22.03.2013 | Czytano: 2350

Wypadek i zwycięstwo Gudbaja(+zdjecia)

W Pec pod Sněžkou odbyły się międzynarodowe mistrzostwa Czech w wyścigach skuterów śnieżnych. Zjechało na nie wielu doskonałych zawodników z wielu państw. Nam miło donieść, iż triumfował w nich góral – Patryk Gudbaj.

Patryk jest znany z twardego charakteru. Nieraz w mistrzostwach motocrossu dał próbkę swoich wielkich umiejętności i odwagi. Kilka razy widziałem jego upadki, po których cierpła skóra. Wydawało się, że Patryk już zakończy zawody, że się nie podniesie. A on wstawał i pruł dalej do mety. Kilka kontuzji miał naprawdę groźnych, które na długo wyeliminowały go ze startów. Ale zawsze wracał w chwale. Nie tylko skupiał się na wyścigach motocyklowych, ale zimą od małego brał udział w zawodach skuterów śnieżnych. Drogą po mistrzostwo Czech nie była usłana różami. Patryk zaliczył „glebę” i tylko dzięki góralskiemu charakterowi nie poddał się, półprzytomny potrafił dojechać do mety i zwyciężyć. 

- Pogoda była wyśmienita. Piękne słonko, lekki mrozik i wiele śniegu. Startowałem w klasie Pro Open i w Super Finale na maszynie LYNX 600 – relacjonuje zawody. - Zawody przebiegały zgodnie z moimi zamierzeniami. Chciałem ukończyć zawody i dojechać na wysokiej pozycji. Wyścig klasy Pro Open przebiegł skomplikowanie. Miałem wywrotkę zaraz po starcie, która ciut mnie zszokowała. Szybko się jednak pozbierałem i dodałem gazu do dechy. Przez pozostałą część wyścigu jechałem płynnie, mijając zawodników. Objechałem wszystkich i pierwszy minąłem linię mety. Drugi wyścig przebiegał już bezbłędnie. Od początku prowadziłem, narzuciłem wysokie tempo i nie oddałem prowadzenia do końca. Odetchnąłem. Klasa PRO OPEN przyklepana na samym szczycie. Czekał mnie jeszcze jeden start, najtrudniejszy - SUPER FINAL. Spotkali się w nim najlepsi z najlepszych. Przyznam się, że ciśnienie na starcie gwałtownie mi podskoczyło. W rzędzie ustawiło się 11 skuterów. Każdy z jeźdźców chciał wygrać ostatni z wyścigów. Byłem maksymalnie skoncentrowany, tylko i wyłącznie na starcie. Tłumy ludzi wpatrzone w startujących, atmosfera niezwykła. Wreszcie ukazała się tabliczka z liczba 15. Oznaczało, że do startu pozostało 15 sekund. Zapada cisza. Słyszałem tylko swój oddech i pracę silnika. Chorągiewka poszła w górę. Ze startu wyszedłem na drugiej pozycji, ale po kilku zakrętach wysunąłem się na czoło stawki. Wyścig trwał 20 minut. Po 10 minutach jazdy na 26 – metrowej skoczni, posiadającej tylko wybicie i zeskok z dziurą, zaliczyłem poważny wypadek. Nie doleciałem do spadu i wyleciałem w powietrze. Z całym impetem uderzyłem w warstwę lodu barkiem i plecami. Straciłem orientację. Jedyne co zdążyłem zrobić, kiedy nie byłem jeszcze zamroczony, to siąść na skuter i zatrzymać go, bo zaczął cofać się w dół. Kiedy usiadłem zaczęło przewracać mi się w oczach, nie mogłem znaleźć zapalnika, bo wszystko zaczęło mi wirować. Słyszałem tylko krzyki publiczność „Jedź, jedź!!”. Udało mi się odpalić skuter i ruszyłem. Czułem wielki ból. Mięśnie rozrywały mi skórę, wzrok tracił orientację, a żołądek chciał wymiotować i wtedy pojawił się taki mały diabełek na ramieniu, który mi podpowiedział ,, zjedź, nie dasz rady”. Wmawiał mi, że to wszystko strata czasu, że to wszystko silniejsze od mnie. Zagłuszył bicie serca i otępiał rozum. Drążył dziurę w szczegółach, na który zapomniałem się przygotować. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie: czy mnie tylko na tyle stać? Jeżeli odpowiedź byłaby na tak, to widocznie zrobiłem wszystko, co mogłem zrobić. Właśnie wtedy jest czas stawić czoła wewnętrznemu „wrogowi”. Nie zjechałem z trasy. Z bólem walczyłem przez okrążenie, potem powoli zacząłem dochodzić do siebie i walczyć o pierwsze miejsce. Udało się! Na mecie zacząłem trochę pluć krwią z płuc, ale to nie miało znaczenia. Liczyło się, że dałem radę, że pokonałem swoje słabości i wygrałem. Mówi się, że wiara czyni cuda, ale to ludzie którzy nie stracili wiary czynią cuda. Wielkie podziękowanie dla RASTO SUPEK za pomoc w zawodach i Termom Szaflary za wsparcie i firmie TEODOREK z Białego Dunajca (materiały budowlane ).

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia nadesłał Patryk Gudbaj

Komentarze









reklama