"Pogrom" kotów na ulicach Spisza. Apel do kierowców o wrażliwość

LIST. "Nie jestem działaczem żadnej organizacji, po prostu straciłam kota wypuszczając go o 6 rano w niedzielę z domu i znalazłam potrąconego koło godziny 11. Kota, którego znalazłam i leczyłam przez wiele miesięcy" - pisze w liście do redakcji nasza Czytelniczka.
"Zgodnie z art. 25 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt kierowca powinien udzielić pomocy zwierzęciu, ale tak się nie stało. Niestety ta sytuacja jest nagminna w tej okolicy. Nie ma tygodnia bym nie spotkała potrąconego zwierzęcia, czasem po kilka na drodze do Nowego Targu. Zastanawiam się jak długo to jeszcze będzie trwać i dlaczego nie ma właściwej edukacji zarówno ws. sterylizacji (koty są tutaj masowo topione) jak i konieczności udzielenia pomocy. W Warszawie współpracowałam z jedną z fundacji ratującą koty w bardzo ciężkich przypadkach. Tutaj koty umierają na ulicach w strasznych męczarniach, bo kot jest czymś poniżej od psa i właściwie "dobrze się stało". Nie wiem, w którą stronę idzie empatia ludzi" - dodaje.

oprac. r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 18.10.2022 09:14