27.02.2016 | Czytano: 1874

Nowy Targ odetchnął z ulgą (+zdjęcia)

- Bierzemy swoje i łapiemy oddech przed półfinałami. Innej opcji nie ma –deklarował przed meczem Krzysztof Zapała.

I wzięli sprawy w swoje ręce, chociaż wszystkich – zawodników, trenera i kibiców – kosztowało to sporo nerwów. – Z pokorą przyjąłem porażki w Oświęcimiu. Musimy jednak z tej lekcji wyciągnąć wnioski – dodawał MVP dziesiejszego meczu w plebiscycie portali: Sportowe Podhale i Podhale 24 .

- Wróciliśmy z dalekiej podróży – przyznał po meczu. - Jeden procent zdecydował o wygranej rywalizacji. Oświęcim wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Szczęśliwie się skończyło, ale tak nie możemy grać w półfinale. Nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich potyczek. Nigdy nie mam czarnych myśli, więc i dzisiaj przy stanie 2:2 ich nie miałem. Sport jest nieobliczalny, co pokazały konfrontacje z Unią.

Po raz trzeci „szarotki” prowadziły z Unią 2:0 i dały się doścignąć. W Oświęcimiu nawet prześcignąć. Tym razem 3 minuty i 47 sekund przed końcem trzeciej tercji zwycięskiego gola zdobył Wronka. Nowy Targ odetchnął z ulga.

Podhale rozpoczęło od huraganowych ataków. Jakby chciało szybko rozstrzygnąć spotkanie. Ale co nagle, to po diable – mówi przysłowie. W akcjach ofensywnych górali, w decydujących momentach, brakowało spokoju, a co za tym idzie precyzji. Więcej było dymu, niż ognia. Oświęcimianie przetrzymali napór gospodarzy i sami zaczęli kąsać kontrami. Kilka razy Raszka wystawiony został na wielką próbę, ale podobnie jak jego vis a vis w pierwszych 20 minutach zachował czyste konto.

Bramek doczekaliśmy się w drugiej tercji. Dwa krążki wpadły do bramki Unii, chociaż ta rozpoczęła odsłonę od wysokiego pressingu i „szarotki” miały problemy z rozwinięciem akcji. Na szczęście dla nich bardzo krótko. Bramka gości odczarowana została w 29 minucie przez Kapicę. Po zagraniu z narożnika lodowiska uderzył z pierwszego i „guma” zatrzepotała w siatce. Podhale dostało wiatr w żagle i w 36 minucie po raz drugi Fikrt musiał wyciągać krążek z siatki. Akcja zainicjowana została w tercji Podhala przez Jokilę podaniem do McGregora, a ten zagrał do pędzącego skrzydłem Zapały. Ten kilka minut wcześniej ostemplował słupek.

W 46 minucie goście wrócili do gry. Raszka popełnił błąd, który z zimną krwią wykorzystał Vosatko. Chwilę później mógł być remis, bo „setkę” zmarnował Wanat. Ale co się dowlecze… W 50 min. był już remis. Błąd obrońcy, który nie wybił krążka z tercji, zagranie Kowalówki na drugi słupek do Daneczka, a ten tylko dołożył łopatkę kija i krążek wylądował w bramce. Rozgorzała walka na całego. Goście poczuli krew, a Podhale niesione na fali dopingu gryzło lód. W 57 minucie stadion oszalał z radości. Wronka pokonał Fikrta.

- Szczerze? Chciałem podawać do Gruszki, ale zeszło i wpadło idealnie między nogami – powiedział zdobywca zwycięskiej bramki. - Na własne życzenie zgotowaliśmy sobie horror. Trzeci mecz z rzędu prowadzimy 2:0 i dajemy sobie taki kapitał wyrwać z rąk. Nerwy, bo to był mecz o pozostanie w grze. Musimy nad tym pracować. Zwycięstwa nas niosą, więc nie martwimy się o regenerację przed poniedziałkowym spotkaniem.

- Walka cieszy, pokazaliśmy charakter, ale jeden błąd kosztował nas zakończenie sezonu. Źli jesteśmy na siebie. Mocniejszy przeciwnik wykorzystuje takie błędy – mówił rozgoryczony Sebastian Kowalówka.

- Gratuluje gospodarzom i wierzę, że zdobędą medal – powiedział Josef Dobosz. – Dumny jestem z drużyny. Mieliśmy problemy na początku sezonu, ale z każdym miesiącem szliśmy w górę. Od trzeciego meczu była walka, walka, a więc to co powinni być w play off. Dwa pierwsze mecze nam nie wyszły, po zbyt długiej przerwie. Pokazaliśmy jednak charakter. Trzy razy w tej serii przegrywaliśmy 0:2 i zdołaliśmy doprowadzić do remisu.

- Pierwsza tercja to nasza duża przewaga optyczna, sporo sytuacji niewykorzystanych komentuje Marek Ziętara. - W drugiej daliśmy dwa gole i znowu przytrafił nam się zły moment. Zamiast spokojnie grać w defensywie i wyprowadzać kontrataki, zawodnicy niesieni dopingiem chcieli zdobywać kolejne bramki. Byliśmy jednak lepszą drużyna i złamaliśmy ten mecz w końcówce. Po trzecim golu zagraliśmy odpowiedzialnie w obronie, a więc tak jak powinniśmy grać wcześniej. Nie powtórzyła się sytuacja z Oświęcimia. Szkoda, że nie zamknęliśmy tej rywalizacji w trzecim meczu. Wygrana Unii odmieniła ten zespół, który uwierzył, że może nas pokonać. Daliśmy jej uwierzyć. Unia była dobrze przygotowana do play off, kawał dobrej roboty robi tam trener. Wprowadza młodych, których widać było na tafli. Zaryzykowałem dzisiaj i zagrałem cały mecz na cztery formacje i to przeważyło w aspekcie fizycznym. To był pierwszy mecz od dwóch miesięcy, który zagraliśmy w pełnym składzie. Trudno się gra jak się nie ma zgranych formacji. Awans do półfinału to powtórka z ubiegłego roku. Pogratulować muszę kibicom obu drużyn, którzy byli dodatkowym graczem na lodzie.

TatrySki Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 3:2 (0:0, 2:0, 1:2)
1:0 Kapica – Tapio – Różański (28:58)
2:0 Zapała – McGregor – Jokila (35:23)
2:1 Vosatko – Wojtarowicz – Haas (45:50)
2:2 Daneczek – Kowalówka - Piotrowicz (49:37)
3:2 Wronka – Bryniczka – Sulka (56:13)
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz (2), Kania – Tomasik, Mrugała – Łabuz (2), Sulka; Jokila – Zapała (2) – McGregor, Wronka – Bryniczka - Gruszka, M. Michalski - Neupauer (2) - Wielkiewicz, Tapio – Daniel Kapica – Różański. Trener Marek Ziętara.
Unia: Fikrt; Bezuszka – Vasatko, Gabryś (2) – Modrzejewski (2), Kysela – Nowotarski (2); Kowalówka – Daneczek – Wojtarowicz, Szewczyk – Haas – Adamus, Budzowski – Wanat – Piotrowicz. Trener Josef Dobosz.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski
 

Komentarze







reklama