom, którzy dali je do wypasania - opowiada o paserskiej tradycji Andrzej Gąsienica-Makowski. - Dzisiaj jest właśnie taki dzień tu w bacówce pod Szymaszkową, że nasz baca dzisiaj bierze się z owcami w swoją dziedzinę, a jutro będzie oddawał owce ich właścicielom - dodaje.

ms/ zdj. Marcin Szkodziński

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 09.10.2021 20:18