06.12.2012 | Czytano: 1743

W innym wymiarze(+zdjęcia)

Klub Sportowy Gorce znalazł się na zakręcie. Dzisiaj nikt nie potrafi powiedzieć czy będzie istniał od 1 stycznia 2013. Jeśli już, to na jakich zasadach. O przyszłości tej najbliższej dyskutowano podczas Sprawozdawczego Walnego Zebraniu Członków KS Gorce.

- Czy będziemy jeszcze służyć młodzieży? – pytał z zatroskaniem Piotr Jabłoński. – Klub zrzesza młodzież nie tylko z Nowego Targu, ale także okolic. Prowadzi działalność w sekcjach olimpijskich. Sprawa dalszej działalności jest dla nas bardzo istotna. Jak będziemy działać w innym wymiarze? 

Dodajmy od razu, że z dobrym efektem. Klub zrzesza ok. 150 zawodników i zawodniczek. Sekcja tenisa stołowego w sezonie 2011/12 okazała się najlepsza w województwie, a w rankingu krajowym sklasyfikowana została na 15 miejscu, wśród 508 klubów. Koszykarskie kadetki zajęły najwyższe w historii klubu miejsce, dziewiąte w Polsce. Zaś dziewczęta z rocznika 1999 zdobyły wicemistrzostwo Małopolski. Sukces odniosła Magdalena Kubowicz, która na czas mistrzostw Polski wypożyczona została do UKS Żak Nowy Sącz i wywalczyła z tym klubem czwarte miejsce w MP U14. Biegacze narciarscy Artur Rapacz i Jakub Twardowski zostali wicemistrzami kraju w biegu sztafetowym. We współzawodnictwie sportowym dzieci i młodzieży prowadzonym przez Ministerstwo Sportu Gorce zdobyły 87,34 pkt.. Dzięki wynikom trenerzy otrzymują dofinansowanie w ramach programu „Trener”.

Klub rok 2011 zamknął stratą w wysokości 13 tys. 8 781 zł. – To skłoniło nas do zaciskania pasa – powiedział prezes. – Musieliśmy zrezygnować z udziału dwóch drużyn w rozgrywkach ogólnopolskich - koszykarek i tenisistek stołowych. Będziemy się starać, by drużyny te w jak najszybszym czasie powróciły do zmagań. W tej chwili nasza działalność skupia się tylko na pracy z młodzieżą. To pozwoliło nam uzyskać dodatni bilans finansowy za trzy kwartały 2012 roku, wynoszący 20 tys. 934 zł. Daje to łączny wynik dodatni 7 tys. 152 zł. Klub utrzymuje statutową działalność uzyskując środki z działalności gospodarczej, z reklam, usług parkingowych, wynajmu sal sportowych i dotacji.

Z dniem 30 września firma Szeliga & Kaliński wypowiedziała umowę na zarządzanie obiektami i prowadzenia działalności, która pozwalała utrzymać obiekty i zapewnić prowadzenie działalności statutowej klubu. – Powstał problem – informuje zebranych prezes Józef Guzik. – Po dyskusji z Bogdanem Szeliga zapewniliśmy miasto, iż klub wywiąże się z zobowiązań i do końca roku będzie administrował obiektami. Równocześnie prowadziliśmy rozmowy z właścicielem obiektów, czyli Gminą Nowy Targ. Przedstawiliśmy projekt dalszej współpracy na 2013 rok, na tych samych zasadach co do tej pory. Chcielibyśmy utrzymać najem, a nie dzierżawę jak proponuje druga strona. Miasto zapewniło, iż jest w stanie zagwarantować nam 50% środków jakie przedstawiliśmy w projekcie. To duża różnica. Powinniśmy rozmawiać o 60-75%. W nowej umowie byłaby też klauzula, że w momencie powstania MOSiR-u umowa będzie rozwiązana. Roczny zapis jest dla nas niekorzystny i nie do przyjęcia.

- Sprawa jest jeszcze otwarta. Będą spotkania, które sprecyzują umowę – zapewniał zebranych przedstawiciel Urzędu Miasta z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Planowania Przestrzennego, Marian Kowalik. – Powstał dylemat jeśli chodzi o koszty eksploatowania. Dotacja może wynieść 230 tys. złotych rocznie. Dzisiaj poinformowano mnie, iż miasto przejmie na siebie koszty w zakresie mediów, to jest ok. 175 tys. rocznie. Chciałbym wszystkich poinformować, iż w latach 2001 -2012 miasto wydało na inwestycję 2 mln 450 tys. złotych. Gdy klub poinformował nas o zamiarach administratora była w przygotowaniu uchwała o znalezieniu innej spółki. Wolą Rady jest jednak stworzenie jednostki zarządzającej wszystkimi obiektami.

Kiedy powstanie MOSiR już nie potrafił odpowiedzieć. – Nie dajecie nam możliwości działalności statutowej – padł głos z sali. - Czy klub nie mając nic, może działać? – pytał kolejny członek klubu. – Klub nie ma nawet szklanki. Zostanie z gołymi ścianami, bo nie ma środków na wyposażenie – dorzucił Bogdan Szeliga.

– Nie jest łatwo odpowiedzieć na tak postawione pytanie – zabrał głos prezes Józef Guzik. – Klub chce zatrudnić Bogdana Szeligę i tą samą załogę. Nie ma czasu na szukanie nowych ludzi, niezorientowanych w temacie. Skąd na to pieniądze? W tym momencie ich nie ma. Boguś Szeliga zapienia nas, że damy radę.

- Dziesięć lat utrzymywałem to wszystko i jakoś dawałem rady – włączył się do dyskusji Bogdan Szeliga. – W biznesie nigdy nic nie jest pewne. Ryzyko jest zawsze, ale nie sądzę, żebym poniósł stratę. Najgorsze będzie pierwsze półrocze. Baza hotelowa i sale są już w wakacje obłożone. Szacuję dochód na 500 tys. złotych rocznie.

 

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze









reklama