Marcin Żarnecki wrócił do domu. "Że jestem cały - to szczęście od Boga"

NOWY TARG. Nie ujechał daleko w rowerowej wyprawie po Europie Marcin Żarnecki. Nowotarżanin na Słowacji miał wypadek. - Że jestem cały, to szczęście od Boga. Na zakręcie pod Namestowem wypięła się przyczepka od roweru. Dobrze, że mam dobre hamulce, bo bym przez barierki wleciał do Jeziora Orawskiego - opowiada.
Wykonana na zamówienie przyczepka okazała się felerna. - Gościu mi zrobił badziew. Mocowanie na dwie śruby i aluminiową rurkę. Była źle dokręcona i na zakrętach wszystko podskakiwało, nie wytrzymało mocowanie i doszło do wypadku. Dobrze, że to nie była ruchliwa droga, ale pędziłem na barierki wokół Jeziora i to się mogło źle skończyć. Ślusarz oddał mi część pieniędzy i za to kupię nowy wózek. Już zamówiłem porządną przyczepkę - mówi w rozmowie z Podhale24 Marcin Żarnecki.

Jego wyprawa, która potrwać ma siedem miesięcy dedykowana jest pomocy małej dziewczynce cierpiącej SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Pomóc jej może terapia genowa, ale lek kosztuje ok. 10 mln. Kwota nie jest jedynym kryterium. Ten lek podaje się dzieciom do wagi 13,5 kilograma. Mała waży już ponad 11 kg. Czas ucieka.

Nowotarżanin nie rezygnuje z wyjazdu, czeka na "okno pogodowe". - Nowy wózek powinien dotrzeć w tym tygodniu, ale zapowiadane są śnieżyce, więc czekam na dobrą pogodę. Miejmy nadzieję, że w połowie kwietnia uda mi się ruszyć - zapowiada.

W galerii poniżej zdjęcia z pożegnania Marcina Żarneckiego, które mało miejsce 1 kwietnia.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 05.04.2023 14:02