15.10.2013 | Czytano: 2601

Waleczne serca(+zdjęcia)

- Nie mamy się czego wstydzić. Byliśmy godnym rywalem dla Jastrzębia. Chwała chłopakom za serce i ogromne zaangażowanie – powiedział trener Podhala, Marek Ziętara.

Rafał Bernacki, drugi trener jastrzębian przyznał, iż był to trudny pojedynek dla jego zespołu. – Podhale przez dwie tercje walczyło jak równy z równym, dopiero w trzeciej tercji uwidoczniła się nasza przewaga. Mamy problemy w tym sezonie ze złapaniem właściwego rytmu. Większość naszych meczów jest szarpanych, nie ma w naszej grze luzu i spokoju. Są kontuzje. Dzisiaj przyjechaliśmy z pięcioma obrońcami. 

Wszyscy przecierali oczy, bo wicemistrz Polski miał ogromne problemy z wykazaniem swojej wyższości nad młodym zespołem Marka Ziętary. To kolejny mecz w którym młode „szarotki” zaimponowały ogromną walecznością. Były momenty w pierwszej tercji, a szczególnie w drugiej, że jego podopieczni przeważali. „Szarotki” wypracowały sobie kilka wybornych sytuacji, by doprowadzić do wyrównania. W decydującym momencie zawodziła jednak skuteczność. Albo nie trafiono w krążek, albo za słabo, bądź na przeszkodzie stawał golkiper JKH. Gorące głowy nie pozwoliły jednak góralom na osiągniecie lepszego rezultatu.

Po 40 minutach wicemistrzowie Polski prowadzili tylko 2:1. W ich akcjach ofensywnych więcej było dymu niż ognia. Były momenty, że kręcili kręciołki w tercji Podhala, ale nic z nich nie wynikało. Nowotarżanie świetnie sobie radzili z rozbijaniem ich akcji.

Podhale zdobyło gola z dobitki. Spod niebieskiej linii strzelał K. Kapica, golkiper odbił „gumę” przed siebie i P. Ziętara umieścił ją w bramce. Blisko było wyrównanie. Przez moment Wielkiewicz podniósł nawet ręce w geście triumfu, ale…

- Krążek stanął na linii bramkowej – wyjawia Filip Wielkiewicz. – Chciałem go dobić, ale obrońca mnie uprzedził. Przez moment myślałem, że był gol i dlatego podniosłem ręce w górę

Hokej to gra błędów. Trzy gole goście zdobyli z… prezentów. Pierwszą bramkę sprezentował M. Kmiecik (odjechał od krążka), drugą Mrugała ( miał krążek na kiju i nie wybił go z tercji), a trzecią, kluczową dla wyniku spotkania, P. Ziętara. Dostał krążek na kontrę, ale zamiast z tym krążkiem pojechać do przodu, zagrał wzdłuż własnej tercji. Przechwycił ją Damian Kapica, zagrał do Danieluka i… Stało się. – Patelnia – odparł winowajca, który nie chciał wytłumaczyć się z tego zagrania przed dziennikarzami. Trener za to posadził go na ławce. Ten gol troszkę zastopował impet gospodarzy.

- Szkoda, bo mecz mógł się różnie potoczyć – żałował Marek Ziętara. – Momentami zamykaliśmy rywala w jego tercji i nie potrafił wyprowadzić krążka. Tracimy bramki po prostych błędach. Gramy dobrze, spychamy przeciwnika do defensywy i łapiemy głupią karę bądź w tercji ataku, bądź w strefie neutralnej. Odrobić dwie bramki z takim rywalem jest straszliwie ciężko.

Podhale jednak się nie poddawało, mimo iż straciło kolejnego gola, grając w osłabieniu, to potrafiło się odgryzać akcjami ofensywnymi. Jedna z nich przyniosła powodzenie. Wielkiewicz za pierwszym razem pokonał bramkarza JKH, ale poszedł za odbitym krążkiem i wpakował go do siatki. Wiekiewicz był najlepszym graczem meczu, harował na całej długości i szerokości lodowiska. Ten gol to była wisienka na torcie.

- Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony – mówi. – Przecież graliśmy z nie byle kim, z wicemistrzem kraju. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich świetnych sytuacji, bo mnóstwo ich mieliśmy. Graliśmy, graliśmy, a zbyt łatwo traciliśmy gole. Proste błędy zniweczyły nasz wysiłek. Błędy na poziomie juniorskim. Rywal nie zaprezentował się nadzwyczajnie.

- Nie było to łatwe dla nas spotkanie – przyznał wychowanek Podhala w dresie JKH, Damian Kapica, który w pierwszym meczu ustrzelił hat tricka i zdobył tysięczną bramkę dla jastrzębian. – Od kilku spotkań jesteśmy w dołku. Nasza forma jest słaba. Staramy się, ale nie idzie. Myślę, że to zwycięstwo pozwoli nam się odbić.

Podhale okupiło ten mecz kontuzjami. P. Kmiecikowi trzeba było zszywać wargę. Tomasik po starciu w Damianem Kapicą, narzekał, iż ma problemy z oddychaniem. Pojechał na prześwietlenie, ale zapewne nie wystąpi w piątkowym meczu. To kolejna kontuzja obrońcy, po Landowskim i Szalu.

- Posypała się defensywa. Mam czas na zastanowienie jak wybrnąć z tej sytuacji. Chyba postawię na Jaśkiewicza z rocznika 1996. To nie będzie jego debiut, bo już grał, ale z Tychami ma szansę zagrać całe spotkanie – mówi Marek Ziętara.

- W ostatnim tygodniu sporo się działo na naszym lodowisku. Mam apel do kibiców. Zawodnicy wiele serca wkładają w walkę na lodzie i przydałby im się gorący doping. Wsparcie od kibiców, by liczniejszą obecnością odpłacić graczom ich wysiłek – zachęca rzecznik prasowy, Jerzy Pohrebny.

MMKS Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 2:4 (1:2, 0:0, 1:2)
0:1 – Lipina – Urbanowicz (2:57)
1:1 – Ziętara – K. Kapica (9:40 w przewadze)
1:2 – Urbanowicz - Labryga – Bodrowski (13:24 w przewadze)
1:3 – Danieluk –Damian Kapica (45:07)
1:4 – Labryga – Prochazka (51:04 w przewadze)
2:4 - Wielkiewicz – P. Michalski (55:22)

Sędziowali: Molenda (Tychy) – Cudek (Oświęcim), Pobożniak (Tychy).
Widzów 600.
Kary: Podhale – 10 ( w tym 2 tech) min., JKH – 10 ( w tym 2 tech.) min.
„Złoty kij”: Podhale - Wielkiewicz, JKH GKS - Labryga, „Sport” - Wielkiewicz.

Podhale: Rajski; Łabuz – Mrugała, K. Kapica – Wojdyła, Gaczoł – Tomasik; Wielkiewicz (2) – Bryniczka – M. Michalski, Ziętara (2) – Wronka (2) – P. Kmiecik (2), Zarotyński – Daniel Kapica – Olchawski, M. Kmiecik – Szumal – P. Michalski. Trener Marek Ziętara.
Jastrzębie: Slipčenko; Labryga (2) – Kotaška (2), Bryk – Pastryk; Dasnieluk – Kral – Damian Kapica, Urbanowicz – Prochazka (2) – Bordowski, Lipina (2) – Zdenek – Kogut oraz Sordon, Ł. Nalewajka, Mac. Rompkowski i R. Nalewajka. Trener Mojmir Trličik.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama