Akcja ratunkowa na Czerwonych Wierchach w skrajnie ciężkich warunkach

Jedna 12-osobowa grupa ratowników, a następnie kolejna kilkunastoosobowa grupa wyruszyły po mężczyznę, który ze względu na trudne warunki pogodowe nie jest w stanie samodzielnie zejść z Mułowej Przełęczy. Ratownik dyżurny mówi wprost, że przy takich warunkach, nie powinno tam nikogo być.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego prowadzą akcję ratunkową w skrajnie trudnych warunkach. Grupa kilkudziesięciu osób stara się dotrzeć do mężczyzny, który utknął na Czerwonych Wierchach i nie może samodzielnie dalej schodzić.

- Turysta utknął na Mułowej Przełęczy. Ze względu na bardzo silny wiatr, duży opad śniegu i ograniczoną widoczności nie jest w stanie samodzielnie stamtąd wrócić - informuje Kamil Suder, ratownik dyżurny TOPR.

Mężczyzna miał wykopać sobie śnieżną jamę, w której ma przeczekać trudne warunki pogodowe i oczekiwać przybycia na pomoc ratowników. - Warunki są fatalne. Porywy wiatru są ponad dużo ponad 100 km/h. Do tego dochodzi bardzo duży opad śniegu i mgła. Orientacja w terenie w takich warunkach jest niemożliwa - mówi Kamil Suder.

W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Dodatkowo prognozy pogody na sobotę mówiły o silnym wietrze, dużym opadzie śniegu oraz niskiej podstawie chmur. Mimo to turysta zdecydował się na wyprawę powyżej granicy lasu. - Ten turysta nie powinien się znaleźć w tych warunkach w takim miejscu. Nikt nie powinien wychodzić powyżej górnej granicy lasu - zaznacza ratownik dyżurny TOPR.

ms/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 27.01.2024 21:31