Jacek Sowa: Podhalańskich kółek czar… Pionier spod Tatr

"Pisząc o podhalańskiej motoryzacji niewybaczalnym grzechem byłoby zapomnieć o ludziach, którzy przecierali dziurawe podgórskie szlaki. Zakopiańską legendą jest bez wątpienia postać Jana Rippera" - wspomina Jacek Sowa. Dziś odcinek 16.
Jan Ripper był najwybitniejszym polskim kierowcą wyścigowym okresu międzywojennego. Urodził się w 1903 r. i pochodził z krakowskiej rodziny o wyjątkowych tradycjach automobilowych; jego ojciec Wilhelm (1873-1942) należał do pionierów polskiej motoryzacji, która była pasją jego życia. Był posiadaczem jednego z pierwszych samochodów (ponoć o napędzie parowym) w Krakowie – ciężkiego, na masywach, ważącego około czterech ton i budzącego obawy użytkowników dróg ze względu na niebywałą „chyżość”, dochodzącą do 20 km/godz! Ale to jemu należy zawdzięczać powstanie pierwszej w Galicji Komisji Automobilowej, później jako Krakowskiej z siedzibą przy ul. Smoleńsk. Tam też powstał jeden z pierwszych w Krakowie warsztatów samochodowych, z którym kojarzą się początki motoryzacyjnej przygody małego Jasia.

Dziewięcioletni brzdąc odziedziczył po ojcu automobilowego bakcyla, wsiadł zatem do samochodu klienta, dużego Austro-Daimlera i uszkodził błotnik, pomyliwszy biegi, za co dostał większą reprymendę od ojca, niż za naruszenie cudzej własności. Jak każdy młody człowiek, zaczynał od motocykli, a wystartował po raz pierwszy mając 18 lat na pożyczonym Harleyu w wyścigu do Zakopanego. Ale już na Borku Fałęckim motor się mu zepsuł i to chyba jednak zaważyło na jego pasji do czterech kółek.

Jan Ripper jako pasażer z ojcem Wilhelmem za kierownicą Lancii Lambda YII

Do ścigania została przysposobiona przez Wilhelma Rippera pierwsza na owe czasy samonośna konstrukcja Lancii – Lambda VII, auto wspaniałe i wytrzymałe. I tak przy boku ojca w 1928 roku wystartowali do słynnego Rallye Monte Carlo, jednak z powodu awarii instalacji elektrycznej i przymusowych napraw pod drodze przekroczyli limit czasu, ale do mety dojechali poza konkursem. Na pocieszenie Ripper senior wystartował jeszcze nieoficjalnie w końcowym, górskim wyścigu, gdzie miał najlepszy czas w swej klasie…

Przed RMC 1928 na Lancii

Dwa lata później ponowił start w RMC na Tatrze, ale bez sukcesu.

Jan Ripper i jego Tatra

Jan Ripper był jednym z pierwszych członków elitarnego klubu posiadaczy licencji automobilowych. Dzięki pomocy ojca i jego przyjaciół, samochodowych zapaleńców, sprowadzono do Polski niezwykle kosztowne Bugatti 37. Słynne potem auto było dość kontrowersyjną, jak na owe czasy konstrukcją z półtoralitrowym silnikiem, zaopatrzonym w mechaniczny kompresor, czterostopniową niezsynchronizowana skrzynię biegów i niezwykle twardym mokrym sprzęgłem, na sztywnym, resorowym zawieszeniu. Samochód ten „wyciągał” ponad 180 km/h, co w tamtych latach budziło niedowierzanie… Na tym potworze Ripper dwukrotnie wygrał Tatrzański Wyścig Górski, rozgrywany dorocznie na drodze do Morskiego Oka, ze startem na Łysej Polanie. Wyścig miał długość 7,5 km, z metą na Włosienicy. dwukrotnie wygrał Wyścig Tatrzański. Raz był drugi, przegrał tylko z wielkim Hansem Stuckiem.

...przed Wyścigiem Tatrzańskim na Bugatti 37

Oprócz wyścigów startował też w rajdach, wygrana w 1938r. na Fiacie i potem Lancia Aprilia w 1939 roku. Tamte rajdy wtedy były bardzo wymagające jeździło się nawet po kilkaset kilometrów na dobę, wiadomo też na jakich drogach. Rajd Polski w 1939 roku liczył prawie cztery i pół tysiąca kilometrów, głównie po wertepach, z odcinkami specjalnymi, na których dzisiejsze terenówki miałyby kłopoty.

Ripper w Lancii Aprilla

Aż przyszła wojna i z racji nazwiska rodzina Ripperów była skłaniana do podpisania volkslisty. Senior Wilhelm kategorycznie odmówił, a gdy wyszły na jaw jego powiązania z podziemiem Armii Krajowej, trafił do Auschwitz, skąd już nie wrócił. Niemcy za okupacji rozszabrowali warsztat i po wyzwoleniu z cennego Bugatti została tylko części zawieszenia i dyferencjał.

Jan Ripper znalazł się z rodziną w Zakopanem i najpierw był warsztat na Chramcówkach, w swej miłości do Bugatti kupował i kompletował, co tylko się dało. Wtedy jednak motoryzacja, zwłaszcza prywatna, nie była mile widziana przez władzę, a już pan Jan, z racji swych poglądów w szczególności, nie był jej pupilem. Rajdował jednak trochę na własną rękę, jeżdżąc jeszcze Bugatti skleconym z części do 1952 roku, ale składak nie pozwalał na wiele. Było czwarte miejsce w 1947r., w reaktywowanym rajdzie AP, a później była Lancia, sklecona z kilku innych marek z demobilu; wszystko było stare, silniki przechodzone, podrasowane własnym sumptem. Pojechał tylko dwa wyścigi, bez sukcesów.

Mimo upływu lat Jan Ripper nie tracił kontaktu ze sportem samochodowym i startował wraz z synem (też Janem) na pożyczonych samochodach. W 1962 roku pojechał w wyścigu o Srebrną Wstęgę Ojcowa na przedwojennym, przepięknym BMW 328 własności Andrzeja Kostrzewy (tak, tak, naszego brodacza z nowotarskiego CPN-u!), aucie po doktorze Zbigniewie Kołaczkowskim, którego rodzice mieli pierwsze sanatorium w Szczawnicy. Ripper wystartował w tymże wyścigu niebawem po amputacji oka (!) i miał czwarty czas w rywalizacji z nowoczesnymi samochodami.

W BMW 328 Wyścig o Błękitną Wstęgę Ojcowa

Okazją do kontaktu z automobilową bracią były mające wieloletnią tradycję Rajdy Żubrów, dzięki inicjatywie Sobiesława Zasady. Podczas nich Ripper często wygrywał rywalizację z młodszymi, ostatni raz wygrał Rajd Żubrów, jak miał siedemdziesiąt sześć lat, w 1979 roku, z synem jako pilotem.

Jan Ripper zmarł w Zakopanem w 1987 roku w wieku 84 lat; jego o rok młodsza żona Stanisława Maria, wierna towarzyszka automobilowej epopei, dożyła ponad stu lat… To historia motoryzacyjnej rodziny spod Tatr, której prędko nikt nie dorówna…

Jacek Sowa, zdjęcia z archiwum rodziny Ripperów

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.11.2021 19:33