137 rocznica urodzin Karola Bełtowskiego, nauczyciela aresztowanego przez zakopiańskie gestapo, więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych

Poznajcie Karola Bełtowskiego. Urodził się 24 stycznia 1886 roku w Nowym Targu. Według informacji zawartych w Muzeum Auschwitz-Birkenau Karol Bełtowski był szewcem.
Jakiś czas temu skontaktowała się ze mną Pani Agnieszka Topolnicka, która jest wnuczką śp. Karola Bełtowskiego. To dzięki niej mogliśmy się dowiedzieć, że Karol Bełtowski był nauczycielem i przed II wojną światową prowadził szkołę w Zaskalu. Dzięki pomocy nauczycieli Szkoły Podstawowej w Zaskalu, Pani Agnieszce udało się również odnaleźć w archiwum notatkę sporządzoną przez śp. Karola Bełtowskiego z jego podpisem, którą prezentujemy poniżej.


Karol Bełtowski został aresztowany przez zakopiańskie gestapo i po okrutnym śledztwie trafił do KL Auschwitz transportem z 14 stycznia 1943 roku. W transporcie tym znalazł się również Jego syn Marian Bełtowski oraz Wojciech Bukowski z Rogoźnika.

"14 stycznia 1943 roku w transporcie łączonym – z Tarnowa i Krakowa – przywieziono do KL Auschwitz 69 więźniów, którym w obozie wydano numery 87099-87167. (...)

Przeznaczonych do transportu około 70 więźniów, przebywających w więzieniu tarnowskim, zgrupowano w jednej celi i dopiero po kilku dniach poprowadzono pieszo na stację kolejową. Tam załadowano ich do wagonu więźniarki. (...)
Kiedy pociąg zatrzymał się na rampie kolejowej w Oświęcimiu, dobiegł więźniów śpiew kobiet, jadących także tym pociągiem. Przy akompaniamencie szczekania psów, trzasku otwieranych drzwi i wrzasków esesmanów "raus!", więźniowie musieli wyskakiwać z pociągu. Jeśli któryś przewracał się, był bity i kopany. Więźniów formowano w piątki. Bici przez esesmanów, maszerowali do obozu. Zatrzymali się przed bramą wejściową z napisem "Arbeit macht frei." Był wieczór, świeciły się lampy, teren obozu oświetlały też smugi świateł rzucanych przez ruchome reflektory. Spod bramy zostali doprowadzeni do bloku 26 i umieszczeni w pomieszczeniu z tuszami. Jeden z więźniów z obsługi łaźni poradził im, aby przywiezioną żywność zjedli, ponieważ zostanie im odebrana. Inny więzień (gdy znajdowali się w łaźni) zabronił im usiąść na posadzce. Później do pomieszczenia, w których ich umieszczono, wprowadzono więźniów przywiezionych w innych transportach. W takich warunkach przebywali do wczesnych godzin rannych następnego dnia, kiedy to wyprowadzeni zostali na zewnątrz pomieszczenia. Odczytano ich nazwiska i wydano im po dwa kartoniki z numerami. Jeden należało włożyć do worka z oddanymi rzeczami osobistymi, drugi trzymać w zębach. Potem nagich popędzono do kąpieli, a po niej do innego pomieszczenia, gdzie rozdzielano, jak popadło, nie zważając na rozmiary, obozową odzież. Z kolei odbyła się rejestracja więźniów. Rozpoczęła się od sfotografowania ich w trzech pozach. I przy tej okazji nie obeszło się bez szykan. Fotografujący więźniowie urządzili sobie zabawę kosztem nowo przybyłych. Po trzecim ujęciu gwałtownie zwalniano przycisk dźwigni stołka obrotowego, na którym siedział fotografowany i wówczas z całym impetem spadał on na podłogę.

Po zakończeniu tych czynności nowo przybyłych zaprowadzono do bloku nr 8, gdzie mieli odbyć kwarantannę. Blokowy wygłosił mowę "na powitanie", w której stwierdził, że wcześniej czy później "wszyscy pójdą przez komin".

KSIĘGA PAMIĘCI

Od tamtego czasu Karol Bełtowski stał się numerem 87106. Z kolei Jego syn otrzymał numer obozowy 87107. Obaj zostali przeniesieni w 1943 roku do niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen – nie przeżyli.

Sebastian Śmietana

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 24.01.2023 11:39