LIST. "Kontaktuję się w sprawie braku oznakowania o zamknięciu drogi ul. Salamandra od strony Chochołowa" - napisał pan Dawid w liście do Redakcji. "Dojeżdżając pod samą Gubałówkę okazuje się, że nie ma przejazdu. Trzeba wrócić kilka kilometrów z powrotem do Chochołowa, w dwie strony kilkanaście kilometrów, marnując czas i paliwo" - dodaje.
"Pan który stoi, blokując ruch na ulicy przy skrzyżowaniu na Gubałówkę powiedział, że nie jest jego obowiązkiem ustawianie znaków - jest to zrozumiałe. Dlatego dał mi numer do kierownika od remontu ulicy Salamandra. Co do kierownika - bardzo opryskliwy, chamski, powiedział, że znaki są. Zrobiłem zdjęcia i mu przesłałem. Zadzwoniłem do niego i stwierdził, że nie wie gdzie się podziały, podobno były. Prawda jest taka, że codziennie jeżdżę pięć razy w tygodniu obok tego skrzyżowania i nigdy nie widziałem żadnego znaku, żadnej informacji o zamknięciu drogi, choć wiedziałem, że droga jest remontowana. Dzisiaj stwierdziłem, że pojadę, że może skończyli. Wnikliwie sprawdzałem wszystkie znaki od skrzyżowania. Nigdzie żadnej informacji nie było. Proszę jeszcze raz ostrzec czytelników żeby się nie zdziwili że nie przejadą. Taka prawda, że nie byłem sam. Pełno aut nawróciło z tego samego powodu. Przekleństwa leciały, że aż uszy bolały. Proszę o informację kiedy remont ulicy Salamandra się zakończy, jeżeli jest taka możliwość, bo od pracowników firmy remontującej nie uzyskałem żadnej informacji" - napisał nasz Czytelnik, który przesłał nam także zdjęcia.