20.10.2013 | Czytano: 2049

R. Sroka: Powielamy trywialne błędy

Pod Górą Parkową nie doszło do cudu. „Dream Team” nie miał litości dla młodzieży Podhala, która jeszcze dużo musi się uczyć.

Podopieczni Marka Ziętary fatalnie rozpoczęli spotkanie. Już w 36 sekundzie na ławkę kar powędrował Jaśkiewicz i siedział na niej zaledwie 18 sekund. Tyle potrzebował Pasiut, by ulokować krążek w bramce. Kryniczanie rozgrywali krążek bardzo swobodnie i raz po raz pod bramką górali dochodziło do gorących spięć. „Szarotki” ograniczały się do obrony własnej bramki i próbowały kontrataków. Wszystkie jednak załamywały się w strefie środkowej, bądź kończone były strzałami z dystansu ( w strzałach 14:7 dla gospodarzy). Jedyna akcja udana, to w wykonaniu Wronki, który trafił w okienko. Piękna bramka, którą poprzedziela akcja ściągnięcia krynickiego obrońcy przez P. Kmiecika. 

- Kolejny raz źle wchodzimy w meczu. Szybko tracimy bramkę, a potem kolejne i trudno jest odrabiać straty. Jeszcze z takim rywalem. Nie wiemy dlaczego tak jest. Czy brak koncentracji? Potem było względnie lepiej, ale też przeciwnik już inaczej gra. Jeśli w pierwszej tercji dobrze zagramy, to wtedy mecz nam się lepiej układa – mówi drugi trener „szarotek”, Rafał Sroka.

W drugiej tercji nowotarżanie już więcej stworzyli sytuacji. W strzałach również nie było tak dużej przewagi (11:6). Zdobyli też drugą bramkę, grając w przewadze. Po strzale Mrugały krążek nad głową przeleciał Odrobnemu. Ewidentna wina golkipera. Kryniczanie zastosowali, nie pierwszy zresztą raz, manewr z wycofaniem bramkarza. Na 2 minuty i 3 sekundy między słupkami stanął Janin. Miał okazję dwukrotnie interweniować i ustąpił miejsca Odrobnemu. L. Laszkiewicz robił – jak zwykle – sporo zamieszania. Woził „gumę”, ogrywał obrońców, ale w decydującym momencie brakowało mu precyzji. Widać było, że poluje na bramki, by podreperować sobie statystyki. Podreperował dwoma trafieniami, a jego zespół w trzeciej tercji oddał 19 strzałów na bramkę Niesłuchowskiego. Górale odpowiedzieli pięcioma. Już te liczby świadczą o sporej przewadze gospodarzy.

- Druga odsłona była najlepsza w naszym wykonaniu. Najgorsze jest to, że powielamy te same błędy. Jakby do chłopaków nic nie dochodziło. Tłumaczymy, tłumaczymy, a trywialne błędy nadal się powtarzają. Widocznie potrzebują więcej czasu. Może jak zrobią pięć razy ten sam błąd, to wreszcie wyciągną wnioski. Młoda drużyna, musi jeszcze mocno pracować – zaznacza Rafał Sroka.

1928 KTH Krynica – MMKS Podhale Nowy Targ 9:2 (4:1, 2:1, 3:0)
1:0 – Pasiut – Laszkiewicz – Jemelin (0:54 w przewadze)
2:0 – Pasiut – Milovanović (5:24)
3:0 – L. Laszkiewicz – Milovanović (10:03)
3:1 – Wronka – Ziętara (10:52)
4:1 – Dziubiński – Skrzypkowski – Gruszka (18:41)
4:2 – Mrugała – P. Kmiecik (30:51 w przewadze)
5:2 – Malasiński – Majoch – Kolusz (32:54)
6:2 – Muhonen (35:42)
7:2 – L. Laszkiewicz – Besch (45:33)
8:2 – L. Laszkiewicz – Pasiut – Wajda (50:53)
9:2 – Milovanović – Pasiut (52:50)

Sędziowali: Wolas (Oświęcim) – Surma (Katowice), Polak (Bytom).
Kary: 4-2 min.
Widzów 1120.

1928 KTH: Odrobny (27:57 Janin); Besch – Dutka (2), Milovanović – Wajda, Skrzypkowski – M. Kruczek; Malasiński (2) – Majoch – Kolusz, Muhonen – Pasiut – L. Laszkiewicz, Gruszka – Dziubiński – Jemelin oraz Kisielewski i Górecki. Trener Jacek Płachta.
MMKS Podhale: Rajski (9:08 Niesłuchowski); Łabuz – Jaśkiewicz (2), K. Kapica – Landowski, Gaczoł – Mrugała, Wojdyła; Wielkiewicz – Bryniczka – M. Michalski, Ziętara – Wronka – P. Kmiecik, Zarotyński – D. Kapica – Olchawski, Stypuła – P. Michalski – M. Kmiecik. Trener Marek Ziętara.

 

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama