Konflikt radnych z wójtem. Rada nie przyjęła budżetu, bo chce mieć większą kontrolę

Rada Gminy w Krościenku nie przyjęła budżetu na 2022 rok. W tle tej decyzji jest konflikt większości radnych z wójtem Janem Dydą. Chcą oni większej kontroli nad tym, na co wydawane są gminne pieniądze i domagają się ograniczenia kompetencji wójta.
To prawdopodobnie pierwsza gmina na Podhalu, w której radni odrzucili projekt budżetu.

Budżet pozytywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa oraz komisje Rady Gminy Krościenko z wyjątkiem Komisji Rolnej oraz Promocji, Agroturystyki i Ochrony Środowiska. - Rada, patrząc na działania, które odbywały się w zeszłym roku, chciała by mieć pełną kontrolę nad budżetem, przesunięciami, a było ich sporo, o których dowiadywaliśmy się po fakcie. Nie byliśmy do końca informowani o takich działaniach – mówił jeden z przedstawicieli komisji rolnej, która złożyła stosowny wniosek o ograniczenie kompetencji wójta poprzez usunięcie z projektu budżetu jednego z zapisów. Część radnych domaga się bowiem większego wpływu na to, na co wydawane są gminne pieniądze.

- Przecież nie będę zwoływał sesji Rady Gminy, żeby otrzymać zgodę na przesunięcia, na przykład na zakup papieru toaletowego – zżymał się wójt Dyda, tłumacząc, że przesunięcia są konieczne, a dotyczą zwykle pomniejszych spraw. - To są rzeczy, które są ruchome, czasami trzeba przerzucić 100, 200 czy 1000 zł, żeby coś szybko zrobić. Nie praktykuje się takich rzeczy. Mamy 10 razy zwoływać sesję w miesiącu? - pytał, a wicewójt tłumaczył, że urząd nie chce zawracać radnym głowy „pierdołami”, które należą do kompetencji wójta i urzędników.

- Było wiele sytuacji, gdy my, jako radni, zwracaliśmy się do pana o przesunięcie środków, a pan twierdził, że ich nie ma. A nagle pojawiały się wolne środki, które pan sobie wprowadzał, nie informując, że one są – przekonywał radny Bartłomiej Czechowski.

Na sesji wywiązała się dyskusja dotycząca spraw formalno-prawnych. Radczyni prawna Urzędu Gminy skrytykowała radnych, że postępują niezgodnie z prawem. Tłumaczyła, że ostateczny wniosek-opinię w sprawie projektu uchwały budżetowej, przedstawia Komisja Budżetowa, a ta - nie uwzględniła wniosku Komisji Rolnej, dlatego nie powinien być on rozpatrywany. - Nie bardzo rozumiem, dlaczego wracamy do czegoś, co jest zamknięte. Przecież procedura jest zamknięta. Jest określony tryb pracy nad uchwałą budżetową, należy się go trzymać. Ta procedura nie przewiduje uzupełniania podczas sesji budżetowej o dodatkowe wnioski. Takie działanie nie ma uzasadnienia prawnego - mówiła.

Zdaniem przewodniczącego Stanisława Gabrysia, nie można się zgodzić z opinią pani mecenas, bowiem opinia Komisji Budżetowej jest tylko opinią komisji, która w dodatku nie składa się z wszystkich członków rady. - Wójt odpowiada za realizację budżetu przyjętego przez Radę, przez Radę! - przypominał przewodniczący. - Radni mogą mieć zastrzeżenia do wydatkowania środków.

Radni i przedstawiciele urzędu długo dyskutowali, czy poddać pod głosowanie wniosek komisji rolnej podczas głosowania nad uchwałą budżetową. Prawniczka urzędu podkreślała, że jest to nielegalne. Opozycja była innego zdania.

Długo trwała dyskusja między wójtem Janem Dydą a przewodniczącym Stanisławem Gabrysiem.

- Proszę mi nie zwracać uwagi, co mam zrobić - zdenerwował się w pewnym momencie przewodniczący. - Panie przewodniczący, co pan robi na tej sesji? Co za innowacje pan wprowadza? - padały pytania z sali.

Potrzebna była przerwa na uspokojenie emocji. Po przerwie przewodniczący złożył wniosek o odrzucenie projektu budżetu przygotowanego przez wójta i przygotowanie kolejnego. Najpierw, w głosowaniu, radni odrzucili projekt budżetu stosunkiem głosów 8 przeciw do 7 za. W drugim głosowaniu wystąpili do wójta z wnioskiem o przygotowanie projektu budżetu, uwzględniającego wnioski Komisji Rolnej.

- Pan tylnymi drzwiami próbuje wprowadzać swoje interesy - padł kolejny zarzut pod adresem przewodniczącego, który tłumaczył, że to komisja złożyła wniosek, a radnym zależy na tym, żeby mieć większą kontrolę nad wydatkowaniem gminnych pieniędzy, co przecież należy do jej kompetencji.

- Nie macie nic do zarzucenia, że coś się złego zrobiło. To tylko wasze ambicje, dla mnie to dziecinada. Proszę mi coś zarzucić. Przerzucam pieniądze tam, gdzie są potrzebne. Mam czyste sumienie. Chcecie uchwalać budżet, decydować, a nie macie pojęcia. Będziecie pośmiewiskiem - skomentował wójt Dyda.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 07.01.2022 12:21