Mieszkańcy Zakopanego oburzeni zamknięciem punktu pomocy dla uchodźców z Ukrainy

- To jest dramat Zakopanego i tych ludzi, którzy przez rząd, wojewodę zostali pozostawieni sami sobie - mówiła poseł Jagna Marczułajtis-Walczak, która zwołała konferencję prasową, podczas której mówiono o tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się uchodźcy przebywający w Zakopanem.
Brak pomocy materialnej w postaci żywności i ubrań oraz brak miejsc do zakwaterowania lub tymczasowej relokacji uchodźców, którzy przebywają na terenie Zakopanego, to główne tematy konferencji, na którą media zaprosiła poseł Jagna Marczułajtis-Walczak. Konferencja odbyła się dzisiaj (21 kwietnia) przed budynkiem przy ul. Piaseckiego 3, gdzie znajduje się punkt pomocy dla uchodźców z Ukrainy prowadzony przez wolontariuszy. Jest to jedyny punkt pomocy, który działa w Zakopanem. Prowadzą go zakopiańczycy oraz mieszkańcy Ukrainy. Mają jednak już zbyt mało środków, aby móc pomagać.

Poseł wytyka, że miejski punkt pomocy prowadzony przy Al. 3-Maja w Zakopanem został zamknięty początkiem kwietnia, a przez to osoby z Ukrainy przebywające w Zakopanem zostały pozostawione same sobie. Pomocy szukały w sąsiednich gminach jak Kościelisko i Poronin, ale punkty pomocowe w tych miejscach pomoc zaczynają ograniczać do mieszkańców Ukrainy przebywających na terenach gminnych.

- Ci ludzie nie mają środków do życia. Oni jeszcze nie dostali tych 300 zł, a pomoc 500 plus będzie rozdysponowana dopiero w maju. Teraz jest tydzień przed świętami wielkanocnymi prawosławnymi. Oni odsyłają z kwitkiem tych ludzi, bo nie mają im co dać - mówi Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Czarę goryczy wolontariuszy zaangażowanych w pomoc uchodźcom przelał list burmistrza Zakopanego. - Skandaliczne pismo burmistrza Zakopanego, który napisał, że osoby, które przyjęły do swoich domów uchodźców niech się martwią same, co z nimi zrobić przed sezonem majówki czy wakacji - informuje Jagna Marczułajtis-Walczak.

Wspomniane pismo dotyczyło odpowiedzi na prośbę Agaty Wojtowicz, reprezentującej Tatrzańską Izbę Gospodarczą, w tym właścicieli obiektów noclegowych, którzy pod swój dach przyjęli uchodźców.

- Od początku wojny zakwaterowaliśmy 340 osób. Te osoby mieszkają od hoteli 4-gwiazdkowych, a skończywszy na pokojach gościnnych. To już trwa piąty tydzień. Ci ludzie nie dostali ani złotówki. Karmią i wspomagają uchodźców jak tylko mogą. Ci ludzie też posiadając obiekty hotelarskie muszą pracować, muszą te obiekty wynajmować. Zbliżają się wakacje i weekend majowy. Pierwsze problemy pojawiły się przed świętami. Musieliśmy relokować grupę ponad 40-tu osób i stąd była też nasza prośba do burmistrza. Zwróciliśmy się do pana starosty i burmistrza, który odpowiedział prawie po 30 dniach. Oczekiwaliśmy od burmistrza tej pomocy. Burmistrz odpisując na pismo, które było prośbą o uruchomienie obiektów w gestii miasta, a burmistrz zarządza majątkiem naszym, mieszkańców. Prosiliśmy już na początku marca, bo wiedzieliśmy, że będą takie sytuacje. Obiekty kwaterujące uchodźców od razu informowały do jakiego terminu mogą ich u siebie zatrzymać - opowiada o całej sytuacji Agata Wojtowicz.

Wolontariusze i mieszkańcy Zakopanego, którzy włączyli się w akcję pomocy Ukraińcom są oburzeni postawą magistratu. Uważają, że urzędnicy zrzucają całą pracę na wolontariat, któremu zaczyna brakować już sił.

- Nie można tego spychać na barki wolontariuszy i nasz mieszkańców. Gdyby nie te oddolne inicjatywy, to gdzie by się ci ludzie podziali? To naszym ciężarem pracy i wyrzeczeniami, my jako mieszkańcy stanęliśmy na wysokości zadania. Teraz potrzebujemy wsparcia. Trzeba się opamiętać i zastanowić - apelowała Agata Wojtowicz.

Na konferencję prasową przybyli także przedstawiciele urzędu miasta, którzy starali się wyjaśnić całą sytuację i bronić włodarzy miasta.

- Działania zakopiańskiego MOPS-u, czy Zakopiańskiego Centrum Edukacji, to inicjatywa miasta oraz jednostki i dyrektorów, którzy działają z ramienia miasta. Burmistrz i pismo zostało źle zrozumiane. Martwimy się o uchodźców, ale cenimy sobie też inicjatywy oddolne - poinformowała Anna Karpiel-Semberecka z Urzędu Miasta Zakopanego.

Przedstawione zostały także działania, które podjął magistrat. - Miasto od razu po informacji o wybuchu wojny uruchomiło punkt zbiórki na Al. 3-Maja. Na początku ta pomoc była przeznaczona dla naszego miasta partnerskiego Stryj. Później został on zmodyfikowany i udzielał pomocy osobom potrzebującym. Nie działał on przez tydzień tylko do 24 marca. Na samym początku zbiórka była bardzo intensywna i spływało do nas wiele rzeczy. Później te możliwości zakopiańczyków się wyczerpywały - zaznacza Karpiel-Semberecka

Przedstawicielka urzędu miasta zapewnia także, że to nie koniec pomocy i już niebawem, bo początkiem maja, ruszy nowy punkt pomocy dla uchodźców z Ukrainy.

- Pracujemy nad tym, żeby tą pomoc zorganizować systemowo. Szukamy instytucji i stowarzyszeń, które są w stanie cały czas tą pomoc nam zapewniać. Na początku maja taki punkt w Zakopiańskim Centrum Edukacji zostanie uruchomiony. Będzie tam żywność i chemia, a także odzież. Potrzebowaliśmy na to troszkę czasu - zaznacza Anna Karpiel-Semberecka.

ms/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.04.2022 20:50