Maciej Jachymiak: Własnej żony na pal nie nabijesz

FELIETON. - Moja podróż do Rumunii skończyła się. Uciekłem tam, nie przymierzając, jak rząd polski w 1939. Do niedawno mówiło się, że rządy przedwojenne były najlepsze. No, ale obecne je przebiły - pisze Maciej Jachymiak, lekarz, nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
- Tamto państwo rozpadło się jak herbatnik. Co będzie z obecnym? I gdzie ucieknie rząd? Prawie ze wszystkimi ma na pieńku, a przyjazny San Escobar, okazało się, nie istnieje…

Dawna, sielska Rumunia odchodzi. Spieszmy się ją odwiedzać. Dachówkę czy eternit w malowniczych wioskach zastępuje blacha. Drogi coraz lepsze. Wszystko nowocześnieje. Tylko patrzeć jak zamkną połoniny, a zamiast doić owce będą doić za przejazd górskimi drogami. Ale jeszcze jest pięknie…

Oddawaliśmy się naturze, a ona nam. Spotkaliśmy nawet niedźwiedzia. Wielkie bydle wylazło na łąkę ze 30 metrów od naszej grupki. Grzebał coś w krzakach. Kompletnie nie zwracał na nas uwagi. Tę noc spędziłem w namiocie przytulony do antymisiowego szpreja, na którym pisało, że producent nie bierze odpowiedzialności jak miś jednak użytkownika zabije…

Przemierzaliśmy kolejne pasma Karpat od wschodu na zachód. Transylwania. Co krok zabytki. Głównie z czasów dawnej Unii Europejskiej. Wg mnie Unia to nie wymysł Schumanna i innych. Istniała już w wiekach średnich, aż do szesnastego. Stolicą był Watykan. Były państwa narodowe, ale podporządkowane centrali. I ta zadecydowała, że w odległych Karpatach Europa postawi tamę ekspansji osmańskiej. Posłano Sasów, którzy budowali miasta i zamki, i zakonników, którzy stawiali niezliczone obronne kościoły…

Tamta Unia się rozpadła się. Mimo zasług Watykanu, jego chciwość, degrengolada moralna oraz siostry z Jordanowa* doprowadziły do rozpadu Kościoła. A za nim dalszych podziałów i wojen. Szczęściem państwo osmańskie nie było dużo lepsze i też je szlag trafił. Tak kończą imperia. Mają swój wzrost, potem gnuśnieją i upadają…

Rzadko zjeżdżaliśmy z gór. Ale zrobiliśmy wypad do bodaj najpiękniejszego w tym pięknym kraju miasta – Sighisoary. Jest piękne niewyobrażalnie. Cudowne kolorowe domy i uliczki na wzgórzu, otoczone murem i bramami. Obok jednej z nich żółty dom. Tam przyszedł na świat najbardziej znany obywatel Rumunii ever. Książę wołoski, Vlad (Władysław) Tepes, zwany początkowo Drako (smok), a potem Dracula (diabeł). Miał też ksywkę Palownik, która wzięła się stąd, że wbijanie na pal było jego ulubionym zajęciem.

Życie miał szalone, a umarł jak żył. Zabity zdradziecko. Choć był wielki, jego ciało zjadły robale. O dziwo, kilkaset lat później stał się światowym celebrytą. Dzięki książce Brama Stokera. Jest to pośredni dowód na nieśmiertelność duszy ludzkiej. Co prawda autor przydał bohaterowi dodatkowej krwawości (jakby było mało), ale czego się nie robi, żeby sprzedać książkę. Potem powstało ze 20 filmów o Vladzie, a w Rumunii panuje powszechna draculomania, polegająca głównie na nabijaniu turystów w butelkę. Szczytowym osiągnięciem jest zamek Draculi w Branie. Vlad nigdy w nim nie był…
Są też inne, mniej znane historie Draculi. Jedna z nich mówi, że był człowiekiem sprytnym, rzekł byś nawet cwanym, i wraz z drugim kolesiem rzucił wojaczkę i zajął się poborem ceł na gorącym, także handlowo, pograniczu chrześcijańsko-islamskim. Dorobił się i odszedł na odpoczynek. Ale nie był szczęśliwy. Wykańczała go męcząca żona. Załatwił jej nawet, że będzie rządzić jakimś prowincjonalnym miasteczkiem, ale narobiła tam strasznego bandżaju. Rozkurzyła miejskie pieniądze na zachcianki. Musiano nawet rozwiązać miejską drużynę wojów, co od lat sprawiała, że życie w szarym miasteczku było mniej szare. Zabrakło na żołd. Szkód było więcej... Mieszczanie, dla spokoju, zamknęli żonę Vlada w wieży. Siedzi tam od kilku miesięcy.

Biedny Vlad… Co ma robić? Takich jak ona wsadzał na pal i patrząc w twarz kazał się cieszyć z nadchodzącego spotkania ze Stwórcą (autentyczne relacje). Ale przecież własnej żony na pal nie nabijesz…

Uppps! Zdaje się, że przekroczyłem tzw. granicę… W każdem razie smutna historia. A historia, jak wiadomo, lubi się powtarzać…

*

W następnym odcinku o tzw. siostrach jordanowskich.

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 22.06.2022 12:57