Nie - dla wieży telekomunikacyjnej na Buflaku. Mieszkańcy protestują, pomysł krytykuje Gorczański Park Narodowy

NOWY TARG. - Buflak jest naszą małą ojczyzną i będziemy go bronić jak niepodległości - mówi Czesław Borowicz, były burmistrz i wicewojewoda nowosądecki, dziś mieszkaniec jednego z najbardziej uroczych zakątków stolicy Podhala.
Ponad 50-metrowy maszt 5G zamierza postawić firma Emitel dla operatora komórkowego Orange. Dla mieszkańców Buflaku pomysł jest nie do zaakceptowania. I choć rządowa specustawa sprzyja rozwojowi wysokich technologii i ma podobne inwestycje ułatwiać, zapowiadają, że nie dopuszczą do zniszczenia ani urokliwej dolinki, w której maszt ma stanąć, ani całego rejonu Buflaku. Mówią jednym głosem, na liście przeciw inwestycji widnieją 124 podpisy.

- Mamy tutaj takie małe Bieszczady - mówi Lucyna Kaczmarczyk, która na Buflaku mieszka z mężem od 30 lat, a od 3 prowadzi swoją działalność gospodarczą, wynajmując kwatery turystom. - Takich przedsiębiorców jak my, inwestujących w domy pod wynajem, jest coraz więcej. Zwłaszcza teraz, w dobie pandemii, ludzie - nie tylko z Polski, ale właściwie z całego świata - tutaj przyjeżdżają, czują się bezpiecznie. Teren jeszcze niezabudowany, blisko lasów, blisko szlaków turystycznych, bardzo atrakcyjny widokowo, z pięknymi krajobrazami, przepięknym widokiem na Tatry. Bez smogu, powyżej mgieł inwersyjnych. Tędy ludzie wędrują na Turbacz, jeżdżą na rowerach, chodzą na grzyby, borówki, w tutejszych lasach mają bacówki. Tutaj uciekają z miasta, by się cieszyć widokiem, krajobrazem, czystym powietrzem. I to są walory, które powinny być otaczane szczególną opieką i ochroną. Postawienie tutaj takiego kolosa to praktycznie koniec takich jak my przedsiębiorców. Przecież turyści przyjeżdżają tu odpocząć od cywilizacji, a teraz co? Kto przyjedzie na działkę z widokiem na wieżę?

Kolejna inicjatorka protestu, Aneta Szymkiewicz, dom na Buflaku kupiła 12 lat temu. Przeprowadziła się z Krakowa, pracuje zdalnie, prowadząc kursy językowe. To właśnie ona angażowała wcześniej mieszkańców i organizowała akcje sprzątania tutejszych lasów.

- Taka wieża to kolejny śmieć, który ma tutaj się pojawić i to na dodatek na mocy specustawy - mówi. - Myślę, że powinna nastąpić zmiana optyki myślenia rządzących. Skoro my nie chcemy mieć tutaj tej wieży, to nigdy nie powinna stanąć, bo to przecież my tu żyjemy i my powinniśmy mieć decydujący wpływ na to, co się dzieje. Nie mamy tu też latarni, kanalizacji, porządnej drogi. I z tym się godzimy, wiemy, na czym polega mieszkanie w górach. Przecież to wybraliśmy.

Obie nasze rozmówczynie zwracają uwagę na wysoką świadomość ekologiczną mieszkańców tego regionu. - Nie jest tak, że jesteśmy jacyś jajogłowi, nawiedzeni. Sami inwestujemy w nowe technologie. Mamy panele na podczerwień, fotowoltaikę, pompy ciepła. Staramy się jak najmniej ingerować w przyrodę, a tu co? Przychodzi inwestor i chce nam na siłę robić dobrze? Nie, dziękujemy. Nowy Targ, by nie być miastem przy drodze do Zakopanego, musi rozwijać się turystycznie. Musimy chronić takie miejsca, a nie pozwalać na niszczenie przyrody - dodaje Lucyna Kaczmarczyk.

Na Buflaku powstają nowe domy. Czyżby z widokiem na 50-metrowy maszt? Fot. Piotr Dobosz

O tym, że posadowienie ponad 50-metrowej wieży telekomunikacyjnej to zniszczenie walorów przyrodniczych dolinki, która tworzyła się setki tysięcy lat i zaburzenie na zawsze krajobrazu, mówi również Czesław Borowicz. Przypomina też, że do Buflaku jest doprowadzony światłowód, który wystarczy przedłużyć, by poprawić jakość internetu, natomiast stawianie telekomunikacyjnego kolosa, to - jak mówi - przedsięwzięcie nierozumne, nieszanujące przyrody, środowiska i ludzi. - Buflak jest naszą małą ojczyzną i będziemy go bronić jak niepodległości - dodaje.

Były burmistrz i wicewojewoda postuluje, by Orange - zamiast występować przeciwko pięknemu zakątkowi i jego mieszkańcom, zlecił - w porozumieniu z Miastem - opracowanie studium, które wskaże, gdzie najlepiej posadowić takie wieże.

Miasto zdaje się rozumieć problem. 26 października miejscy urzędnicy zorganizowali rozprawę administracyjną, na którą zaprosili mieszkańców oraz przedstawicieli firmy Orange, ci ostatni jednak z zaproszenia nie skorzystali. Trzy dni później burmistrz Grzegorz Watycha wysłał inwestorowi swoje postanowienie o przesunięciu terminu załatwienia sprawy, czyli wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy wieży wraz z instalacją radiokomunikacyjną Orange do 31 grudnia. W uzasadnieniu podał m.in. trwające postępowanie wyjaśniające w związku z odwołaniami, a także konieczność przeprowadzenia szczegółowej analizy akt sprawy.

Mieszkańcy Buflaku mówią dziś jednym głosem. Do swoich zarzutów dodają, że inwestycja spowodowałaby również wyschnięcie studni, zniszczenie coraz częściej obejmowanych ochroną bagien, miała zgubny wpływ na unikalną florę i faunę - na Buflaku znajduje się choćby stanowisko derkacza. Powołują się m.in. na ekspertyzę dr. Tomasza Skrzydłowskiego - specjalisty z Tatrzańskiego Parku Narodowego, a kilka dni temu w sukurs przyszedł im też Gorczański Park Narodowy. W podsumowaniu oceny wartości przyrodniczych działki, na której miałaby stanąć wieża i jej otoczenia, czytamy m.in., że „(…) w trakcie realizacji (inwestycji - przyp. red.) przekształceniu i zniszczeniu ulegną siedliska łąkowe (…). Siedliska te stanowią bazę żerową dla różnych gatunków ssaków i ptaków bytujących i migrujących w otoczeniu. Zmienione zostaną stosunki wodne, które już wcześniej poddane zostały antropopresji. Mając powyższe na uwadze należy zmierzać do zmiany lokalizacji inwestycji, a ten fragment terenu pozostawić w obecnym stanie. Za takim rozwiązaniem przemawiają również względy społeczne”.

p/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.11.2021 19:00