Starosta Faber powiadamia prokuraturę: "To miało wywrzeć na mnie presję, abym wymusił zmianę pozwolenia, nawet niezgodnie z prawem"

→ - Poprosiłem o włączenie się prokuratury na obecnym etapie sprawy - powiedział starosta Krzysztof Faber w oświadczeniu na temat tzw. sprawy biogazowni, wygłoszonym na sesji Rady Gminy Raba Wyżna.

→ Starosta spotkał się z rabiańskimi radnymi, żeby jeszcze raz – od początku do końca – wyjaśnić swój udział przy wydawaniu pozwolenia na budowę biogazowni na terenie państwowego gospodarstwa w Rabie Wyżnej

→ W Rabie Wyżnej trwa sprzeciw wobec budowy biogazowni. Mieszkańcy obawiają się uciążliwości związanych z jej działalnością
Oto co powiedział:

„Na początku chciałbym wyjaśnić skąd wziął się mój wniosek. Pan Przewodniczący Rady przesłał do mnie, jako starosty, Uchwałę Rady Gminy z dnia 30 listopada w sprawie wniosku mieszkańców dotyczącego sprzeciwu wobec planów zmian w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego oraz realizacji inwestycji polegającej na budowie biogazowni.
W swojej odpowiedzi napisałem, że o zmianie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego decyduje wyłącznie Rada Gminy poprzez podjęcie stosownych uchwał. Zwróciłem również uwagę, że petycja mieszkańców powinna stanowić oczekiwany kierunek zmian w planie zagospodarowania przestrzennego.

Prosiłem również Państwa Radnych, jako mieszkaniec Raby, o podjęcie działań mających na celu wypracowanie rozwiązania zaistniałego konfliktu.

Ta moja prośba została potraktowane jako wniosek i skierowana do Komisji Skarg Wniosków i Petycji. Sprawa początkowo miała być rozpatrywana na sesji Rady Gminy w dniu 23 lutego. Chciałem uczestniczyć w tej dyskusji, ale w związku z pobytem w szpitalu zwróciłem się do Pana Przewodniczącego Rady oraz Pani Przewodniczącej Komisji o rozpatrzenie tego wniosku w terminie późniejszym, do czego się Państwo przychylili i za co dziękuję.

Przesłanie wspomnianej Uchwały Rady Gminy z informacją, że plan nie będzie zmieniony oraz petycją mieszkańców, niestety nie rodziło żadnych skutków prawnych dla wydania decyzji o pozwoleniu na budowę, która była na tym etapie już wydana. Spowodowało to jedynie powstanie wrażenia, że starosta może, a nawet powinien w tej sprawie coś zrobić.
Państwo to na pewno dobrze wiedzą, ale pragnę przypomnieć. Według przepisów, starosta – jako organ administracyjny – wydaje decyzje w sprawie zatwierdzenia projektu budowlanego w ten sposób udzielając pozwolenia na budowę. Jest to procedura ściśle określona przepisami prawa budowlanego i ma charakter związany, a nie uznaniowy. W razie spełnienia wskazanych w prawie przesłanek, starosta, jako organ, ma obowiązek wydać pozwolenie na budowę. Podkreślę, obowiązek. Jednocześnie pragnę podkreślić, że odpowiedzialność za treść projektu ponosi projektant oraz organy opiniujące w zakresie przepisów przeciwpożarowych, sanitarnych, itp. Starostwo sprawdza zgodność inwestycji z planem miejscowym i przepisami techniczno - budowlanymi, a w pozostałym zakresie tylko kompletność projektu i dokonanych uzgodnień.

Starostwo wydaje prawie 2000 pozwoleń budowlanych rocznie. Postępowania te są prowadzone przez pracowników, którzy odpowiadają za wydanie decyzji w imieniu Starosty. Pracownicy działają samodzielnie, korzystając z zapisów prawa, swojego doświadczenia oraz pomocy prawników. Nie ma takiej praktyki, ani takiej możliwości, żeby konsultować ze mną osobiście czy dane pozwolenie powinno być wydane lub o jakie dokumenty powinno być uzupełniane.

W starostwie jest ponad 100 osób, które wydają różnego rodzaju decyzje w imieniu starosty. I to nie jest tak, że mogę osobiście mieć wpływ na to kto otrzyma pozwolenie budowlane, bezrobocie czy dofinansowanie z PCPR. Proszę sobie wyobrazić jaki byłby chaos gdybym ja, Krzysztof Faber, próbował wpływać na decyzje stosując uznaniowość. Nawet jeśli osobiście uważam, że byłoby lepiej gdyby zapadła inna decyzja, to pracownicy i starostwo muszą działać zgodnie z prawem. To nie jest tak, że według własnego uznania lub czyjegoś oczekiwania mogę podważyć postępowanie administracyjne. Co by wtedy znaczyło prawo… Tu nie chodzi o szukanie wymówek. Pan Przewodniczący sam na sesji w lutym powiedział:

„Każdy organ wydający i samorząd działa w granicach przepisu prawnego i tutaj nie możemy tego inaczej interpretować. Jeśli jest przepis to musimy się też stosować do niego”.

Pracownicy, jeszcze raz podkreślam, na podstawie złożonych dokumentów i ich oceny wydają decyzję, która musi być zgodna z prawem. Oczywiście może się zdarzyć, że wydana decyzja będzie nieakceptowalna lub wadliwa. Dlatego też istnieje tryb odwoławczy. W tej konkretnej sprawie wojewoda dwukrotnie potwierdził, że decyzja została wydana zgodnie z prawem. Istnieje też tryb wznowienia, który pozwala - już po wydaniu decyzji - ponownie ocenić czy organ miał pełną wiedzę niezbędną do właściwej oceny zgodności inwestycji z przepisami. W końcu - podmiot niezadowolony - może zwrócić się do sądu o rozpatrzenie swoich argumentów i uchylenie kwestionowanej decyzji.

Jednocześnie, mając na uwadze protest mieszkańców, osobiście uważam, że jeżeli większość mieszkańców Raby nie chce takiej inwestycji to nie powinna ona powstać. Dlatego też, po nieuznaniu przez Pana Wojewodę odwołania, zwróciłem się do niego jeszcze raz z wnioskiem o rozpatrzenie możliwości wznowienia postępowania. Odpowiedź była negatywna. Z tego powodu, tuż przed moim pobytem w szpitalu, zwróciłem się o ponowne wewnętrzne przeanalizowanie w starostwie czy istnieją jakiekolwiek przesłanki do wznowienia postępowania.
Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że przesłanie przez gminę informacji, że plan nie będzie zmieniony wraz z petycją mieszkańców, niestety nie rodziło żadnych skutków prawnych. Moim zdaniem chodziło tylko o przesunięcie problemu na starostwo.

Podobnie powtarzanie informacji, że decyzja jest wydana niezgodnie z planem zagospodarowania, czy została rozpatrzona niewłaściwie, spowodowało wrażenie, że ja, jako Krzysztof Faber, mogę to pozwolenie budowlane wycofać lub zmienić. Z niespotykaną skalą pojawiły się też różnego rodzaju insynuacje, plotki i kłamstwa oraz fabrykowanie nieprawdziwych informacji w stosunku do mnie i rodziny. W moim odczuciu to wszystko, w połączeniu z ogromnym strachem mieszkańców, miało wywrzeć na mnie presję, abym wymusił zmianę pozwolenia, nawet niezgodnie z prawem. Tą ogromną presję odczułem i jej nie wytrzymałem, bo niestety zgodnie z prawem nie mogłem spełnić oczekiwań mieszkańców.

To co się stało boli mnie tym bardziej, że przez wszystkie lata pracy byłem otwarty na problemy mieszkańców i starałem się im pomóc w miarę moich możliwości. Ale nie jestem wszechmogący i muszę działać zgodnie z prawem.

Mając na uwadze dobro Raby i naszej wspólnoty, uważałem, że powinny zostać podjęte takie działania, które umożliwiłyby znalezienie rzeczywistego rozwiązania. Niestety pretensje i presja wobec mnie nie mogą rozwiązać tego problemu. Starostwo nie ma możliwości wpływu na politykę zagospodarowania terenów oraz decydowania co powinno się znajdować w danym miejscu. Takie działania muszą wychodzić z poziomu gminnego i cieszę się, że na ostatniej sesji Państwo takie działania podjęli.

Przechodząc do kolejnego zagadnienia - mając na uwadze kwestię zaufania mieszkańców do instytucji samorządowych i państwowych, chciałbym zwrócić uwagę, że decyzja odnośnie pozwolenia była kilkukrotnie analizowana przez wojewodę. Dlatego też chciałbym odnieść się do kilku często podnoszonych spraw.

Pierwszą kwestią jest twierdzenie, że plan zagospodarowania przestrzennego został niewłaściwie zinterpretowany przez starostwo. W tej kwestii wojewoda stwierdził, że ustalenia organu I instancji są właściwe i uznał, że projekt budowlany jest zgodny z miejscowym planem.

W zakresie informowania Gminy oraz nieuznania Gminy za stronę, Wojewoda stwierdził, że Gmina Raba została właściwie poinformowana jako organ w zakresie planowania przestrzennego (w kwietniu oraz w sierpniu 2022 roku). A fakt, że droga gminna przebiega obok działki nie stanowi podstawy do uznania jej za stronę.

Także odnośnie ustalania stron, Wojewoda podkreśla, że od 2020 roku, po zmianie prawa, przepisy zawężają możliwość nadawania statusu strony i tego typu inwestycje mogą powstawać nawet w odległości 40 metrów od granicy działki. Może wydawać się to nam absurdalne, ale taki jest przepis.

W zakresie decyzji środowiskowej Wojewoda cytuje: „W stosunku do wyłączonych biogazowni rolniczych nie jest koniecznie ani możliwe uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach”. W kontekście zarzutu, że mogliśmy poprosić o decyzję środowiskową dla samej biogazowni chciałbym tutaj podkreślić sformułowanie: „nie jest koniecznie ani możliwe”.

Nie jestem planistą ani projektantem. Jednakże, zwracając uwagę na zebrane dokumenty oraz analizy potwierdzone przez Wojewodę, uważam, że należałoby w sposób bardziej wyważony wypowiadać się o kwestiach związanych z wydaniem pozwolenia. I o to bardzo Państwa proszę. Wypowiadajmy się odpowiedzialnie.

Gdyby ktoś z Państwa chciał poznać więcej szczegółów prawnych dotyczących wydanej decyzji i uzasadnień wojewody to zachęcam do ich uzyskania poprzez zapytanie do starostwa.

Mając na względzie ważność sprawy, jak i zgłaszane uwagi w zakresie postępowania administracyjnego, poprosiłem o włączenie się prokuratury na obecnym etapie sprawy.

Podsumowując, chciałem jeszcze raz podkreślić, że rozumiem obawy i jeśli większość mieszkańców Raby nie chce takiej inwestycji to nie powinna ona powstać. Natomiast powtarzam, że musi to być wypracowane na poziomie gminy lub zmiany przepisów budowlanych. Starostwo musi działać w granicach prawa i w oparciu o dokumenty. Jeśli ktoś z Państwa ma wiedzę o odpowiednich dowodach, dokumentach, które mogłyby wpłynąć na pozwolenie budowlane, to bardzo proszę o złożenie pisemnego zawiadomienia do starostwa. Dziękuję Państwu za możliwość zabrania głosu”.

oprac. r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.04.2023 11:10