Weronika Smarduch wzywa Ryszarda Terleckiego do debaty. "Nie jest z nami kompletnie związany, nie zna lokalnych problemów"

- Nie dość, że nie zna problemów regionu, to jeszcze wywołał konflikt w samym PiS - mówi o Ryszardzie Terleckim jego główna konkurentka, „jedynka” w okręgu sądecko-podhalańskim z listy Koalicji Obywatelskiej, Weronika Smarduch z Łopusznej.
Dziś Jarosław Kaczyński ogłosił, że Ryszard Terlecki z Krakowa będzie "jedynką" na liście do Sejmu w okręgu nr 14.
- Jarosław Kaczyński próbuje zagospodarować swoich najwierniejszych ludzi. A że Ryszard Terlecki miał ostatnio problem z wejściem do sejmu z Krakowa, to tym razem został przerzucony na jedynkę do naszego okręgu - mówi opozycyjna kandydatka na posłankę, Weronika Smarduch z Koalicji Obywatelskiej. - Przede wszystkim to działania nie fair w stosunku do własnych wyborców, którzy są traktowani przez pryzmat polityki warszawskiej. Nie jest z nami kompletnie związany, nie zna lokalnych problemów, nie zabierał głosu ani przy pandemii Covid-19, ani w sprawach biogazowni w Rabie Wyżnej, ani oprotestowywanych obwodnic w Nowym Targu i Jabłonce. Nie bardzo wiem, jak miałby reprezentować naszych mieszkańców, ale mam nadzieję, że odważy się stanąć do debaty i porozmawiać o problemach okręgu sądecko-podhalańskiego. Zapraszam, na pewno debaty „jedynek” będą organizowane - bo zawsze są - w naszym okręgu, czy to w Nowym Sączu, czy w Nowym Targu. Jestem mieszkanką tego regionu i chętnie bym podyskutowała z nim o jego przyszłości.

Weronika Smarduch mówi też o innym aspekcie wystawienia Terleckiego, czyli o konflikcie, jakie ta kandydatura spowodowała w łonie samej partii.

- Z przecieków i informacji medialnych, wiem, że był duży, że podobno Beata Szydło wraz z Arkadiuszem Mularczykiem próbowali ten pomysł zablokować. I nie ma się co dziwić temu rozgoryczeniu w lokalnych strukturach, skoro tak zostały one potraktowane. Ostatnio zrobili bardzo dobry wynik, a w nagrodę dostali spadochroniarza. Widać, jak się liczą w PiS-ie z ciężką pracą własnych ludzi - ocenia.

Faktycznie, media na ten temat spekulowały od dawna. 6 lipca, pytany o sprawę na portalu limanowa.in. poseł i wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk mówił: „Nic mi na ten temat nie wiadomo, takie doniesienia są czystą dezinformacją i jestem zaskoczony, że takie wieści ktoś rozpowszechnia. Mam głębokie korzenie i związki z naszym okręgiem wyborczym, a także reprezentowałem go niezmiennie w każdych kolejnych wyborach. Nie potrafię sobie wyobrazić kandydowania z innego okręgu, ponieważ nasz piękny region leży mi głęboko na sercu. Nie jestem pewien, skąd biorą się te plotki, ale rozważam, że mogą pochodzić od osób, które obawiają się konkurencji na liście PiS, a nie są pewne swojego wyniku (…)”.

I dalej: „Osiągnięcie ponownie 8 mandatów to wielkie wyzwanie, także od wyników w naszym okręgu będzie zależało zwycięstwo PiS w wyborach w kraju. Zależy mi na tym, aby ten wynik powtórzyć, a także głęboko wierzę, że lista będzie tak skonstruowana, aby zapewnić naszej formacji najlepszy możliwy wynik nie tylko w regionie, ale i w całej Polsce. Uważam, że możemy utrzymać tę liczbę, ale tylko pod warunkiem, że kampania w kraju będzie efektywna, a na naszej liście w okręgu wyborczym znajdą się silni kandydaci, którzy są dobrze rozpoznawalni w powiatach i całym regionie(…)”.

Przypomnijmy, w wyborach w 2019 PiS zdobył w naszym okręgu sądecko-podhalańskim 8 mandatów, do czego znacząco przyczynił się właśnie wynik Mularczyka - ponad 72 tysiące głosów. Z kolei na Terleckiego, który kandydował w Krakowie, zagłosowało tam zaledwie nieco ponad 10 tysięcy osób.

p/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 31.08.2023 18:16