Protest właścicieli składów węgla: "Żądamy rozmów” (zdjęcia)

Właściciele i pracownicy składów opałów wraz z rodzinami przyjechali pod otwierany tunel w Naprawie, aby wyrazić swoje niezadowolenie. - Nikt z rządu nie chce z nami rozmawiać, stąd ten protest. Skoro nie chce nas słuchać rząd, to niech posłucha nas społeczeństwo - mówił Wojciech Skarbek z firmy PHU Lech, Leszek Nędza.
Transparenty z hasłami “Rząd zabija składy węgla”, “Zabójcy polskich firm”, “żądamy rozmów”, “Zabraliście pracę, zabierzcie podatki” pojawiły się w sobotę 12 listopada w pobliżu otwieranego tunelu. Właściciele składów z węglem chcieli w ten sposób zwrócić na siebie uwagę przybyłych na uroczystości przedstawicieli rządu i lokalnych samorządów, a także mediów. Powodem takiego protestu jest brak odpowiedzi ze strony rządu na prośbę o spotkanie.

- Napisaliśmy list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego. Było to we wrześniu. Otrzymaliśmy tylko informację, że sprawa została przekazana jako ministrowi właściwemu, ministrowi Sasinowi. Poprosiliśmy o rozmowę i do chwili obecnej nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nikt nie chce z nami rozmawiać, stąd ten dzisiejszy protest - zaznacza Wojciech Skarbek.

Rozmowy właścicieli składów z opałem mają dotyczyć sytuacji w jakiej się znaleźli, a chodzi o brak możliwości zakupu węgla od polskich producentów. Składy, aby móc sprzedawać i zarabiać na utrzymanie pracowników próbują ściągać węgiel, ale ten jest znacznie droższy.

- Jest wybiórczość kto będzie handlował węglem. To jest wyłonienia swoich firm. W literze prawa zabroniono nam kupić od spółek węgiel, a gwarantuje nam to Konstytucja - mówi oburzony Janusz Ożóg z firmy Skład Trans.

Składy są zmuszone do kupowania węgla importowanego, który jest znacznie droższy. Protestujący podali przykład, że kupują węgiel za ok. 3 tys. zł, podczas gdy od polskich kopalń ta kwota wynosi ok. 1700 zł. Przedstawiciele składów z opałem deklarują, że ich marża, to ok. 10 proc, co przy możliwości zakupu polskiego węgla sprawia, że finalny odbiorca tonę węgla kupuje za mniej niż 2 tys. zł.

Nowe zasady sprzedaży węgla osobom fizycznym sprawił, że pojawiły się ogromne problemy i kolejki. - Mamy teraz taką sytuację, że są osoby fizyczne, które stoją pod kopalnią i odbierają po 3 tony węgla. My odbieraliśmy hurtowe ilości i kolejek takich jak teraz kilkudniowych nie było - zaznacza Wojciech Skarbek. - Ma pan czas, żeby stać pod kopalnią dwa dni, żeby odebrać węgiel? Później w kolejce 2 godziny, żeby za niego zapłacić? I jeszcze znaleźć kogoś, kto przewiezie ten węgiel. To farsa - dodaje.

Protestujący właściciele składów opałów obawiają się o przyszłość swoją, swoich pracowników i ich rodzi. Brak możliwości zakupu opału celem odsprzedania z zyskiem sprawia, że firmy działające po 20 - 25 lat są na skraju bankructwa, co nie tylko dotknie ich osobiście, ale także sprawi, że ucierpi na tym budżet państwa. - Płaciliśmy akcyzę, VAT i podatek dochodowy. To były znaczące dla budżetu kwoty od tysięcy składów opałów. Teraz uniemożliwia się nam pracę, co odbije się na gospodarce - tłumaczy Skarbek.

Protest w pobliżu nowo otwartego tunelu im. Marii i Lecha Kaczyńskich miał charakter pokojowy, a przyjechali na niego właściciele składów opału z Małopolski i Śląska. Manifestujący przedsiębiorcy nie blokowali drogi, a jedynie poprzez hasła wypisane na transparentach chcieli zwrócić uwagę na problem. Nie wykluczają jednak w przyszłości zaostrzenia formy protestu, jeśli nie zostaną wysłuchani przez przedstawicieli rządu.

ms/ zdj. Marcin Szkodziński

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.11.2022 10:11