Holeviaters ma już dziesięć lat. Zasłynęli z oryginalnej muzyki i własnego stylu retro folk - podhale24.pl
Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Renaty, Kastora
Nowy Targ
Clouds
Wiatr: 7.416 km/h Wilgotność: 78 %
Clouds
Wiatr: 7.776 km/h Wilgotność: 91 %
Clouds
Wiatr: 4.932 km/h Wilgotność: 75 %
Clouds
Wiatr: 4.5 km/h Wilgotność: 73 %
Clouds
12°
Wiatr: 11.16 km/h Wilgotność: 69 %
Clouds
Wiatr: 11.988 km/h Wilgotność: 81 %
Jakość powietrza
8 %
Nowy Targ
16 %
Zakopane
16 %
Rabka-Zdrój
Nowy Targ
Bardzo dobra
PM 10: 4 | 8 %
Zakopane
Bardzo dobra
PM 10: 8 | 16 %
Rabka-Zdrój
Bardzo dobra
PM 10: 8 | 16 %
02.03.2023, 12:12 | czytano: 2670

Holeviaters ma już dziesięć lat. Zasłynęli z oryginalnej muzyki i własnego stylu retro folk

Zespół Holeviaters obchodzi w tym roku dziesięciolecie działalności. Muzycy łączą tradycyjne folkowe brzmienia ze swingiem i jazzem. Zarówno muzyką jak i strojami nawiązują do lat 20. i 30. ubiegłego wieku. - Scena jest moim drugim domem – mówi wokalistka grupy Anna Malacina-Karpiel z Poronina w rozmowie z Moniką Parą-Miśkowiec.

Anna Malacina-Karpiel / Podhale24
Anna Malacina-Karpiel / Podhale24
Jakie były początki Holeviaters?

- Ja i Krzysiek Czech graliśmy wtedy w „Turniokach”, zespole rokowo-folkowym. Wspólnie podjęliśmy decyzję, żeby założyć zespół, który gra muzykę folkową wyróżniającą się spośród reszty. Jako że znałam wcześniej Łukasza Walczaka, Bartka Stuchlika i Janusza Korczyka, zaproponowałam, żeby do nas dołączyli. Przez chwilę szukaliśmy gitarzysty i pojawił się on – Zbyszek Bałdys.

Myślę że śmiało możemy stwierdzić, że wymyśliliśmy własny styl „retro folk”, który określa naszą muzykę. Nawiązujemy do lat 20. i 30. ubiegłego wieku, ale opieramy się na muzyce ludowej, tradycyjnej, która jest nam bliska. Pierwszą płytę, wydaną w 2015 roku, nazwaliśmy „Sing, sing, folk & swing”.

Nie tylko gracie retro folk, ale też ubieracie się w stylu nawiązującym do lat 20. i 30.

- Podchodzę do tego w taki sposób, jakbyśmy byli aktorami. Wchodzimy na scenę i odgrywamy swoje role. Żeby być wiarygodnym, trzeba wejść w klimat tamtego czasu, nie tylko muzyczny. Trzeba wystąpić na scenie tak, aby publiczność nas zapamiętała. Wiele osób pyta mnie, kto czesze mi włosy na koncerty i robi te „krokiety” na głowie – doszłam do takiej wprawy, że w 10 minut potrafię je zrobić. Bawimy się tym stylem. Na początku pomagała mi w doborze strojów Marysia Fedro z „Hafcika” i jej mama. Bardzo mi pomagały, żebym mogła pokazać się w ciekawych stylizacjach. Moja mama też miała ze mną roboty, kiedy prosiłam ją o uszycie a to spódnicy, a to bluzki… Udało jej się uszyć wszystko, co wymyśliłam. Z kolei chłopaki szukali garniturów, żeby wyglądać jak za tamtych lat. Trzeba było się trochę za tym nachodzić.
Jako zespół jesteśmy bardzo elastyczni. Gdy organizator koncertu chce, abyśmy grali bardziej na jazzowo i swingowo z elementami folku, to wybieramy taki repertuar i do tego ubieramy się jak za dawnych czasów. Jeśli woli bardziej muzykę folkową z dodatkiem jazzu i swingu, to występujemy w stylizacjach „retro folkowych”. Dostosowujemy się do tego, jakie są oczekiwania.

Wasze koncerty na długo się zapamiętuje. Są pełne pozytywnej energii, a publiczność świetnie się na nich bawi.

- Dziękuję za te słowa. Prowadzę koncerty w błyskotliwy sposób, zachęcając do śpiewania, a nawet wspólnego występowania na scenie. Najpierw wyczuwam publiczność, z reguły zawsze udaje mi się nawiązać z nią dobrą więź i wtedy jest naprawdę wesoło. Sami nieraz śmiejemy się na scenie, gdy rozmowy z publicznością się rozkręcą. Jeśli ludzie przychodzą na Twój koncert, to starasz się okazać im wdzięczność. Dla kogoś, kto pisze teksty i muzykę, to podwójne szczęście, że komuś się to podoba.



Dlaczego wybrałaś taki rodzaj muzyki?

- Jak przekonałam samą siebie do tego, by profesjonalnie zajmować się śpiewaniem, zaczęłam słuchać jeszcze więcej muzyki. Jestem jak halny wiatr – w jeden dzień grał we mnie soul i jazz, a w drugi – rock and roll, rock. Dlatego uwielbiałam śpiewać w Turniokach, ale brakowało mi sposobu na wyrażanie tej drugiej strony. Odkrywałam takie postaci, jak Billie Holiday, Tony Bennet, Frank Sinatra, Ella Fitzgerald, Ray Charles, Sarah Vaughn i wiele innych. Zachwycali mnie za każdym razem. Nie mogę nie wspomnieć o Whitney Houston – dzisiaj słucham jej koncertów z moimi córkami. Jeśli chodzi o nawiązanie do poprzedniej epoki, to w tamtych czasach elegancja i kobiecość były mocno eksponowane. Chciałam iść w tym kierunku. Góralom wcale nie obce były takie klimaty, w końcu goszczono tutaj elity nie tylko z Polski, ale i ze świata. Jazz i swing również gościł pod Tatrami.

Skąd bierzecie piosenki?

- Gramy standardy jazzowe, w folkowym stylu. Inspirujemy się też tradycyjną muzyką Łuku Karpat. W tym wszystkim szukamy repertuaru dla siebie. Coraz częściej w naszym repertuarze znajdują się nasze autorskie utwory. Piszę teksty, muzykę, jeśli nie mam weny, to koledzy zawsze chętnie wymyślą coś swojego i wspólnie aranżujemy wszystko na próbach.

Zagraliście wiele koncertów w Polsce i za granicą. Gdzie w tym roku można będzie was usłyszeć?

- Aktualnie pracujemy jeszcze nad programem koncertów, uzgadniamy terminy. Szczegółowy harmonogram wkrótce pojawi się na naszej stronie internetowej i fanpage'u. Mamy nadzieję, że po trudnym pandemicznym czasie, jaki jest za nami, znowu zaczniemy odwiedzać piękne miejsca i grać w nich koncerty.



A jak zaczęła się twoja przygoda ze śpiewaniem?

- Rodzice zapisali mnie na scholę działającą w naszej parafii. W międzyczasie należałam też do zespołu regionalnego w Poroninie. Kiedy miałam 11 lat, zaśpiewałam z bratem i kilkoma dziećmi z Poronina na płycie kolędowej Trebuniów-Tutków. Śpiewałam partie solowe i było to dla mnie bardzo dużym wyróżnieniem. Potem już jakoś wszystko toczyło się wokół muzyki, występów na scenie. Nagrywałam płyty regionalne, będąc członkiem zespołu Regle im. Jana Jędrola. W trakcie studiów w Cieszynie poznałam wokalistkę jazzową Beatę Przybytek. Chodziłam do niej na zajęcia. Nauczyła mnie, jak pracować głosem. Wytłumaczyła zasady śpiewania. Póżniej razem z Izą Mytnik, moją koleżanką, zorganizowałyśmy I Tatrzańskie Warsztaty Wokalne z Grażyną Łobaszewską. To zaowocowało kilkoma innymi warsztatami, w których miałam okazję uczestniczyć. Miałam szczęście spotykać na swojej drodze wspaniałych ludzi i muzyków. Przez niespełna12 lat byłam wokalistką w zespole „Turnioki”. Bardzo się ucieszyłam, że zaproponowano mi współpracę. W międzyczasie powstał Holeviaters. Współpraca z Arkadiuszem Wiechem poszerzyła moje spojrzenie na muzyczny świat. Swoją pierwszą autorską płytę nagrałam w 2012 roku, pomógł mi przy niej Arek oraz koledzy, którzy obecnie grają w Holeviaters. Brałam też udział w festiwalach wokalnych, zdobyłam Grand Prix XXI Archidiecezjalnego Przeglądu Piosenki Religijnej SACROSONG, zaśpiewałam na płycie flecisty jazzowego Leszka Wiśniowskiego, Krzysztofa Bigaja i innych. Wystąpiłam w I Edycji X Factor, akcentując swoje góralskie pochodzenie. Przeszłam do przedfinałowej trzydziestki.

Wierna tradycjom podhalańskim zawsze pamiętałam że trzeba działać na rzecz naszej kultury. Wraz z koleżankami Joanną Dorulą, Barbarą Zalińską-Sikoń, Małgosią Rachwał założyłyśmy grupę śpiewaczą Zyngry. Nagrałyśmy piękną płytę o charakterze słuchowiska pt. „Folklor w obliczu II wojny światowej”. W ubiegłym roku powstała pastorałka „Pod holami”.

Scena jest moim drugim domem. To na niej mogę przekazać moje emocje i dzielić się nimi. Gdy napisałam Góralską Mękę Pańską „Ciyrpiyniy miarom Bozyj Miyłości” i zaprosiłam do współpracy moich kolegów i koleżanki, to za każdym razem, gdy odgrywamy to przed publicznością, wzruszam się, jednocześnie ciesząc się, że to widowisko daje ludziom nadzieję.

Pracujesz zawodowo na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Poroninie. Jesteś żoną, mamą dwóch dziewczynek. Oprócz muzyki masz też inne pasje, zajmujesz się góralskim haftem. Jak na to wszystko znajdujesz czas?

- Zawdzięczam to mojemu mężowi, rodzicom, rodzinie. Otaczam się ludźmi, od których bije ciepło, radość życia. Staram się unikać złych emocji i relacji, ponieważ to potrafi niszczyć człowieka od środka. Zabrzmi to powierzchownie, ale ciągle uczę się żyć. Dopiero teraz widzę i wyciągam wnioski z mojego dotychczas przeżytego życia. A to właśnie w taki sposób procentuje, że wszystko układa się tak, jak ma być, różne obowiązki i zobowiązania mogą być pogodzone. Fajnie jest móc robić to, co się kocha i realizować swoje pomysły. Czego życzę każdemu!



Zdjęcia: Archiwum Podhale24, Materiały zespołu
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
Zobacz także
komentarze
Adelaide12:37, 26 sierpnia 2023
Czy można wytoczyć powództwo po ogłoszeniu upadłości?

You should be a part of a contest for one of the best sites on the net.
I most certainly will recommend this blog! Jakie warunki trzeba spełnić aby ogłosić upadłość firmy?
mama13:59, 3 marca 2023
HANKA TY SIY LEPIEJ ZAJMI cym innym bo na dobre ci to wyndzie
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Obserwuj nas