Jachymiak: "Się tak zastanawiałem, z której strony Wataha tym razem podejdzie miejskie owce. Seks!"

FELIETON. Moi Drodzy! A mię się wydawało, że już wszystko w polityce widziałem. Ale to co dał sztab Watahy kładzie na łopaty. W dniu melanżowego święta, katolickiej środy popielcowej i pogańskich uniesień na cześć Kupidyna, PanBurmistrz miał premierę filmu o sobie – pisze Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
- Dzieci nie powinny tego oglądać. Czegoś tak ociekającego chucią dawno nie widziałem. Tytuł „Gra wstępna”. Nieźle musieli posolić Facebookowi, że to puścił. Ale zapory na seks i kicz puściły. Wiem od mojego Ucha w Urzędzie, że będą następne odcinki. Drugi ma być w alkowie. Udało się dotrzeć do scenariusza:

(Alkowa, cicha rozmowa przed snem)
Ona: Nie Grzesiek, nie dzisiaj, jest środa popielcowa !
On: Ale musimy też puszczać oko do elektoratu walentynkowego !
Ona: Ale Święty Walenty był katolikiem !
On: Walenty ? W hokeja grał !
Ona: No nie… znów piliście w urzędzie !
On: Taka praca
Ona: Gaś światło !

*

Chapeau bas! Się tak zastanawiałem, z której strony Wataha tym razem podejdzie miejskie owce. Seks! Ten w polityce zawsze odgrywał rolę. Jest obawa, że ludzie nie uwierzą trzeci raz w te same gruszki na wierzbie. Ale na dobry seks zawsze dadzą się zrobić.

O jest! Mam trzeci odcinek (co tu się dzieje, piszę na bieżąco…)
(Alkowa. Chwila po)
Ona: Grzesiek !
On: Co ?
Ona: A jak wygrasz co mi kupisz ?
On: Lodowisko ci zbuduję
Ona: Już żeś dwa razy obiecywał
On: To cię na sanki wezmę, do Białki
Ona: Grzesiek… zamknij okno… strasznie śmierdzi !

*

Na czwarty odcinek dziś nie ma co liczyć. Ale mamy inne ciekawe pegasusy ze sztabu Naszej Watahy. Kłócili się czy na tych burmistrzowskich erotykach ma być napis sfinansowano z funduszy KW Nasza Wataha. Uznali, że jak to nie idzie z oficjalnej kasy, to nie. I jeszcze, żeby się nie martwić, bo Urząd im druknie za friko takie książki o sukcesach i inne rzeczy, to jak będą chodzić po ludziach to się porozdaje. I że będą inne imprezy, otwarcia, kasa jest, dobrze jest. Jeden się odezwał, że Jarosław nie tyle wpompował. Inny, że ma dość i idzie do Tokarza.

*

Kończę, częściowo usatysfakcjonowany. Zawsze chciałem być krytykiem filmowym, a tu taka okazja! Bo tak, to myślałem, że napiszę coś o tzw wyborach na tzw. uczelni, i jak się na tę okazję dwie baby zwarły. Albo o naszych więźniach politycznych. Bo wyszło, że podsłuchiwali też cały PiS. No i PiS się boi, że w ciupie zaczną śpiewać. A tak, to Jarosław powsadza nagrania do szafek i rozpocznie nową partię (szachów)…

*

Jeszcze chciałem napisać, że po sobotnim pogrzebie jedna z koleżanek wytknęła mi knajacki język moich felietonów. Droga koleżanko! Felieton, to frywolna forma literacka i nie zmieniajmy tego. Niemniej pomysł ciekawy. Ludzie za dużo biorą leków nasennych. Może zacznę pisać nasenne felietony…

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 16.02.2024 08:59