Swoje spotkanie zremisowała też Watra Białka Tatrzańska, ale na wyjeździe z liderem Limanovią Limanowa 1:1 i dla białczan taki wynik to spora satysfakcja. Tym samym białczanie kontynuują serię meczów bez porażki w jesiennej rundzie tegorocznych rozgrywek.
Lubań Maniowy – Wolania Wola Rzędzińska 2:2 (2:1)
1:0 Basisty 6,
1:1 Szatko 12,
2:1 Basisty z karnego 38,
2:2 Minorczyk 66.
Lubań: Świerad – Migacz, D. Firek, Czubiak, Gołdyn – Karkula, Górecki, Kołodziej, Ziemianek (73 Zagata), M. Firek (69 Noworolnik) – Basisty.
Wolania: M. Boruch – Szosta (46 Minorczyk), Cabała, Adamowski ŻK, Mróż (46 Baruch) – Tadel ŻK, ŻK, CZK 55, Szczerba, Chudyba (70 Szkotak), Szatko, Michoń (60 Mącior) – P. Boruch.
Już w 6 min Lubań objął prowadzenie. Kacper Ziemianek ze środka pola posłał świetne prostopadłe podanie do Sławomira Basistego, ten wyprzedził jednego z obrońców Wolanii i wygrał pojedynek sam na sam z jej bramkarzem. Goście zdołali szybko odpowiedzieć wyrównującym trafieniem. Mieli przy tym dużo szczęścia. Paweł Szatko z lewej strony boiska dośrodkował w pole karne wzdłuż linii bramkowej. Piłkę po drodze trącił Damian Firek i ta po rękach jeszcze próbującego ją złapać Artura Świerada wpadła do bramki. W 18 min po ostrej centrze Roberta Karkuli, Mateusz Firek z 3 metrów trafił tylko w boczną siatkę. W 38 min Karkula zostal powalony w polu karnym przez Dominika Cabałę i gospodarze mieli rzut karny, zamieniony na gola przez Basistego. Wynikiem 2:1 zakończyła się pierwsza połowa. Druga zaczęła się od dwóch szybkich żółtych i w konsekwencji czerwonej kartce dla zawodnika goście Jakuba Tadela. Wydawało się więc, że grając w liczebnej przewadze Lubaniowi będzie dużo łatwiej. W rzeczywistości jednak było zupełnie inaczej. Mniej więcej od 60 minuty to goście zaczęli coraz wyraźniej dochodzić do głosu. W 65 min maniowianom jeszcze dopisało szczęście po tym jak napastnik Wolanii Piotr Boruch fatalnie skiksował na 3 metrze. Po chwili jednak gra znów wróciła pod pole karne Lubania i po mocnym zagraniu z lewej strony w pole karne „zamykający” akcję Wojciech Minorczyk z bliska nie dał szans Świeradowi. W doliczonym czasie gry wygraną mógł gospodarzom dać Przemysław Zagata, ale po jego strzale udanie interweniował Michał Baruch.
- Szkoda kolejnych straconych punktów i to na własne życzenie. Po pierwszej niezłej w naszym wykonaniu połowie, w drugiej nagle przestaliśmy grać swoją grę. Paradoksalnie czerwona kartka dla gości, źle na nas wpłynęła. Coś nam się w głowach poprzestawiało – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Limanovia – Watra Białka Tatrzańska 1:1 (0:0)
Bramka dla Watry: Kalita 70.
Watra: Majerczyk – Bochnak, Gąsiorek, Maciasz, Kuchta – Komperda, Rabiański (85 Sulir), Kalita, Kołbon, Petrus – Lichacz.
Piłkarze Watry przywieźli cenny remis z wyjazdowego spotkania z liderem grupy Limanovia Limanowa. A wcale w tym meczu nie mieli łatwo. Po pierwszej bezbramkowej połowie goście stracili gola w 60 minucie trzeba jednak zaznaczyć, że w dość pechowych okolicznościach. Piłka po strzale jednego zawodników Limanovii, odbiła się od nóg Grzegorza Bochnaka co zmyliło interweniującego Krystiana Majerczyka. Dziesięć minut później po zagraniu z rzutu rożnego grający trener Watry Mirosław Kalita uderzył bez przyjęcia z okolic linii pola karnego na tyle mocno i precyzyjne, że bramkarz gospodarzy nie miał szans na skuteczną obronę. Co więcej goście mogli ten mecz nawet wygrać twierdzi grający trener Watry.
- W końcówce mieliśmy ku temu dwie okazje. Najpierw Maciek Lichacz przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Limanovi, a następnie w prosty sposób zepsuliśmy kontrę „czterech na dwóch” Mimo wszystko zważywszy na różne okoliczności jakie towarzyszyły naszej drużynie w tym spotkaniu wywalczony punkt uważam za bardzo cenny dodał Mirosław Kalita
Tekst Ryb