Wracają obawy o paraliż komunikacyjny Rabki-Zdroju

Polski Klub Ekologiczny w Rabce-Zdroju uważa, że miasto robi za mało i powinno robić więcej, żeby nie dopuścić do paraliżu komunikacyjnego uzdrowiska po rozbudowie linii kolejowej.
Przypomnijmy, iż trwają ostatnie przygotowania do przebudowy linii kolejowej Chabówka - Nowy Sącz. Po wybudowaniu nowego odcinka Podłęże - Piekiełko, ruch kolejowy zostanie skierowany na Mszanę Dolną, a później do Rabki-Zdroju. Według założeń, pociągi przez uzdrowisko będą przejeżdżać co pół godziny, wzrośnie ich prędkość, a w efekcie droga z Krakowa do Zakopanego skróci się do niecałych dwóch godzin.

Właśnie to budzi największe obawy w Rabce-Zdroju. Linia kolejowa przecina miasto na pół. Przy dużym ruchu pociągów istnieje obawa, że dojdzie do paraliżu komunikacyjnego miasta. Zarówno przedstawiciele władz miasta, jak i mieszkańcy są zdania, że zaplanowano zbyt mało bezkolizyjnych przejazdów i przejść przez tory - podziemnych lub wiaduktów, które by umożliwiały swobodną komunikację.

- Jeżeli inwestycja dojdzie do skutku, to Rabka-Zdrój zostanie podzielona na dwie części, które nie będą mgły się ze sobą komunikować. Ciężko będzie przejść i przejechać na drogą stronę torów. Grozi nam paraliż - alarmowali przedstawiciele rabczańskiego klubu ekologicznego na sesji rady miejskiej.

Burmistrz Leszek Świder kolejny raz podkreślał, że etap uzgodnień i wniosków już się zakończył i to poprzednie władze miasta zaniedbały ten temat, nie zgłaszając w terminie żadnych uwag, rozwiązań, które by pozwoliły temu zapobiec. - Gdy zostałem burmistrzem od razu pisałem w tej sprawie do kolei, nie zamiotłem sprawy pod dywan, ale podjąłem rozmowy. Zorganizowane zostały spotkania z PKP i udało się wywalczyć część rozwiązań - przekonywał.

Jednak zdanie PKE to za mało, a miasto nadal powinno zabiegać o poprawę sytuacji. Członkowie klubu apelowali o powołanie zespołu ekspertów, o kolejne spotkania z projektantami i PKP w tej sprawie. - Można było w tej sprawie zrobić więcej i nadal trzeba. Nie możemy się godzić na to, że kolej narzuca nam swoje warunki - mówili. - Trzeba robić wszystko, żeby nie dopuścić do realizacji tej inwestycji.

- Uważam, że temat jest ważny i problematyczny. Pytanie tylko, czy jeszcze da się coś zrobić - stwierdził burmistrz Świder, dodając, że wszystkie uwagi miasto przekazuje na bieżąco PKP.

Nowa trasa dla pociągów z Krakowa na Podhale ma być gotowa do 2027 roku. Obecnie na zlecenie PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. realizowane są prace związane z przygotowaniem dokumentacji projektowej. Poszczególne jej elementy będą oddawane przez wykonawcę w ciągu roku.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 05.07.2022 14:58