Alarm w szpitalu: wieczorem zadzwonił telefon z informacją o bombie. Głos był odtworzony z nagrania

NOWY TARG. Późnym wieczorem strażacy i policjanci szukali bomby w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym. Są wstępne podejrzenia, kto stoi za fałszywym alarmem.
- Głupi żart - komentuje dyrektor Marek Wierzba, który ma osobiste podejrzenia, kto może za tym stać. Telefon odebrał pracownik rejestracji w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. - Pracownik usłyszał w słuchawce otworzone nagranie z jakiegoś nośnika z informacją o podłożonej bombie. To był krótki komunikat - mówi.

- Zgłoszenie o podłożonym ładunku wybuchowym w szpitalu otrzymaliśmy około godz. 19.30. Budynek został sprawdzony przez policjantów z Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego z wykorzystaniem psa do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych. Na miejscu byli obecni także strażacy. Nie zarządzono ewakuacji. Zgłoszenie nie zostało potwierdzone - informuje podkom. Dorota Garbacz z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu.

Policja ma numer, z którego dzwoniono. Prowadzone jest dochodzenie w tej sprawie. Za fałszywy alarm grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Dyrektor Marek Wierzba mówi, że niemal codziennie w szpitalu dochodzi do kłótni, a nawet awantur, które wywołują osoby sprzeciwiające się noszeniu maseczek, testom na COVID-19 czy ogólnie negujące istnienie pandemii. Tego dnia również dochodziło do takich sytuacji, które kończyły się mało przyjemnie. Dyrektor podejrzewa, że za nagraniem może stać jeden z takich właśnie niezadowolonych pacjentów szpitala. Sprawdzi to policja. - Wierzę, że służby podejmą stosowne działania w tej sprawie - dodaje szef placówki.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 11.01.2022 09:27