Mieszkańcy Nowego Targu, którzy wybrali się na spacer do rezerwatu "Bór na Czerwonem", są zbulwersowani widokiem, jaki tam zastali. Na teren rezerwatu wjechał ciężki sprzęt i trwa masowa wycinka drzew.
- Byłem w szoku - mówi jeden z naszych czytelników, który wybrał się do rezerwatu z psem. - Miejsce, w którym nie wolno nawet grzybów zbierać, rozjeżdża dziś traktor, a ludzie z piłami motorowymi wycinają drzewa. Co się dzieje - pyta.
W przesłanym do Podhale24.pl komunikacie Nadleśnictwo Nowy Targ wyjaśnia, że na terenie rezerwatu trwają konieczne "działania ochronne". - Zabieg ten ma służyć ochronie tego cennego zbiorowiska i jest konieczny by poprawić warunki wilgotnościowe na całym jego obszarze, które na przestrzeni lat ulegały pogorszeniu. Brak działań skutkuje osuszaniem torfowiska, co prowadzi do uwalniania ogromnej ilości gazów cieplarnianych, które trafiają do atmosfery. Zarastanie i zmiany charakteru tego miejsca, w perspektywie kilkunastu lat sprawiły by, że nie zobaczylibyśmy już
z platformy widokowej Tatr i Gorców, ponieważ na torfowisko „wkrada się las” - tłumaczą leśnicy.
Jak przekonują, usuwają drzewa, by chronić torfowiska. - Dzięki tym zabiegom wzrośnie uwilgotnienie torfowiska co zabezpieczy je przed możliwością zarastania, a teren odzyska pożądany bezleśny charakter typowy dla torfowisk wysokich, nie bez powodu nazywanych na Podhalu pustaciami lub puściznami. Częścią działań jest również remont istniejącej infrastruktury turystycznej, której częścią jest oddana do użytku w 2010 roku ścieżka edukacyjna, umożliwiająca pokazanie tego miejsca zwiedzającym, przy równoczesnym zachowaniu wymogów ochrony rezerwatowej.