15.03.2016 | Czytano: 1856

Powoli łapali rytm (+zdjęcia)

Podhale pokonało Sanok w pierwszym meczu o brązowy medal mistrzostw Polski. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. Kolejny mecz w piątek w Sanoku.

„Szarotki” świetnie rozpoczęły, bo już w 120 sekundzie Neupauer (wybrany MVP meczu) zmusił do kapitulacji golkipera gości. W 6 minucie górale stanęli przed szansą podwyższenia prowadzenia, gdyż Kartoszkin powędrował na ławkę kar. Podhalanie tak długo zakładali „zamek”, aż Haverinen nie utrzymał „gumy” w tercji ataku, poszła kontra i Cameron wykorzystał sytuację sam na sam.

– Przebijają Św. Mikołaja w prezentach – ocenił jeden z kibiców postawę Podhala w defensywie, po tym jak za chwilę popełniła kolejny błąd. Biernie przyglądała się jak Cichy wjeżdża przed bramkę Raszki i pakuje krążek do siatki.

- Miałem pretensje do pierwszej formacji, bo nie powinno się popełniać takich błędów i tracić gola w przewadze. 10- dniowa przerwa wybiła nas z rytmu. Nie graliśmy tego, co potrafimy – powiedział Marek Ziętara.

W pierwszych 10 minutach drugiej tercji hokeiści mieli problemy ze zmuszeniem krążka do posłuszeństwa. Stąd chaotyczna, rwana gra, sporo przypadkowych sytuacji. Optyczną przewagę posiadali sanoczanie, którzy strzelali z każdej pozycji. Sygnał do zmiany scenariusza dał Zapała fenomenalną akcją, po której umieścił krążek pod poprzeczką. Również przy kolejnym trafieniu „maczał palce”. Indywidulaną akcję zakończył soczystym strzałem, Missiaen nie zamroził krążka i Jokila ulokował go w odkrytym rogu bramki. – Szkoda, że więcej Zapałów nie ma w naszym zespole – wzdychali kibice.

- Marnie wyglądała nasza gra. Trener ochrzanił mnie w przerwie i musiałem pociągnąć grę – śmieje się Krzysztof Zapała.- W pewnych momentach nasza gra się przycinała, po tak długiej przewie trudno było złapać rytm. Sanok był co prawda zmęczony, ale główką nas ogrywał. Mieliśmy moment zrywu, zdobyliśmy gola i poszliśmy za ciosem. Potem nie pozwalaliśmy na wiele rywalowi. Piąty gol drugiej formacji uspokoił nas. Jedziemy do Sanoka… grać (śmiech).

- Przełomowym momentem była akcja Zapały na 2:2. Ona zmieniła oblicze zespołu. Skutecznie zagrała pierwsza formacja. Złapaliśmy pewność w grze. Ważne zwycięstwo, ale w Sanoku czeka nas trudna przeprawa – powiedział Marek Ziętara.

- Słaby poziom jak na play off. Mnóstwo błędów w defensywie z obu stron – podsumował Kari Rauhanen.

- Jesteśmy rozczarowani postawą arbitrów. Pomogli gospodarzom. Takich kar nie może nakładać. W piątek musimy zagrać bardziej odpowiedzialnie z tyłu. Na pewno wrócimy w niedzielę do Nowego Targu – powiedział Robert Kostecki.

- Robert był najlepszy, ale nie stanął na wysokości zadania i nie był w stanie ograć Podhale – żartował Krzysztof Zapała.

TatrySki Podhale Nowy Targ – Ciarko Sanok 5:3 (1:2, 2:0, 2:1)
1:0 Neupauer – Wielkiewicz – Kania (2:00)
1:1 Cameron – Szczechura (6:27 w osłabieniu)
1:2 Cichy – Szczechura – Roberts (10:33)
2:2 Zapała – Haverinen – Różański (31:31)
3:2 Jokila – Zapała (34:17 w przewadze)
4:2 Różański – Jokila – Haverinen (46:16)
4:3 Cameron – Strzyżowski – Kartoszkin (49:41)
5:3 Bryniczka – Wronka – Gruszka (50:59)
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz, Kania – Tomasik, Mrugała – Łabuz (2), Sulka; Jokila (2) – Zapała (2) – Różański (2), Wronka – Bryniczka - Gruszka, M. Michalski - Daniel Kapica – McGregor, Zarotyński – Neupauer - Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.
Sanok: Missian; Tuominen – Vidgren (2), Roberts – Sproule (4), Rąpała; Danton – Cichy – Szczechura, Strzyżowski – Kostecki (10) – Cameron, Azari – Kartoszkin (2) – Śliwiński. Trener Kari Rauhanen.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski
 

Komentarze







reklama