Wiosna na Czerwonem

FELIETON. "Późną jesienią, dokładnie cztery miesiące temu napisałem tekst na temat unikalnego miejsca, jakim jest nasz Bór na Czerwonem, opodal nowotarskiego lotniska" - przypomina Jacek Sowa.
Piękna wiosenna pogoda przyciągnęła na Czerwone gromadki ludzi, szukających piękna rodzimej przyrody. W mediach ukazują się urokliwe zdjęcia z połyskującymi wśród pni sosen słonecznymi promieniami, przydających barwy mchom na mokradłach, pośród których polatują przebudzone do życia motyle, cytrynowe latolistki. Pomiędzy suchymi jeszcze konarami drzew uwijają się dzięcioły, gospodarze tego terenu, pracowicie dbając o higienę swego środowiska.

Niestety nie dbają o to przedstawiciele najwyżej postawionego w przyrodzie gatunku, trochę na wyrost określanego jako homo sapiens. Przykłady tego znaleźć można choćby w naszym Borze, a dowody na zdjęciach dostarczają czytelnicy naszego portalu. Opakowania po chipsach, plastikowe i szklane butelki po napojach czy pozostawione na widoku puszki po piwie – to obraz bynajmniej nie zachęcający do relaksu w rezerwatowych ostępach, gdzie wytyczone ścieżki także wymagają bieżącego remontu.

Jak napisałem jesienią, zamysłem w pisaniu tego tekstu”… nie było narzekanie, a wręcz podkreślenie walorów wartościowej inwestycji w pięknym miejscu, których wokół mamy przecież wiele. Jednak aby nie straciło swego uroku, trzeba dbać o nie na bieżąco, gdyż czasem niewiele potrzeba; trochę żwiru, parę desek i śrubek oraz majstra ze skrzynką narzędziową. I czasem jakiś patrol policji, najlepiej na rowerach.” – koniec cytatu.

Konkluzję pozostawiam włodarzom tego terenu. Bo bagno i błoto też mogą zachować swoje piękno…

Jacek Sowa

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.03.2023 13:32