Wspomnienie Wojciecha Marka i Mariana Bełtowskiego, więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych

Dziś przypada 121 rocznica urodzin Wojciecha Marka urodzonego w Szaflarach, więźnia Palace i KL Auschwitz oraz 98. rocznica urodzin Mariana Bełtowskiego urodzonego w Zaskalu, więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych.
Poznajcie Wojciecha Marka. Urodził się 8 stycznia 1901 roku w Szaflarach. Był rzeźnikiem. W początkowym okresie więziony w Palace. Do KL Auschwitz trafił transportem z 25 lipca 1941 roku.

"25 lipca 1941 roku numerami od 18685 do 18744 oznaczono 60 więźniów skierowanych do KL Auschwitz przez Sipo u. SD dystryktu krakowskiego z więzienia w Tarnowie. W transporcie oprócz Polaków było 11 Żydów.
Spośród więźniów Polaków przywiezionych do obozu tym transportem co najmniej 34 zginęło w KL Auschwitz. (...)
Niewielu więźniom dane było przeżyć."

KSIĘGA PAMIĘCI

W transporcie tym znaleźli się również inni więźniowie z Zakopanego i Szczawnicy. Stanisław Słowik – nauczyciel, Stefan Walkosz – szewc, oraz Wojciech Wesołowski – stolarz.Żaden z nich nie przeżył.
Wojciech Marek od tamtego czasu stał się numerem 18717. Zginął 19 maja 1942 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz.


Poznajcie Mariana Bełtowskiego. Urodził się 8 stycznia 1924 roku w Zaskalu. Był technikiem. Do KL Auschwitz trafił transportem z 14 stycznia 1943 roku w wieku 19 lat.

"14 stycznia 1943 roku w transporcie łączonym – z Tarnowa i Krakowa – przywieziono do KL Auschwitz 69 więźniów, którym w obozie wydano numery 87099-87167. (...)

Przeznaczonych do transportu około 70 więźniów, przebywających w więzieniu tarnowskim, zgrupowano w jednej celi i dopiero po kilku dniach poprowadzono pieszo na stację kolejową. Tam załadowano ich do wagonu więźniarki. (...)
Kiedy pociąg zatrzymał się na rampie kolejowej w Oświęcimiu, dobiegł więźniów śpiew kobiet, jadących także tym pociągiem. Przy akompaniamencie szczekania psów, trzasku otwieranych drzwi i wrzasków esesmanów "raus!", więźniowie musieli wyskakiwać z pociągu. Jeśli któryś przewracał się, był bity i kopany. Więźniów formowano w piątki. Bici przez esesmanów, maszerowali do obozu. Zatrzymali się przed bramą wejściową z napisem "Arbeit macht frei." Był wieczór, świeciły się lampy, teren obozu oświetlały też smugi świateł rzucanych przez ruchome reflektory. Spod bramy zostali doprowadzeni do bloku 26 i umieszczeni w pomieszczeniu z tuszami. Jeden z więźniów z obsługi łaźni poradził im, aby przywiezioną żywność zjedli, ponieważ zostanie im odebrana. Inny więzień (gdy znajdowali się w łaźni) zabronił im usiąść na posadzce. Później do pomieszczenia, w których ich umieszczono, wprowadzono więźniów przywiezionych w innych transportach. W takich warunkach przebywali do wczesnych godzin rannych następnego dnia, kiedy to wyprowadzeni zostali na zewnątrz pomieszczenia. Odczytano ich nazwiska i wydano im po dwa kartoniki z numerami. Jeden należało włożyć do worka z oddanymi rzeczami osobistymi, drugi trzymać w zębach. Potem nagich popędzono do kąpieli, a po niej do innego pomieszczenia, gdzie rozdzielano, jak popadło, nie zważając na rozmiary, obozową odzież. Z kolei odbyła się rejestracja więźniów. Rozpoczęła się od sfotografowania ich w trzech pozach. I przy tej okazji nie obeszło się bez szykan. Fotografujący więźniowie urządzili sobie zabawę kosztem nowo przybyłych. Po trzecim ujęciu gwałtownie zwalniano przycisk dźwigni stołka obrotowego, na którym siedział fotografowany i wówczas z całym impetem spadał on na podłogę.

Po zakończeniu tych czynności nowo przybyłych zaprowadzono do bloku nr 8, gdzie mieli odbyć kwarantannę. Blokowy wygłosił mowę "na powitanie", w której stwierdził, że wcześniej czy później "wszyscy pójdą przez komin".

KSIĘGA PAMIĘCI

W transporcie tym znaleźli się również inni mieszkańcy z Nowego Targu i Rogoźnika.

Od tamtego czasu Marian Bełtowski stał się numerem 87107. Został przeniesiony w 1943 roku do niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen.

Dalsze Jego losy nie są znane...

opr. Sebastian Śmietana

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.01.2022 12:20