18.09.2013 | Czytano: 2684

Będzie dymisja, a może „walne”?

15 września minął kolejny termin otwarcia biurka, w którym ponoć miała się być w depozycie koperta z milionem euro od tajemniczego sponsora. Kolejny raz okazało się, że słowa prezesa PZHL, Piotra Hałasika nie mają pokrycia w rzeczywistości. Wirtualne pieniądze, wymarzony Dream Team z pustą kasą, a mało być tak wspaniale. Nie ma też obiecanej dymisji.

Piotr Hałasik twierdził, iż jeśli nie otworzy koperty w milionem euro, to pracownicy znajdą list na biurku z jego dymisją. Nie uczynił tego. Co więcej przesunął kolejny raz datę ujawnienia zbawiciela polskiego hokeja. Teraz twierdzi, że z ważnych powodów została opóźniona wypłata, a PZHL ma pieniądze dostać 6 października. Sam prezes już w to nie wierzy. Więc po co ta ciuciubabka? 

Wszyscy czekali, iż Hałasik pojawi się na meczu Unii z Sanokiem, na wręczaniu Hokejowych Orłów. Nie pojawił się, bo wyjechał na kongres IIHF. W kraju jednak zostali przedstawiciele sześciu klubów (Unii, GKS Tychy, Cracovii, Podhala, Jastrzębia, Sanoka), którzy zniecierpliwieni sytuacją w polskim hokeju, mydleniem oczu, wydali oświadczenie, w którym żądają ustąpienia prezesa, członków zarządu oraz komisji rewizyjnej. Domagają się zwołania nadzwyczajnego zjazdu sprawozdawczo – wyborczego, który miałby wybrać nowe władze

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama