Skarga: "Zachowanie lekarza dyżurnego i jego współpracownika było nieludzkie i karygodne" (nagranie)

NOWY TARG. "Zachowanie doktora było karygodne. Lekarz obraził nas i naszą mamę. Pokazał brak poszanowania pacjenta i brak jakiejkolwiek etyki lekarskiej /.../ Mama była wielokrotnie poniżana podczas wizyt w szpitalu za brak szczepienia, co śmiało można nazwać rasizmem szczepionkowym" - mówią córki Marii Bednarczyk.
Kobieta trafiła do nowotarskiego szpitala, gdzie jak opisuje - została koszmarnie potraktowana.

Oto ich relacja:

"20 listopada 2021r. zawieźliśmy mamę na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu ze skierowaniem z powodu niedokrwistości III stopnia według WHO wymagającej przetoczenia krwi, mięsakorakiem endometrium w stadium rozsiewu, wodobrzuszem, obustronnym zastojem III stopnia w UKM, nadciśnieniem tętniczym, nadczynnością tarczycy, stanem po przebytej zakrzepicy żył głębokich w kończynie dolnej lewej. Było to o godzinie 10.00, o godzinie 10.30 ratownik medyczny wykonał mamie test, który oceniła na "w miarę do zniesienia". Po otrzymaniu negatywnego wyniku testu zaprowadzono mamę na korytarz przed gabinet lekarski. Po godzinnym oczekiwaniu na korytarzu, na przyjęcie wyszedł doktor i zapytał mamę, czy jest zaszczepiona. To było pierwsze pytanie jakie od niego usłyszała. Odpowiedziała: "nie jestem zaszczepiona", a doktor na to: „No chyba Pani rozumu nie ma. Taka pandemia, a Pani niezaszczepiona?’’. Odpowiedziała, że nie jest i nie będzie się szczepić, po czym lekarz poszedł do gabinetu. Jak odwoziliśmy mamę na oddział ratunkowy była tam tylko jedna osoba przed nią i nikogo więcej nie było. Doktor nie przyjął mamy od razu, tylko musiała czekać do 12.00. Mama była na czczo od rana. Uważamy, że doktor przedłużał jej przyjęcie za jej odpowiedź, że nie jest zaszczepiona.

Kiedy poprosili ją do gabinetu, znowu padło pytanie: "czy Pani jest zaszczepiona". Mama ponownie udzieliła odpowiedzi, że nie, a doktor jeszcze raz powtórzył, że trzeba nie mieć rozumu żeby się nie szczepić. Powiedział też, że będzie trzeba w takim razie zrobić jeszcze jeden test, ale nie taki jaki był wykonany wcześniej, tylko porządny test, zobaczy pani. Mama odparła, że miała już wcześniej robiony test, a doktor na to, że "teraz trzeba zrobić taki specjalny". Po czym na polecenie lekarza podszedł do niego jego współpracownik. położyli mamę na leżankę i włożyli jej patyczek do nosa tak głęboko, że dostała krwotoku z nosa. Ból był nie do wytrzymania.

Mama krzyczała i kopała nogami, myślała, że oni tą krew do probówki biorą, a to pielęgniarz po prostu tak głęboko włożył ten patyczek. Mama płakała przez pół godziny po tym zdarzeniu, a doktor w tym czasie przeprowadzał z nią wywiad. Mama stwierdziła, że wykonanie tego testu było sadystyczne, że to sadyzm, że doktor zrobił to z zemsty, że nie była zaszczepiona i wbrew etyce lekarskiej. Po zakończeniu wywiadu lekarskiego wyszła na korytarz, dalej płacząc, Zadzwoniła do nas i opowiedziała nam całą zaistniałą sytuację, powiedziała, że od początku swojej choroby nie płakała, pomimo tego, że bardzo cierpiała, ale dzisiaj już nie była w stanie opanować płaczu, bo tak bardzo ją bolało i tak strasznie, poniżająco została potraktowana.

W międzyczasie zrobili jej jeszcze RTG płuc. Krew przez cały czas leciała jej z nosa. Doktor ponownie zawołał ją do gabinetu i oznajmił, że na wynik testu będzie musiała czekać 3 godziny, albo i więcej. Odpowiedziała, że nic nie jadła od rana i jest osłabiona, na co współpracownik powiedział, "dwóch godzin Pani nie wytrzyma? A jakby Pani dwa tygodnie nie mogła jeść?"

Mamę umieszczono w izolatce i tam czekała na wyniki testu do godziny 16.00 - bez jedzenia i picia. Po telefonie mamy, w czasie gdy ona oczekiwała na wynik testu w izolatce, pojechaliśmy na oddział ratunkowy, poprosiliśmy doktora i zapytałyśmy go jakim prawem zrobił mamie drugi test, skoro pierwszy wyszedł negatywny. Na co doktor odpowiedział, że jeżeli pierwszy test wyszedłby pozytywny, to drugiego nie robią, a jeżeli wychodzi negatywny to trzeba wykonać drugi. Zapytaliśmy go również co to znaczy według niego, że "teraz będzie miała porządny test", czy miał na myśli to, że mama będzie krzyczeć i kopać nogami, bo nie będzie w stanie znieść tego bólu i to, że dostanie krwotoku z nosa, na co on odpowiedział, że musieli zrobić dokładniejszy test. Więc zapytałyśmy doktora jeszcze o to, po co w takim razie robili mamie ten pierwszy test, skoro jest niedokładny. Lekarz odparł: że może rozmawiać z osobami mądrymi, a nie z ludźmi na poziomie siedemnastego wieku. Zapytałyśmy go też co to za straszenie mamy, że będzie czekała na wynik testu 3 godziny albo nawet więcej, na co odrzekł, że chodziło mu o to, że musi czekać aż wyniki zostaną dostarczone z laboratorium, ale mamie tego tak nie tłumaczył.

Uważamy, że zachowanie doktora było karygodne. Lekarz obraził nas i naszą mamę. Pokazał brak poszanowania pacjenta i brak jakiejkolwiek etyki lekarskiej. Takowe zachowanie doktora było spowodowane tym, że mama była niezaszczepiona. Mama od roku chorowała na mięsakoraka endometrium. We wrześniu została przyjęta na oddział wewnętrzny z bardzo dużą zakrzepicą i nie mogła się zaszczepić, bo jej stan zdrowia na to nie pozwalał. Podczas przyjazdu na oddział SOR w Nowym targu nowotwór był już w stadium rozsiewu. Mama dostała skierowanie na oddział SOR z powodu niedokrwistości III stopnia według WHO wymagającej przetoczenia krwi. Biorąc pod uwagę stan w jakim była nasza mama zachowanie lekarza dyżurnego i jego współpracownika było nieludzkie i karygodne.

Oprócz tego mama była wielokrotnie poniżana podczas wizyt w szpitalu za brak szczepienia, co śmiało można nazwać rasizmem szczepionkowym.

Podsumowując - przyjęcie mamy na oddział trwało od godziny 10.30 do 16.00, gdzie podczas naszego przybycia na oddział nie było tam praktycznie nikogo. Do godziny 16 mamie leciała krew z nosa, a skrzepy krwi schodziły do dnia następnego, skarżyła się również na silny ból głowy. Mama w ostatnim czasie miała wielokrotnie robiony test na innych oddziałach i nigdy nie były one wykonywane tak sadystycznie, jak na oddziale ratunkowym. Lekarz przyjmujący w tym dniu na SORZE wraz ze swoim współpracownikiem dopuścili się przekroczenia uprawnień i powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za naruszenie praw pacjenta oraz godności pacjenta o czym mowa w art.30 Konstytucji, art. 31.1 który mówi, że wolność człowieka podlega ochronie prawnej, art.31.2 który mówi, że każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego czego prawo mu nie nakazuje., art. 32.1.- wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne, art. 32.2- nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym i społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny., art.40.- nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu., art. 41.1.- każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. U mamy zdiagnozowano nowotwór rok temu i zaszczepienie się przy jej stanie zdrowia na pewno nie byłoby bezpieczne, a zachowanie lekarza dyżurnego i jego współpracownika śmiało można nazwać rasizmem szczepionkowym.

Rodzina zmarłej Marii".

Poniżej publikujemy jej opowieść nagraną przez Sebastiana Śmietanę. Pani Maria zmarła. Jej córki zdecydowały się upublicznić tę historię. Napisały skargę na zachowanie lekarza do dyrekcji Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu, do Izby Lekarskiej, Narodowego Funduszu Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta.


s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.01.2022 17:01